Potrzeba Wam osobnej komnaty na kilka chwil? spytała się elfka po bretońsku.
Wersja do druku
Potrzeba Wam osobnej komnaty na kilka chwil? spytała się elfka po bretońsku.
Anna de Loiret
Czy tobie zawsze, jak się na mnie patrzysz musi się... Zawsze!? Roland potrafił to hamować jakoś, a ty nawet się nie starasz. Ehhh. Nie, nie potrzeba nam pokoju, on ma jakieś problemy zdrowotne. Albo się zadurzył we mnie... Złapała się za czoło, chcąc odrzucić od siebie coraz to różniejsze wyobrażenia męskości Alessia...
Alessio
To co mi włosami po twarzy przejeżdżasz? Prowokujesz a potem się dziwisz! Najpierw smok a teraz Ty się na mnie zawzięłaś i się wydzierasz jakby tego było mało. Pieprzyć to - powiedział wkurzony i zawstydzony tak bezceremonialnym postawieniem sprawy przez Annę i wyszedł na pięcie z pomieszczenia.
Alessio wypadł z pomieszczenia strasznie wzburzony, ale kilka głębokich oddechów w przedsionku go uspokoiło. Elfka podała lunetę Svenowi i odpowiedziała w staroświatowym jakby się nic nie wydarzyło A co do poprzednich pytań. Jedna gondola z wioślarzem na pięciu żołnierzy wystarczy, czyli na dziś dziesięć by ich trzeba było. A na jutro sto osiemdziesiąt. Zapasami oczyszczonej wody możemy się podzielić z resztą miasta, nawet za darmo, ale może użyjcie tego jako karty przetargowej podczas rokowań. Czy jakieś inne Wasze pytanie umknęło mojej uwadze?
Techniczny:
Potrzebuję więcej informacji o tym czy Roland musiał się hamować. Czy coś między tym rodzeństwem iskrzyło i jak poważnie. Po prostu jako MG musze wiedzieć czy Anna jest tak durna, że myliła braterskie uczucia z czymś innym, czy też to było coś więcej niż braterska/siostrzana miłość. Zastanów się Lwie poważnie nad odpowiedzią, bo jeśli to drugie, to zaproszenie na orgię ku czci Slaanesha przez żaków mogło nie być przypadkiem... tak samo jak reakcje organizmu Anny dzisiejszego dnia w dzielnicy elfów. Kazirodztwo, zoofilia i homoseksualizm to grzechy śmiertelne nie tylko dla Pani Jeziora, ale dla większości bogów i bogiń. Za to Slaanesh bacznie zwraca uwagę na osoby o takich ciągotkach.
Anna de Loiret
Nie, wszystko w porządku, dziękuję - rzekła do elfki i wyszła za Alessiem.
Techniczny
Nie, nie ma tu nic gorszego, ona po prostu jest przekonania, że skoro jej brat potrafił okazywać wielką czułość (acz nadal braterską) tak pięknej kobiecie bez "dobierania się" do niej, to i się wielce zdziwiła że medykowi coś się napięło od samego widoku...
Alessio ma zamknięte oczy, chyba coś liczy szepcząc w swym języku. Sven wyszedł za Anną.
Anna de Loiret
I co, dalej jesteś wielce urażony? Dalej? Może i ostro zareagowałam ale, na pamięć mego brata, przeraża mnie to Alessio! Ty czujesz jakieś podniecenie patrząc na mnie, a ja... Ja też... Coś... Nie umiem tego wyjaśnić! I się boję... Że... Ach, nie wiem co powiedzieć...
Anna przerwała Alessio liczenie na głos wrednych szlachcianek, a już do drugiej dziesiątki dotarł. Usłyszał całość wypowiedzi, liczenie na głos pomogło do końca się uspokoić.
Alessio
Anno nie chciałem Cię urazić czy zmieszać, ja po prostu.... no jesteś piękną kobietą, a ten stres i to zamieszanie dookoła, do tego jak mnie włosami smagnęłaś i to jak na mnie patrzyłaś..... no nie dziw się że zareagowałem jak zareagowałem. Sam też nie wiem jak to wszystko odbierać. A Twój wybuch dotknął mnie do żywego, musiałaś przy tej elfce to zrobić? Ale jestem w stanie puścić to w nie pamięć, oboje byliśmy wciąż zdenerwowani tym smokiem... - powiedział uśmiechając się lekko po zakończeniu ostatniego zdania, myśląc - bogowie jaka ona jest piękna, nie idzie się długo na nią złościć, gdybyż ona nie była szlachcianką.....