Anna de Loiret
Odetchnęła z ulgą i postanowiła wrócić bez słowa do karczmy, zabawnie jednak dłoń przykładając najpierw do otwartych drzwi i z głupkowatą miną lustrując wejście, czy aby znów krasnoludy nie biegną.
Wersja do druku
Anna de Loiret
Odetchnęła z ulgą i postanowiła wrócić bez słowa do karczmy, zabawnie jednak dłoń przykładając najpierw do otwartych drzwi i z głupkowatą miną lustrując wejście, czy aby znów krasnoludy nie biegną.
A tym tutaj co jest martwi?
Alessio
Natychmiast podszedł żeby dokładnie obejrzeć zwłoki.
Sven z Norski:
Poza Alessio nikogo w tawernie nie ma, a ten raczej Cię nie zrozumie by odpowiedzieć na pytanie. Ale może zaglądająca do tawerny Anna je przetłumaczy, bo właśnie zagląda do środka tawerny z nieco głupkowatą miną. Podniosłeś się na nogi. Alessio już przykucnął przy ciałach.
Alessio Contrarini:
Trup karczmarza Giuseppe i tego mężczyzny z domu do którego się włamaliście, nadal w nocnym ubraniu, przepalonym na plecach, barkach i pachwinach. Minęło około ćwierć doby od chwili ich śmierci.
Anna de Loiret:
Widzisz jak Sven właśnie podniósł się na nogi, Alessio przykucnął przy jakichś zwłokach. Słyszysz jak Nors zadał pytanie, a za swymi plecami odgłosy wylewania zawartości kotła do kanału.
Alessio
Czemu mają spalone ciała? Wcześniej byli tylko w śpiączce a teraz to sam nie wiem jak to wytłumaczyć - powiedział jakby do siebie, głośno myśląc.
OD MG:
Tylko jeden ma przypalone ciało, ten w nocnym ubraniu.
Anna de Loiret
Sven sie ciebie pyta Alessio, co dolega tym tutaj - rzekła po bretonńsku wchodząc do środka.
Alessio
Ano martwi,i mają spalone tylko niektóre fragmenty ciała, jakby ktoś ich torturował albo co,bardzo dziwne to wszystko....
OD MG:
Tylko jeden ma przypalone ciało, ten w nocnym ubraniu. Karczmarz za to nie ma widocznych ran, ale wilgotne ubranie.
Anna de Loiret
Alessio mówi, że ci tam nie żyją i byli torturowani - rzuciła Svenowi po czym stanęła obok kompanów kładąc dłonie na biodrach i patrząc na martwych. Chyba nie będziemy im się przyglądać cały czas?
Sven z Norski, Alessio Contrarini, Anna de Loiret:
Do tawerny wróciła Glorgina razem z karczmarzem niosącym pusty kocioł, za nimi trzech krasnoludów.
- Co to za trupy? - spytała patrząc się na oberżystę.
- Były kolejne ataki w nocy. Pierwszego walnęliśmy stołem, tak jak radziłaś. Dopiero jak w tył poleciał wywijając mackami w powietrzu, chłopaki ujrzeli że to miało tułów jakiejś baby w koszuli nocnej. Wpadła do kanału i nie wypłynęła, ale zaatakował drugi. Chłopaki musieli cofnąć się do środka, nie mieli jak bydlaka zranić. Ale wtedy natarł na niego ich - machnął głową w Waszą stronę - znajomy pijaczyna z pochodnią w ręku. Najpierw co prawda wypalił z garłacza, ale był zbyt pijany, wszystko w powałę poszło. Następnie uderzył w mackę nie czyniąc jej żadnej krzywdy, ale potem tam gdzie łączyła się z ciałem i macka znikła zamieniając się w rękę. Potraktował tak resztę odnóży uderzając pochodnią tam gdzie łączyły się z ciałem i mieliśmy trupa. A później wypalił ten znak Chaosu na jego plecach i poszedł do domu. Musiałem mu wszelkie długi anulować. A pomyśleć, że już go miałem z tawerny wyrzucić, bo wydał tysiąc złota w monecie, na następny tysiąc wypisując weksel. A przecież bank zamknięty barierą. Stwierdziłem żeby sobie te weksle wsadził tam gdzie słońce nie dochodzi i że będzie mi dłużny resztę, dając mu do zrozumienia że już najwyższy czas by opuścił mój lokal. Poprosił o pochodnię na drogę, bo to już po północy było. Dałem mu ją, bo przecież człeczyny słaby wzrok w nocy mają, nawet przy tej chędożonej w rzyć pełni Ukochanego Morra. I w tej właśnie chwili nastąpił atak. - rozgadał się karczmarz.
- A ten ubrany? - Glorgina wskazała palcem na trupa znajomego Wam karczmarza z pierwszej karczmy, którą odwiedziliście w mieście.
- A ten przed samym świtem uderzył, kiedy nie byliśmy przygotowani. Ale jeden z chłopaków zarzekał się, że widział jak macki zniknęły jak tamta babośmiornica wpadła do kanału. Więc chlusnąłem wodą całkowicie go oblewając i macki znikły. A znak z brzucha trupa rozorali chłopaki nożami na wszelki wypadek - odrzekł w chwili gdy Alessio przewrócił trupa na wznak i ujrzał rozorany kubrak karczmarza, jakby dorwało się do niego stado zdziczałych kotów.
- Za dnia ataku nie było?
- Żadnego. A, jeszcze nie zdążyłem Ci podziękować za drugie już uratowanie nam życia, co niniejszym czynię - karczmarz pokłonił się bardzo nisko przed zabójczynią trolli zamiatając przy tym brodą podłogę tawerny. Nie wiem jak ja się Ci Glorgino za to wszystko odwdzięczę... nigdy nie widzieliście płaczącego krasnoluda, a karczmarz ma w tej chwili łzy w oczach, co prawda szybko je otarł kułakiem.
Techniczny:
Cała rozmowa była w staroświatowym.
W związku z tym że Alessio nie zna tego języka, czy mam przyjąć że Anna, tak samo jak wcześniej Arden, tłumaczy wszystkie zasłyszane rozmowy w staroświatowym na bretonński Alessio, czy tylko wybrane - czekać na deklaracje tłumaczenia?
To dość ważne pytanie, bo jeśli automatycznie - to wszystko, a niektóre rozmowy mogą mieć charakter prywatny...
Jeśli zaś wybrane, to trzeba czekać na deklarację, by Alessio zrozumiał daną rozmowę w staroświatowym.
Anna de Loiret
Za wiele tego na moją głowę - mruknęła do siebie bo bretonńsku kładąc dłoń na czole i dodała w staroświatowym - czas na nas już chyba, powinniśmy ruszać.
Techniczny
Anka wszystkiego nie tłumaczy, ja będe deklarował co. Poza tym nie zawsze jej sie chce tłumaczyć, niech pozostali BG wezmą to pod uwagę i sami proszą lepiej. ;D