-
Catherine:
Chociaż twarz, dłonie i stopy, może się lepiej poczuję. Włosy też, ale na to chyba wody nie starczy - odparła Adela tym samym tonem. Cały czas jest roztrzęsiona.
Kersijana:
Nagle poczułaś ukłucie, tuż nad kostką na prawej nodze... Niezbyt bolesne, ale jednak wyraźne.
-
Catherine
Włoski sobie odpuścimy,poczekajmy na jakieś jezioro....,umyj sobie buzię a ja się zajmę stópkami,dobrze? - zapytała zdobywając się dla niej na lekki choć szczery uśmiech aby dodać jej nieco otuchy.... - Cholera,nie jestem za dobra w niańczeniu....,ale może jakoś to będzie....
-
Kersijana
Jej uśmiech i radość zaniepokoiło nagłe ukłucie nad kostką... Co to? Jeszcze nie panikowała ale płynęła jednak do brzegu... Coś ta kąpiel jednak przestała już być taka urocza....
-
Catherine:
Adela skinęła Ci głową z podzięką w oczach, rozpuściła sobie włosy i pomachała głową, by swobodnie opadły jej na plecy, następnie zaś zaczęła obmywać twarz, jeśli tylko podałaś jej bukłak.
Kersijana:
W czasie gdy Erilla rozbijała obóz dopłynęłaś do brzegu. Ujrzałaś wtem ranę na nodze, tam gdzie było ukłucie. Cieknie Ci trochę krwi, nie wygląda to poważnie... Pytanie tylko, czy coś co Cię ukąsiło było jadowite?
-
Catherine
Gdy Adele nabierała wodę na ręce,zdjęła jej buty i po chwili delikatnie odebrała bukłak polewając jej stópki i zaczynając je leciutko obmywać nie chcąc jednak zużywać na to zbyt dużo wody.... - Jeżeli dziś rano ktoś by mi powiedział że uratuję dziecko i będę je niańczyć nazwała bym go niespełna rozumu kretynem i kazała spieprzać jak najdalej póki nie stracę cierpliwości a tu proszę....ehh....
-
Kersijana
Na brzegu podniosła swoje ubranie i podeszła do Erilli. Usiadła i przewiesiła przez siebie suknię... Palcami dotknęła miejsca w okół rany. Nie wiem, ale coś mnie ugryzło. Byłabyś tak dobra i podała moją torbę? jest przytroczona do siodła konia.
-
Erilla
Kończyłam rozbijać obóz, gdy Kersijana nieoczekiwanie wróciła na brzeg. Zauważyłam u niej ranę powyżej kostki. Nie wyglądało to poważnie, pewnie otarła się o kamień. Ta jednak podeszła do mnie i poprosiła o podanie swojej torby mówiąc, że coś ją ukąsiło. Teraz już zaniepokojona szybko zerwałam się i podałam wskazany pakunek. Cholera wie, co w tej wodzie może żyć.
-
Kersijana
Dziękuję Ci moja droga... Wyciągnęła z torby kawałek bandażu i zrobiła sobie opaskę uciskową tuż pod kolanem. Mam różne specyfiki, ino problem jest taki, że nie mogę ich ot tak podać nie wiedząc co mnie ukąsiło. Najlepiej to wyssać i wypluć coby do serca nie doszło...
Schyliła głowę ku kostce pomagając sobie dłońmi. Jednak to było raczej niewykonalne by samej sobie wyssać ranę w takim miejscu. Uśmiechnęła się dość żartobliwie jednak.... To tak samo beznadziejne jak łokciem dotknąć czubka własnego nosa....
Techniczny
Nie dawałam jej czasem gumowych kości? :F
-
Malacath:
W pewnym momencie nawet poczuł gdzieś jakąś ochotę zaśmiania się słysząc reakcję tejże całej damy i tym, iż postanowiła pochwalić się przez to, iż jest córką marszałka zakonu, jednak powstrzymał się od tego. Postanowił jednak ją przeprosić, coby to nie mieć potem jakiś kłopotów u niej, o ile ta panienka nie kłamie, iż jest taką ważną personą... I dla świętego spokoju, bo szykuje się mała wycieczka wraz z nią przez te cholerne stepy - [I]Tak... Nie powinienem bym tak się wyrażać przy Tobie. Wybacz, pani... [\i]
-
Malcolm, Malacath:
Wybaczę panie Malacath, jeśli znajdziesz dobry sposób, by zadośćuczynić mi tę krzywdę moralną - odparła opryskliwie Rita. Przed Malcolmem zaś pochyliła głowę na chwilę z błyskiem w oczach, gdy skończył ją opatrywać.
Widzicie od strony Ravensternu ciemne, zapewne burzowe chmury. Chyba niedługo lunie deszcz.