Ricardo
Kwatermistrz wysłał nas z prowiantem dla dzikich. Mamy ich nakarmić, może nie uwalą nam palców...
Wersja do druku
Ricardo
Kwatermistrz wysłał nas z prowiantem dla dzikich. Mamy ich nakarmić, może nie uwalą nam palców...
Rodrigo de Suarez:
Trzeba go było kopnąć w jaja, wtedy by uwierzyli... No ale przyznać muszę, komicznie to wyglądało hehe - pomyślał nawet rozbawiony w myślach, zaś na twarzy nie wyrażał tego. Od razu to przyklęknął przy towarzyszu, coby nie było, że sobie już odpuszcza udawanie... Mówi do niego cicho - No to chyba po Tobie, bracie... - po mnie też. Nogi mi odpadną kurwa.
Ricardo
Może....hehe,ale strasznie się rzucali,zwłaszcza ten z czerwonymi znakami na mordzie - powiedział przepuszczając Was,Sergio nie czekając na Ciebie nabrał wodę do glinianego kubka i podszedł do jeńca po lewej znajdującego się jak najdalej od kogoś będącego najwyraźniej dzikim czarownikiem....
Mateo
"... odwagę,honor i prawdomówność..." Te cnoty panie cenisz nad wszystko... Popatrzył na wartowników przez chwilę. Zatem panie. Wpierwej prawdę mówiłem ino jak ten się odezwał to, na chwilę ma odwaga zachwiała się. Powiedzieli, że jak słowo pisnę to ranka nie doczekam.... Tyle z prawdy mam.... Ma odwaga... Sam widziałeś na polu walki... Nie mam jej tyle co inni bo nie wojowałem... jak się spotkaliśmy pierwszy raz to mówiłem CI o tym, a Ty żeś panie obiecał że od kawalerzysty wymagasz nie tylko umiejętności wali.... I jakby co znajdziesz mi inne zajęcie...
Honor.... No cóż, skoro latryny każesz czyścić to będę to robił... A teraz rób co uważasz za stosowne...
Mam swój honor i więcej tłumaczyć się nie będę. To wszystko co miałem do powiedzenia......
Ricardo
Parsknął śmiechem widząc wymalowanego dzikiego. Podszedł najpierw do niego. Stojąc nad nim, trzymając się z dala od jego szczęki spytał kpiąco. Będziesz fikał? Wiedział że go nie rozumie, ale chciał zobaczyć jego reakcję, gdy usłyszy jak coś do niego mówi.
Ricardo
Nic nie powiedział choć widzisz że aż szczęknął zębami ze złości...
Mateo
Nie wymagam jedynie umiejętności walki....,ale porzucenie swych towarzyszy i ucieczka na złamanie karku to nie jest coś co pochwalić mogą....,podobnie jak kłamstwo.... - powiedział patrząc na Ciebie już nie z gniewem a co nawet bardziej Cię zabolało z rozczarowaniem.... - Idźcie z nim aby się przebrał....,a konia i resztę uzbrojenia przekażcie kwatermistrzowi.....a no i do cyrulika co by go jakoś poskładał - dodał po czym oddalił się i z rękami założonymi na plecach zaczął powoli zmierzać z powrotem do namiotu,strażnicy zaś poczęli Cię odwiązywać uprzednio zabierając Ci broń
Mateo
Krzyknął za Cortesem jeszcze zanim się oddalił.... Wszystkie latryny mam czyścić?
Ricardo
Westchnął zawiedziony postawą więźnia. Jak będziesz fikał to będziesz bity... Rzekł zrezygnowany poprawiając miecz u pasa. Uklęknął przy dostojniku i próbował go nakarmić uważając na palce i dłonie.
Ricardo
Splunął Ci prosto w twarz widocznie przygotowaną zawczasu solidną porcją śliny....,po czym zaśmiał się ponuro łącznie ze wszystkimi dookoła - Mówiłem że przyjemniaczek z niego hehe - rzekł dowódca warty
Mateo
Co do jednej.... - odparł Ci nawet nie odwracając głowy i znikając w namiocie - No dobra cwaniaczku,ładnie chciałeś nas wkopać,zapamiętamy Ci to....,ale rozkaz to rozkaz,kiedy indziej się odpłacimy.... - powiedział strażnik po czym brutalnie wykręcając Cię za ręce zaczęli z powrotem do obozu uprzednio odbierając Twój miecz
Mateo
Tak tak,,, rozkaz to rozkaz... mam czyścić latryny. Co do jednej.... Tak jest... rozkaz przyjęty.... sami słyszeliście pieski....
Auć... Mało wam? mówił że mam do cyrulika chyba po to by mnie poskładał bym wasze gówna czyścił.. jak mi chuju rękę złamiesz to jak je wyczyszczę?... Myślisz ze on idiota i nie wie w jakim stanie byłem gdy skończył ze mną rozmawiać? możecie mnie cioty do nieprzytomności pobić, ino to potraficie. Módl się kutasie by mnie do kuchni nie skierowali do pomocy bo własne gówna żreć będziecie... he he he...