-
Mateo
Status? he he dobre sobie... Po chwili jednak cicho dodał... I włazić w dupę tym burakom? Powiem Ci tak... On tylko pewnie czeka bym jak pies kajał się przed nim... Za nic w świecie, mam swój honor, obojętnie jak to wygląda i wbrew temu co większość myśli, ale wolę jako "ćwok" już robić. A z tymi babami.. No fakt też mi brakuje.. Jak urwę się to do burdelu zawitam,,, he he.....
-
Mateo
Stary gdzie Ty tu chcesz burdel znaleźć?Oni pewnie nawet o tym nie słyszeli.... - powiedział z kwaśną miną - A co do kajania się to....Wiesz....,lubię Cię ale masz złe podejście,gdybyśmy nie wykonywali rozkazów to byśmy tu poginęli a jeśli Sergio Ci mówi takie rzeczy to coś musi być na rzeczy haha!Serio Ci mówię,inaczej wrócisz stąd z niczym,to kiepski układ,nie sądzisz?
-
Mateo
Całkiem możliwe... Po małej chwili dodał. Wiesz co? Ja przestałem już żyć złudzeniami o bogactwie i sławie... A z burdelem.. teraz żeś mi pomysła podsunął... A gdyby tak własny założyć? he he.. wojaki niech sie bogacą na wyprawach i złoto w burdelu zostawiają... ha ha ha...
Postał tak chwilę... Wiesz... dziękuje za dobre słowo i za dobre rady,,, dobry kompan z Ciebie...
Teraz wybacz muszę jeszcze to posprzątać zanim kwatermistrz mi krzykiem i kopniakami przypomni....
-
Mateo
Hahaha,dobry pomysł,tylko kto by był burdel mamą? Haha! Z Ciebie też jest dobry kompan....,i wiesz co?Nie ukarzaj się przed nikim,rób co Ci każą,spróbuj się jakoś wykazać to może sami złagodzą karę żebyś chociaż w piechocie był.... - klepnął Cię jeszcze w ramię - A i może ja coś tam o Tobie dobrego powiem?Nie wiem czemu ale mam wrażenie że jesteś mi bratnią duszą na tym zadupiu....
-
Mateo
Wyraźnie słowa Sergio podniosły go na duchu... Cały czas robię to co mi każą. he he.... ino latryn mi sprzątać nie kazali jeszcze.....He he.... powiedziałem im że własne gówna żreć będą więc mnie od nich trzymają jak najdalej..... widzisz... to sztuka jest tak obrócić kota ogonem by kazali mi robić to co chcę.
-
Mateo
Roześmiał się radośnie i odparł - Może i jest to jakiś sposób?Chociaż lepiej nie dziel się tymi refleksjami z kwatermistrzem haha!A wiesz co?Może dzisiaj się napijemy,skoro koniec walk to i myślę że wszystkim pozwolą sobie pofolgować....
-
Mateo...
O, dobry pomysł... Choć nie, mnie pewnie nie pozwolą... Związuja mnie na noc jak psa jakiego... Pokazał mu ślady po więzach na rękach i nogach... No wiesz, pewnie bym wymordował cały obóz w nocy .. he he he.
-
Mateo
Ehh....,strasznie żeś sobie nagrabił stary....,zobaczymy co da się zrobić,może i pozwolą....,no nic,trzymaj się tam jakoś,mam nadzieję że do zobaczenia - zasalutował Ci z głupawym uśmieszkiem i poszedł w swoją drogę....
-
Mateo
Sergio, krzyknął za nim... Jak chcesz w moim imieniu iść do niego w prośbie. to proszę nie rób tego... On tylko na to czeka... To przecie tak jakbym sam poszedł... a nie dam sobą pomiatać.... odsalutował mu z taką samą głupawa miną...
-
Mateo
Dobra,skoro nalegasz to nie pójdę,uparty z Ciebie człowiek - powiedział jeszcze na odchodne z uśmiechem.Ty zaś wróciłeś do swojej pracy,szczęśliwie latryna póki co Cię omija.Widocznie uznano,że większy pożytek będzie jeśli przydzielą Cię do jakiegoś pożytecznego zadania....Po upłynięciu kolejnej godziny usłyszałeś trębaczy grających na pobudkę jednak nie jest to wezwanie do walki a spokojna melodia oznajmiająca pobudkę....
Ricardo,Rodrigo,Inigo
Koło południa zostaliście zbudzeni przez trębaczy,dziwi Was nie tylko to że zwlekano z tym do południa ale i sama melodia,czyżby to był koniec walki?
Alejandro
Obudziłeś się z niemal całkiem sztywną ręką i ujrzałeś zatroskaną twarz medyka nad sobą - Fatalnie to wygląda....,zaraz znów dam Ci coś na sen....,chyba że chcesz Panie zaryzykować amputacją?