Anna de Loiret
Bretonnka podeszła do Elfki i kładąc delikatnie dłoń na jej ramieniu rzekła - już czas pani.
Wersja do druku
Anna de Loiret
Bretonnka podeszła do Elfki i kładąc delikatnie dłoń na jej ramieniu rzekła - już czas pani.
Garan Gasursson
- Widzę, że wolisz komuś, kto chce wypełnić obowiązek swój obowiązek względem pobratymców grozić ukryta w cieniu! Dobrze, jak tak to nie podejdę, ale wiedz, że Bogowie was za to pokarzą! Cholerne elfy, myślą, że mogą występować przeciw prawom Boskim, decydując kogo można pochować, a kogo nie! Grungni, miej w opiece swe pohańbione przez elfów dzieci! - krzycząc to wszystko, krasnolud cofał się powoli na południową stronę traktu.
Bradni Algrimmson
Osz kurwa, o dzikach mogę zapomnieć, ale to była dobra walka ha. Spiryt muszę odkazić rany, żeby gangrena się nie wdała. Krasnal używa butelki spirytusu do odkażenia ran, po czym przetrząsa truchła w poszukiwaniu przydatnych rzeczy.
Garan Gasursson:
Elfka wypuściła strzałę. Poczułeś ogromny ból głowy i usłyszałeś krasnoludzki język. Las zniknął, stoisz w wielkiej hali jakiejś krasnoludzkiej twierdzy. Widzisz swych rodziców zabitych przez orki całych i żywych.
Techniczny:
Game Over, dziękuję za grę.
Lumpin Cropp, Sven z Norski, Arden z Loningbrucku:
Garan padł na drogę połową swego ciała ze strzałą wbitą prosto w oczodół, tak do połowy drzewca.
Alessio
Strażnik widać wciąż próbował rozgryźć "magię" jaka zadziała się na jego oczach i opłakiwał utratę kury bo nie odezwał się już ani słowem. Alessio wzruszył ramionami i ruszył w stronę wyjścia z pałacu.
Lumpin Cropp, Sven z Norski, Arden z Loningbrucku:
Techniczny:
Jakieś deklaracje? Chowacie krasnoluda, ograbiacie jego zwłoki, a może próbujecie pomścić jego śmierć?
Anna de Loiret:
Poczułaś dłoń na swym ramieniu, otworzyłaś oczy, świta. Obok Ciebie przyklęknęła Liothannea. Cicho, spójrz w stronę drzew, takiego cuda nie ujrzysz nigdzie poza Athel Loren szepnęła bardzo cicho.
Bradni Algrimmson:
Same śmieci, nic przydatnego. Człowiek jęknął i powoli się podniósł Murwa ich mać, co się stało? Na Ulryka, co za ścierwo - kopnął orcze truchło.
Alessio Contrarini:
Dotarłeś do swego domu, zbliża się wieczór. Drzwi otwarte na oścież, a przysięgałbyś że je zamykałeś.
Juan de la Magritta:
Dotarliście do większego z dwóch portów. W mniejszym są jakieś dziwne okręty o dwóch kadłubach. Widziałeś je w Magritcie zacumowane przy elfiej ćwiartce. Przycumowanie do nadbrzeża odbyło sie bardzo sprawnie. Kapitan wysłał bosmana w poszukiwaniu dobrego medyka.
Juan de la Magritta
Widzę jakieś dziwne okręty w drugim porcie. Sądzisz Sebastiano, że należą do Elfów? W Magritcie widziałem takich parę.
Alessio
No ładnie, ktoś mi dom szabruje lub już to zrobił,phi,jakby było tam coś cennego,ostrożności nigdy jednak za wiele - kończąc te rozmyślania wyciągnął miecz i bardzo ostrożnie wszedł do domu.
Anna de Loiret
Przetarła oczy i spojrzała w drzewa, zgodnie ze słowami Elfki i będąc pod wrażeniem wyszeptała - jak... Jak tu pięknie... Wy, Elfy musicie mieć piękne życie...
Lumpin Cropp
Zaskoczyła go śmierć krasnoluda. Kiedy jego ciało padło bezwładnie na ziemię, Lumpin odruchowo, wolnym krokiem cofa się w stronę wozu. Łuk zarzuca na plecy i pokazuje niewidzialnym zabójcom, że nie ma złych zamiarów. - Nie ubijajcie do diaska! My tylko kupcy, czym żeśmy zawinili?! Lasu nie skrzywdziliśmy, swój marny żywot jeno prowadzimy przed się idąc...! - Krzyczał rozgorączkowany Lumpin w niewiadomą stronę. - Och Esmeraldo - zaczął w myślach - dlaczego tylu zimnych morderców ukrywa się na tym łez padole? Jakby ten świat nie był już zbyt okrutny.