-
Alessio
Skinął jej tylko głową nic nie mówiąc, przerażała go ta cała Glorgina. Im mniej czasu z nią spędzał tym lepiej się czuł,a jednocześnie jest niezbędna do wykonania zadania. Pies ją trącał - pomyślał i skierował się w stronę okrętu szpitalnego.
-
Odchodząc słyszycie jeszcze jak załomotała w drzwi i się przedstawiła. Po chwili słychać Jej wrzask ze środka budynku w całkowicie niezrozumiałym Wam języku, brzmiącym niczym hurgot toczących się kamieni.
-
Sven
Słyszeliście co to było? Czemu ona tak wrzeszczy?
Techniczny
Czy Sven uznaje, to za jakieś zagrożenie, czy ten wrzask to nic nadzwyczajnego?
-
Anna de Loiret
Glorgina chyba... Może sprawdźmy co tam sie dzieje.
-
Sven
Sprawdzamy to.
Sven z toporem rusza ku drzwiom.
-
Alessio
Nie miał najmniejszej ochoty nadstawiać karku za tą szaloną kobietę ale chcąc nie chcąc ruszył za resztą.
-
Anna de Loiret
Same problemy z tymi krasnoludami - powiedziała do Alessia po bretonńsku i ostrożnie poszła naprzód trzymając się zaraz za Svenem, miecz mając gotowy do natychmiastowego dobycia.
-
Alessio
Ano, szalone i dzikie są niepomiernie - odparł cicho jakby bojąc się że Glorgina go usłyszy.
-
Sam wrzask Glorginy nie wiadomo co oznaczał, nie zrozumieliście słów. Ale odgłos przewracania czegoś ciężkiego, który po nim nastąpił, nie wróży nic dobrego. Nie zdążyliście jednak dotrzeć do otwartych drzwi od tawerny, gdy wypadło z niej trzech pobladłych na obliczach krasnoludów. Padli na kolana przed samym kanałem, jedną ręką przytrzymali swe brody a drugą wpakowali sobie na chwilę do otwartych ust. Po chwili, jak na komendę, zgięli się wpół i puścili pawie prosto do kanału, nadal przytrzymując swe brody by ich nie zabrudzić.
-
Alessio
Przemógł się, przeszedł obok niezdecydowanego Norsa na czoło kolumny, wziął głęboki wdech i wszedł do środka.