Alejandro
Tak ojcze, o modlitwę za moją matkę, ojca i.......brata. To wszystko, dziękuję.
Wersja do druku
Alejandro
Tak ojcze, o modlitwę za moją matkę, ojca i.......brata. To wszystko, dziękuję.
Alejandro
Dobrze,pomodlę się za nich wszystkich....i za to byś do zdrowia wrócił....Niech Bóg ma Cię w swojej opiece - odparł czyniąc nad Tobą znak krzyża,następnie wstał i udał się w stronę wyjścia.Nie minęło wiele czasu kiedy podszedł do Ciebie cyrulik z miseczką z jakimś płynem w środku.... - Wypij to,pomoże Ci zasnąć,chociaż tyle mogę zrobić....
Alejandro
Wypił to co dostał i nie zważał na smak Obym się obudził heh.
Mateo
Choć zasnąłeś bez trudu to nie była to najprzyjemniejsza noc jaką spędziłeś,sznur wrzyna Ci się w ciało a na dodatek o świcie obudziły Cię czyjeś kopniaki,po głosie poznałeś że wymierzył je umiłowany przez wszystkich żołnierzy kwatermistrz który teraz wykrzyczał Ci do ucha - No wstawaj łajzo!Konie się same nie nakarmią a i napoić je trzeba! - po czym rozwiązał węzy na dłoniach i nogach i wymierzył kolejnego kopniaka by Cię pospieszyć
Mateo
Bez słowa wstał i poszedł do swoich obowiązków... Kopniaki go poniżały i dołowały ale postanowił sobie, że za nic w świecie nie da im satysfakcji...
Mateo
Wykonywałeś swoje coraz to nowe obowiązki,powierzane Ci przez w kwatermistrza a wraz z upływem czasu coraz bardziej rzucało Ci się w oczy to że nikt nie szykuje się do bitwy a życie toczy się nudnym obozowym tempem,ot tam grają w karty czy zajadają śniadanie,gdzie indziej ktoś się goli,jeszcze inni po prostu wylegują się na słońcu nie wspominając o tym że większość wciąż śpi a zbliża się południe....Z rozmyślań nad przyczyną tego stanu rzeczy wyrwał Cię z dawna nie widziany Sergio,który od razu kiedy Cię zobaczył wpadł Ci w ramiona - Mateo!Jak dobrze Cię widzieć!Chciał bym powiedzieć że dobrze wyglądasz ale to niestety nie była by prawda....,co tam u Ciebie?Słyszałem że zostałeś ukarany ale nie wiedziałem czy to prawda,aż do teraz....
Mateo.
No niestety, zostałem... Babiarz i bawidamek w kawalerii to chyba jednak nie ma co szukać... Moje przymioty w wielkim mieście, jak najbardziej przydatne, zupełnie nie pasują do tego miejsca...
Trochę zszokowany tym uściskiem Sergia powiedział jednak do niego pół żartem, pół serio.
Mateo
Może nie będzie tak źle....,wiesz,ja też mam czasem dość tego miejsca,machania mieczem i wysłuchiwania rozkazów od jakichś buców....Ale myślę sobie tak,pocierpię,pomęczę się,ale w końcu zostanę nagrodzony....Może to naiwne ale bez tego bym zwariował hehe.Tak czy inaczej dobrze było Cię zobaczyć,podobno szykuje się jakiś pokój z indiańcami i niedługo opuszczamy to miejsce,także głowa go góry....Może i Cortes jak będzie w lepszym nastroju przychylniej na Ciebie spojrzy? - odparł wypuszczając Cię z objęć,widzisz że naprawdę ucieszył się na Twój widok
Mateo
On może i tak,.... Ja już nie... Wiem, że powinienem go szanować. Jako dowódcę i może tak i jest, ale jako człowiek u mnie jest spalony. Kompletnie nim pogardzam, tak jak i burkami co mi przydzielił do pilnowania.. Widać ważną personą jestem skoro mi przyzwoitki dali.. he he... \
A co u Ciebie?
Mateo
Takich rzeczy lepiej głośno nie mówić,zwłaszcza jeśli chcesz kiedykolwiek odzyskać status i zyskać coś na tej cholernej wyprawie po za kilkoma bliznami i siniakami.... - odparł konspiracyjnym szeptem i zaraz dodał już normalnym tonem - Co u mnie?Po staremu....,szczęście dopisuje to i z bitew wychodziłem niemal bez szwanku....,ino kobiet mi wielce brakuje,może wreszcie jakieś los nam ześle....