-
Alejandro
Szeptem Murwa to jest pomysł, ale nie wiem czy jadowity na pewno był, ale puchnie to pewnie tak. No dobra patrz ja teraz narzekam, ty się pytasz, a ja wtedy mdleję, tyle, że murwa mi się na prawdę już słabo robi. Głośno Kurwisyn, jak piecze, jadowity kutas. Łapa puchnie, ukatrupię jak go zobaczę.
-
Mateo
Czyli czekam i nie ruszam się stąd nigdzie.... Wyciągnął swój interes... Tu mam się wysikać?
-
Mateo
Weź się lecz człowieku.... - powiedział zniesmaczony,odwracając wzrok,drugi z nich także to uczynił
Ricardo
Trudno mi o tym mówić....,to nie ja się powiesiłam a moi oprawcy to uczynili....,po tym jak....,sam wiesz....- zaczęła mówić po czym nagle urwała i dodała - Musisz być silny,i o tym zapomnieć,musisz znów żyć Ricardo....,nie zaś trwać w apatii....,zrobisz to dla mnie? Zdołasz ponownie otworzyć swoje serce?
-
Mateo
He he... zawstydzeni. Gołąbki nie chcą dać poznać drugiemu, że się napalają... Odwrócił się jednak i zwyczajnie wysikał...
-
Rodrigo de Suarez:
Kurwa słabo wyglądasz stary... Te, panowie, przepuścicie mnie z kolegą do medyka? Wąż go użarł i potrzebuje pomocy, bo jak nie to w każdej chwili może paść... - odparł głośno.
-
Alejandro
Pada na ziemię, lecz zanim pada wybiera sobie dogodny kierunek upadku, tak żeby nie wywalić się na kamień.
-
Ricardo
Co?... Poczuł łzy napływające mu do oczu. Tak, ja... Postaram się, skoro o to prosisz. Wiedz jednak, że nigdy o Tobie nie zapomnę... Ale... Kto Ci to zrobił skarbie, kto? Kto Cię skrzywdził? Proszę, powiedz mi... Spytał zdenerwowany, starał się jednak nie okazywać chęci zemsty, jaka nim zawładnęła, mówił cicho i nad wyraz spokojnie by nie przestraszyć Gracieli, wiedział, że nie lubiła, gdy okazywał okrucieństwo...
-
Ricardo
Może Bóg jeszcze da Ci okazję do zemsty....,ale zaklinam Cię,nie żyj nią bo tego nie zniosę.... - i załkała cicho na samą myśl
Mateo
Powalił Cię na ziemię silny cios w plecy - Przestań się wydurniać bo inaczej pogadamy.... - warknął jeden z nich - I czekaj grzecznie na swoją kolej.... - widocznie są drażliwi w tych kwestiach....,albo i w istocie przegiąłeś strunę....
Alejandro,Rodrigo
Niestety upadek Alejandro wyglądał komicznie,w nic się nie uderzyłeś ale był tak sztuczny że wszyscy oczekujący ryknęli śmiechem,nawet Ci ciężej ranni.... - Dobra błazny,nie wygłupiać się i czekać na swoją kolej,ugryzienie wężą,też coś....- rzucił jakiś żołnierz stojący obok
- Ano,pewnie chcą po prostu wejść bez kolejki....- dodał ktoś z tłumu
-
Ricardo
Znów ją przytulił i głaszcząc po głowie powiedział cicho - Nie będę nią żył, obiecuję, nie będziesz musiała się smucić... Pocałował ją w policzek i palcem delikatnie otarł łzy, które spłynęły jej z oczu.
-
Mateo
Wstał z ziemi ... Ból w plecach jednak dawał mu się w kość. czekam na swoją kolej.. Która godzina już jest? zapytał. Pewnie nie możecie się doczekać zmiany warty he he...Pejcze, dyby.... to lubicie? Mimo, że poobijany nie przestawał prowokować.. o dziwo był cały czas spokojny i opanowany...