-
Ricardo
Taaa....,mówisz jak gdybyś go nie znał,przyjebie się o jakiś wymyślony powód zobaczysz.... - odparł marudnym tonem,który to już raz tego dnia....Po chwili dotarliście do namiotu kwatermistrza,widzicie że stoi do Was odwrócony plecami i coś spisuje,Sergio lekko wypchnął Cię naprzód i szepnął - No,to panie optymisto teraz zdaj mu raport....
Rodrigo
A cóż może być ważniejsze od modlitwy?Dołącz do mnie synu.... - odparł Ci spokojnym tonem wskazując miejsce koło siebie i powracając do modłów....
-
Ricardo
Chrząknął głośno by odwrócić jego uwagę. Ekhm. Wybacz panie, że Ci przeszkadzamy, lecz wykonaliśmy zadanie które nam powierzyłeś. Jeńcy zostali nakarmieni i napojeni. Rzekł spokojnie, nie okazując zdenerwowania czy strachu, nie bał się bowiem kwatermistrza tak bardzo jak Sergio.
-
Rodrigo
Nakarmieni....- powtórzył powoli jak gdyby do siebie - Świetnie! - zakrzyknął nagle się ożywiając - Sergio idziesz po wodza,Ty masz odebrać jeńców z lazaretu i odprowadzić ich do reszty....Co jest?Jeszcze tu jesteście?No już,na co czekacie,jazda!
-
Rodrigo de Suarez:
Z jednym z naszych kompanów nie jest najlepiej. Znajduje się teraz w lazarecie, wraz z innymi rannymi czy to umierającymi. Poprosił, byś go wyspowiadał ojcze przed śmiercią... Czasu jest niewiele i liczy na Ciebie - No dalej kurwa. Ruszaj się... Bo serio tam paść może - pomyślał poirytowany, zaś przemawiał do niego jak najbardziej przekonywująco i ze spokojem coby go tam nie zdenerwować.
-
Ricardo
Wzruszył ramionami i udał się do lazaretu odebrać pozostałych jeńców.
-
Rodrigo
Zatem pomódlmy się za niego....,może Pan w swej łasce ześle na niego dar uzdrowienia.... - odparł wciąż spokojnym głosem,kompletnie ignorując powagę sytuacji....
-
Rodrigo de Suarez:
Fiut pierdolony w sutannie... Moja kolejka do cholery! Ehhh... Może trza go jakoś inaczej podejść? Tylko jak... Może zacznę pierdolić o sakramentach, o zostawieniu go tam i w ogóle? - No ale co z jego rozgrzeszeniem, ojcze? On tam czeka na nas... Czyż nie zasługuje na szansę wyspowiadania się chociaż przed swoją śmiercią? Tym bardziej, iż przyczynia się i pomaga w wypełnianiu misji nawrócenia tychże pogan...
-
Rodrigo
Hmm,może i w istocie zasługuje na ostatni sakrament?Aż tak z nim źle? - odparł Ci nie przerywając modlitwy i nawet nie zaszczycając Cię swoim spojrzeniem,doprawdy irytujący to człek,zastanawiasz się czy nie na równi z kwatermistrzem....
-
Mateo
He he.. uderz w stół.... Ledwo o pijaństwie mowa a już im się oczka zaświeciły.... Przecie to oczywiste nawet, że o chlaniu tylko myślą...
E tam... Bajki opowiadasz... Naprawdę jesteś pewny, że więcej niż ja wypijesz?
Ja na rękę w siłowaniu to słaby jak leszcz jestem... Ino jak trochę rumu skosztuję to dziwnie siła we mnie wchodzi... Nikt tego nie umie wytłumaczyć ale tak jest... Na trzeźwo to nawet dziecko mnie położy...
-
Rodrigo de Suarez:
Cóż, medyk powiedział, że nic z nim nie może zrobić... Więc no... - No ja rozumiem oddanie wierze, ale bez przesady. No ludzie... No ale co ja się przejmuję. Powiem najwyżej Alejandrowi, że go olał.