-
Mateo
Gdy suszyłeś swoje rzeczy leżąc pod kocem do namiotu wszedł podniecony Sergio - No wstawaj!O rany....,widziałeś je?W ogóle to mieliśmy się napić,no dawaj,nawet Tobie dziś wolno!
Inigo
Dziewczynka pozwoliła się usadzić jednak sięgnęła za siebie i zdjęła Ci hełm,kładąc go przed sobą i mocno trzymając....,jesteś niemal pewien że się w tej chwili szeroko uśmiecha
Ricardo
Alfonso.... - powtórzyła za Tobą delikatnie uśmiechając się na widok wierzchowca choć nerwowo przygryzała przy tym swoje włosy,jednak mimo uśmiechu odsunęła się o taką samą odległość o jaką przysunął się Twój ogier....
-
Ricardo
Nie bój się... Powiedział uśmiechnięty wystawiając dłoń w jej stronę, wewnętrzną częścią do góry, jakby na coś wyczekując, patrząc jej przy tym w oczy, by mu zaufała.
-
Inigo de Gastor
Przewrócił oczami widząc co robi Catalina... Boże, tyleż urocza co nieznośna... Pomyślał i odpiął broszę, zdejmując swój płaszcz oraz owijając go sobie wokół głowy. Biorąc pod uwagę, że jest na nim trochę krwi to może to wyglądać jako swego rodzaju prowizoryczny opatrunek... Dalej jechał kłusem do namiotu, tak tuląc Catalinę by nie mogła się zbytnio odwrócić.
-
Inigo
Widząc że za wszelką cenę chcesz ukryć jej warkocz zadarła nosek do góry i założyła ręce na piersi,chyba się obraziła....
Ricardo
Powoli wyciągnęła w Twoją stronę dłoń choć widzisz że ta jej nieco drży....
-
Inigo de Gastor
Westchnął ciężko widząc zachowanie swej podopiecznej... Zdjął z głowy zawiązany płaszcz i pochylając się nieco w siodle, przyłożył swoją głowę do jej, zarzucając warkocz, który mu zrobiła na jej ramię.
-
Ricardo
Ujął delikatnie jej dłoń i powoli, lekko przyciągnął do siebie, żeby przemogła strach przed rumakiem. Bez żadnych gwałtownych ruchów położył jej rękę na głowie Alfonsa, który pochylił ją przed Monicą, pozwalając się głaskać.
-
Inigo
Wciąż ma zadarty nosek jednak lekko się uśmiechnęła,dostrzegłeś że delikatnie zastukała palcami w swoje ramię....
Ricardo
Pozwoliła Ci się wziąć za rękę choć wygląda tak jak by była gotowa w każdej chwili ją zabrać....,gdy położyłeś jej rękę na jego głowie aż cicho pisnęła zaskoczona,jednak zachęcona jego przyjaznym zachowaniem zaczęła nieśmiało dotykać go po głowie....
Alejandro
Nie spałeś zbyt długo,gdy się obudziłeś czułeś się już odrobinę lepiej a ból w ręce zaczął wracać,ujrzałeś nad sobą Cassandrę z już gotową miseczką jakiegoś napoju....,nagle usłyszałeś głos Xaviera - Istny anioł,wszystkim pomaga i podaje jakieś napoje albo maści a nasze konowały tylko stoją z rozdziawionymi gębami hehe....
- Ekhm,wypraszam sobie,łatwo leczyć gdy ktoś zna miejscowe zioła.... - wtrącił jeden z cyrulików
- A znasz je? - odpowiedziała cisza - No więc właśnie hehe....
-
Inigo de Gastor
Zaśmiał się cicho, chwycił ją za dłoń i w tej samej pozycji kontynuował jazdę... Seleno... Jakże miło by było, byś teraz była z nami... Pomyślał, a łza spłynęła mu po policzku we włosy Cataliny.
-
Alejandro
Jak się budzę ból wraca, ale to on uświadamia mi, że dalej żyję heh. To poznajcie, proste hehe. Następnym razem to muszę spać w namiocie z arkebuzem, niech tylko wtedy ten syczący gnój znowu się pojawi.
-
Alejandro
- Ta,poznajcie,phi,jakaś wiedźma przyszła i.... - odparł medyk czerwieniejąc niczym burak
- Uważaj na słowa kolego.... - pogroził mu Xavier palcem,na co medyk zrobił się tylko jeszcze bardziej czerwony i wyszedł z namiotu na pięcie....,Cassandra zaś chyba nieco niecierpliwi się Twoją gadaniną bowiem chrząknęła znacząco a gdy zwróciłeś na nią uwagę uniosła do góry miseczkę,dopiero teraz dostrzegłeś że na dłoniach ma jakieś dziwne wzory,podobnie jak delikatne malunki na twarzy,jednak to tylko dodaje jej uroku....
Inigo
Chyba poczuła łzę na swojej głowie bowiem odwróciła się w siodle i pokazała uśmiech na swojej twarzy po czym złapała Cię za policzki obiema dłońmi i rozciągnęła je w podobny uśmiech....,widzisz że patrzy na Ciebie ze współczuciem i nieco zasmuciła się Twoją tęsknotą....