Sven
I ci zwyrodnialcy też tu działają?! co za miejsce...
Wersja do druku
Sven
I ci zwyrodnialcy też tu działają?! co za miejsce...
Alessio
Władcy czego?! - zrobił wielkie oczy na dźwięk tej chorej nazwy - Niech bogowie mają nas w opiece,tylko jakichś chorych sukinsynów nam tu jeszcze brakowało...
Anna de Loiret
Gdzie te padalce mnie zapraszali, na wielką kuś Ramonda! Ale bym trafiła uhhhh... Ale bym trafiła - powtarzała sobie drżąc.
Glorgina pobladła, zacisnęła dłoń na stylisku młota. Tym może zajmiemy się po wykonaniu obecnego zadania, jeśli to przeżyjemy. Na nas jednak naprawdę pora, im szybciej się z tym uporamy, tym mniej miasto ucierpi rzekła bezbarwnym tonem obracając się na pięcie i wychodząc z pokoju.
Alessio
Ruszył za Glorginą zachodząc w głowę czemu wszystkie siły na ziemi uwzięły się na niego i jego nieszczęsne miasto.
Anna de Loiret
Ruszyła za resztą.
Sven
Ruszajmy ku okrętowi kapłanek Shallyi.
Schodząc po schodach Glorgina warczy pod nosem Ohydny kult, ale mnie orczy chwost określił w staroświatowym, na tyle jednak cicho, że z rozumiejących ten język tylko Anna dosłyszała te słowa. Gdy wyszliście na zewnątrz i oczekujecie na przypłynięcie gondoli rzekła głośno I mi przyjdzie opuścić to miasto, zaraz tylko jak wykonamy powierzone nam zadanie.
Anna de Loiret
Ja też wracam do Bretonni po wszystkim, nic tu po mnie.
Udam się zatem z Tobą, chyba że wcześniej dojdą do tego, że tak zmiażdżyć ciała można dwuręcznym młotem szepnęła cicho Annie. Nadpłynęła gondola. Obudźcie mnie na miejscu, muszę się trochę zdrzemnąć, miałam bezsenną większą część nocy rzekła głośno Glorgina i znów potężnie ziewnęła.