Ricardo
Otarł ślinę dzikusa rękawem, wstał z klęczek i nadepnął mu na narządy rozrodcze, dosyć mocno.
Wersja do druku
Ricardo
Otarł ślinę dzikusa rękawem, wstał z klęczek i nadepnął mu na narządy rozrodcze, dosyć mocno.
Mateo
Widzisz że zdenerwowały ich Twoje słowa jednak nie dali się już wyprowadzić z równowagi,miast tego dosłownie wrzucili Cię do jakiegoś namiotu,gdy podniosłeś głowę ujrzałeś znajomą twarz kwatermistrza.... - Co to ma być?Czemu mi tego tchórza przyprowadzacie? I....ohyda,co on w gacie się zeszczał?
- Tak Panie hehe
- Nie ryć mi się tu durnie! Ale dobrze żeście go trochę obili....,no ale do rzeczy,po co mi on?
- Masz mu znaleźć Panie jakieś łachy a także zająć się jego wierzchowcem i uzbrojeniem,od tej pory ma być ciurą obozową.... - kwatermistrz burknął coś pod nosem,pogrzebał chwilę w skrzyni i rzucił Ci jakimiś ubraniami prosto w twarz po czym warknął nieprzyjemnie - Zakładaj je i to już,potem idziesz czyścić latryny!
Ricardo
Indianin zawył z bólu czemu zawtórował okrutny rechot strażników - Dobrzeee,tak trzeba z nimi rozmawiać,tylko jedno rozumieją,ehh,gdybyż tylko nie byli tacy ważni....,wiecie co? Wyjebcie jego wodę i żarcie,ten skurwysyn nie zasługuje na posiłek,ugryzł mnie do krwi....,powiecie że dostał wszystko a ja potwierdzę,i tak nie gada po naszemu i się nie poskarży hehe
Ricardo
Jeszcze nie, spróbujmy jeszcze raz, może tym razem będzie grzeczniejszy? Spytał zabierając nogę. Znów klęknął i próbował go nakarmić.
Mateo
Gdzie mam zanieść swoje ciuchy,,,, Te ojszczane, jak się przebiorę? Bo potem jak rozumiem mam iść czyścić wszystkie latryny..... zapytał kwatermistrza
Mateo
Hmmm....,nie to bez sensu.... - powiedział jak gdyby do siebie,stał tak moment w bezruchu zastanawiając się nad czymś i nagle dodał gburowatym tonem ponownie skupiając na Tobie uwagę - pójdziesz do lazaretu pomagać rannym,przyda się tam pomoc....,a stare ciuchy spal,zakop,umyj,gówno mnie obchodzi co z nimi zrobisz!
Ricardo
Wziął pierwszy kęs,przeżuł,a następnie....ponownie napluł Ci na twarz z nienawistnym wyrazem twarzy.... - Widzisz jak Ci za dobroć odpłaca?Mówiłem że to bezcelowe....
Ricardo
Chodź no Sergio, potrzymaj mu gębę otwartą do góry. Muszą zjeść bo zdechną z głodu, a wtedy kwatermistrz się wkurzy...
Mateo...
Jak sobie życzysz panie.... Szkoda bo obiecałem tym... peda... ykchmmm,, wspaniałym wartownikom idealnie przyprawioną zupę.... A do lazaretu...
Panie a mam jeszcze pytanie... Pan Cortes wyraźnie mówił, że latryny mam sprzątać....Wszystkie. Wy inny rozkaz wydajecie.... Dobra, dobra, już pojmuje... Przyprowadzono mnie do Was i was teraz mam słuchać....
Przebrał się i ukradkiem schował swoją sakiewkę w nowe łachy... wyszedł z namiotu.... Swoje oszczane spodnie wyciągnął do przygłupa co mu rękę wykręcał.
Kwatermistrz ich nie chce... Wy idziecie ze mną?
Alejandro
Końska rzyć nawet zobaczy Podniósł się powoli i zajął swoje miejsce w kolejce. Umrzeć bo rzycie co się przewróciły i kolanka zadrapały ukąszonego nie przepuszczą.
Rodrigo de Suarez:
Pomógł powstać Alejandro i zajął również swoje miejsce, już nic nie mówiąc... - Kurwa... Się nastoję. Trza było się nie ruszać z tego miejsca, nie przylazła by tu przynajmniej taka armia. Ehhh... Napiłbym się do tego. Ale nie... Jakże bym mógł. Ten stary dziad by się pewnie znowu obok mnie pojawił znikąd i kazał mi zapieprzać z łopatą do roboty... A na dodatek skąd ja wezmę chociażby piwo na tym przeklętym zadupiu?
Alejandro,Rodrigo
Cierpliwie czekaliście w kolejce,w końcu dotarliście do środka,medyk na widok Alejandro aż zakrzyknął - Na Boga,co Ci się stało?! - i podszedł starannie oglądając jego ranę nie zwracając najmniejszej uwagi na stojącego obok Rodrigo....Alejandro zaś dostrzegł że rana nie tylko spuchła ale i skóra wokół niej zaczyna przybierać niezdrowych barw,ból także robi się coraz silniejszy i czuje że traci w niej władzę....
Mateo
Właśnie tak,zmieniam jego rozkaz,sam z nim o tym porozmawiam,a teraz won.... - rzekł i machnął ręką jak by odganiał natrętne owady....,strażnik zaś powiedział odbierając Ci broń - Ha,ha,ha,bardzo jesteś śmieszny,zabieraj mi to sprzed twarzy i jazda do lazaretu!
Ricardo
Nie mogę jej rozewrzeć,skubany silny jest - powiedział dysząc z wysiłku,chyba to nie do końca dobry plan....