Inigo de Gastor
Co... Co na Boga się dzieje... Zaczął mamrotać zdezorientowany. Gdzie jest? Jak się tu znalazł? I co takiego zrobił? Szok ogarnął jego myśli i serce...
Wersja do druku
Inigo de Gastor
Co... Co na Boga się dzieje... Zaczął mamrotać zdezorientowany. Gdzie jest? Jak się tu znalazł? I co takiego zrobił? Szok ogarnął jego myśli i serce...
Mateo
E, czekaj,,,, Podobasz mi się... zaczął się ślinić.... A skąd się tu wzięłaś? Czarne włosy jak kruk i oczy jak węgle... Obróć no mi się tu na chwilę i pokaż się cała.... Jego oczy nagle robią się ogromne... Czuje jak męskość zaczyna mu pęcznieć ale zupełnie się z tym nie ukrywa... Wręcz przeciwnie.....
Ricardo
Zanim zdążyłeś wejść usłyszałeś dwa nieznane Ci głosy -
- Cóż za tragedia....,ona była taka młoda....
- Nic nie mów,nie chcę myśleć co czują jej rodzice....
Inigo
Nikt Ci nic nie odpowiedział w końcu wprowadzono Cię do jakiejś komnaty,posadzono na krześle,przykuwając nogi do nóg krzesła....,siedziałeś tak przez chwilę gdy nagle drzwi ponownie otworzyły się ponownie i usłyszałeś tuż przy uchu znajomy głos,głos Raula.... - Inigo mordko Ty moja,jak się stęskniłem,mój ulubiony druh....,tak dawno żem Cię nie widział,bardzo się stęskniłeś?
Mateo
Oblizała się na widok Twojego przyrodzenia i zaczęła wodzić dłoniami po swym ciele mówiąc zmysłowo - A może Ty mi w tym pomożesz? Hmm......?
Inigo de Gastor
Raul? Skąd ten kutas? Pomyślał, ale po złapaniu oddechu nagle zaczął się śmiać. I co cipencjo, myślisz, że łapiąc mnie jak ostatnia gnida bez honoru, zmienisz swą reputację? Wszyscy wiedzą, że Raul to cipencja. Możesz mnie zarżnąć, mi nie zależy.
Mateo...
Hmm... A nie uciekniesz nagle albo nie zamienisz się w tego klechę? zapytał śmiejąc się, ale powoli wstawał ściągając portki....
Ricardo
Nie otworzył od razu drzwi, położył dłoń na klamce przysłuchując się rozmowie. Była... Westchnął, pociągnął nosem i wszedł do środka nie czekając na dalszy rozwój konwersacji.
Rodrigo de Suarez
Kurwa... Co teraz? Zapierdalać przez obóz i szukać w środku nocy jakiegoś stawu czy czegoś tam? Nieee. Jeszcze jakieś cholerstwo odgryzie moje klejnoty rodzinne. Heh... Co tu by zamaskowało mój zapach... Aaa! Przeca mam drugie ubranie na zmiane... Buahaha. Przebiorę się a to walące po prostu będę na noc zakładać i tyle. Taaa... I przy okazji jutro się kupi tu coś do maskowania zapachu. I kolejne ubranie, bo tamte jebiące zostawię kwatermistrzowi na pamiątkę. Niech ma coś od życia. Se pierdolnie eksponat na kominek, stół czy gdzie tam. Nasrać sobie jeszcze może na to do dekoracji - pomyślał z siebie zadowolony, po czym schował miecz do pochwy i ruszył w kierunku namiotu do swojego ekwipunku. Gdy tylko staje przed nim szybko zabiera swoje rzeczy i szuka jakiegoś miejsca do przebrania się.
Rodrigo
Witaj kolego,na nocne spacery się......,łoo bracie ale śmierdzisz,coś Ty w gównie się kąpał czy jak? - usłyszałeś za sobą jakiś głos
Inigo
Zdejmijcie tej kutwie worek ze twarzy - powiedział poirytowany Raul,dość szybko wykonano jego polecenie,widzisz że jest cały czerwony na twarzy,w ręce trzyma puchar z winem a obok stoi karafka - Selene też mogę zarżnąć,hę? Choć ona akurat woli dobre rżnięcie,po tym jak ją zostawiłeś biedaczki nie ma kto zaspokoić!
Mateo
Spojrzała na Ciebie szczerze zdziwiona - Uciekać? Przecież mi zapłaciłeś....,i nie wiem o jakim księdzu mówisz Panie....- powiedziała wyprężając się na łożu
Ricardo
Gdy tylko zamknąłeś drzwi od razu rozległo się pukanie do nich....
Ricardo
Nie dadzą spokoju w tak trudnym czasie, w takiej żałobie... Otworzył ostrożnie drzwi, trzymając w razie czego dłoń na rękojeści pałasza.
Rodrigo de Suarez
Rodrigo szybko odwraca się za siebie szybko spoglądając kto to taki.
Techniczny:
Zależnie od wyglądu gościa Rodrigo daje konkretną reakcje. Szybko tylko spogląda i nie czeka nawet na odpowiedź typa xD
Rodrigo
Twarz mocno przysłania żar bijący od pochodni,aż się cofnąłeś i nieco zmrużyłeś oczy od takiego światła
Mateo
Zapłaciłem.... hmmm a już myślałem, że nie muszę płacić za to. Czyli nie podobam Ci się ino moja sakwa? No cóż.... Starzeję się chyba.... To skoro ci zapłaciłem to choć do mnie....
Mateo schylił się nad jej dekoltem i twarz zanurzył w jej piersiach
Alejandro
Mamo?... Alejandro czuł jak wzbiera się w nim gniew, mroczna, paląca nienawiść jaką czuł przez te wszystkie lata. Łza poleciała mu po policzku, następnie zagryzł swoją wargę tak bardzo, że chwilę potem poczuł ciepłą strużkę krwi ściekającej z jego ust, przeszedł po nim dreszcz czystej wściekłości. Ten chędożony tysiąckroć w rzyć wieprz przyodziany w ludzką skórę, ośmielił się podnieść rękę na MOJĄ MATKĘ! Wyrwę mu flaki i zmuszę go do przeproszenia jej choćbym miał trafić do piekła, uduszę go nimi, utnę mu kuś i wepchnę do gardła. Mamo, mamo, ochronię cię!. Jak Sangrerosa utopię go w jego własnej krwi, jak mój pradziad niegdyś Saracenów to teraz i ja, wywrę pomstę! Przysięgam na swoją duszę, on zginie!! Mamo. gdzie on jest?!
Inigo de Gastor
Myślisz, że dam ci wiarę nędzarzu? Że nie znam swej żony? Tylko ją tkniesz to dopadną cię jej bracia, a ze mną zrób co chcesz, cipencjo. Rzuciłbym ci wyzwanie, ale i tak go nie przyjmiesz, nie jesteś prawdziwym szlachcicem bowiem - odparł z hardą miną.
Rodrigo de Suarez
Czego że chcesz psia mać? - warknął mu i od razu położył rękę na mieczu.
Rodrigo
Jak Cię zwą,jestem Alvaro i mam służbę właśnie,nudzi mi się to i zagaduję do ludzi,ostatnio spotkałem paru,zacząłem opowiadać im o tym jak spotkałem psa i go pogłaskałem ale im się nie spodobało.... a wiesz że ładna tu jest pogoda? Naprawdę ładna nie to co u mnie no i jedzenie jest nietypowe a i dziewczyny są cudne,spotkałem taką jedną ale grała niedostępną,więc podszedłem do niej i.... - rozgadał się kompletnie,chyba naprawdę nie ma do kogo gęby otworzyć,po chwili słuchania tego bełkotu kompletnie się wyłączyłeś,mało tego,zapomniałeś co robiłeś przed chwilą.....
Alejandro
Ale kto syneczku? O kim Ty mówisz? - odparła Ci matka wystraszona,udaje czy może naprawdę nie wie o czym Ty mówisz,czyżbyś tylko Ty widział tego siniaka?
Inigo
Jak śmiesz!Rzucił bym Ci wyzwanie ale nie jesteś godzien poznania moich umiejętności a Twa krew nie jest godna mego ostrza! - wykrzyczał rzucając kielichem i trafiając Cię nim w głowę,pociekła Ci strużka krwi a na dodatek czujesz dość mocny ból....
Ricardo
Nie złożysz kondolencji sąsiadom Ricardo? Wstydził byś się! Ich córeczka odeszła na grypę mając zaledwie 10 lat a Ty się zamykasz w domu jak skończony burak! - poznajesz że to starzy znajomi Twoich rodziców,pokręcili głową z dezaprobatą i poczęli powoli oddalać się spod Twojego domu
Mateo
Pozwoliła Ci zanurzyć głowę w swoich piersiach,nogi splatając na Twych plecach a rękami gładząc Twoje włosy,cały czas wzdycha zmysłowo tym bardziej wzmagając Twoje pożądanie....
Mateo
Był bliski zapomnienia.... A jeszcze na dobre się nie zaczęło... Co się kuźwa ze mną dzieje? Jego ręce zaczęły lubieżnie pieścić indiankę...Czuł jak męskość w rozporku nabrzmiała mu już do granic możliwości i zdawał sobie sprawę, że jeśli ona nie przestanie za chwile go tak podniecać to nawet nie zdąży go wyciągnąc..
Inigo de Gastor
Zacisnął zęby z bólu odchylając głowę... Tylko na to cię stać cipencjo? Twoje ostrze nigdy nie zostało użyte na kimś, kto ma oręż w dłoni a twe umiejętności nie są godne poznania, prawda to... Bo jak poznać coś, co nie istnieje? Wysyczał, starając się zachować jak najgodniej, nie dając łajdakowi satysfakcji.
Rodrigo de Suarez:
Wypierdalaj człowiecze, bom czasu na Ciebie nie mam - warknął do niego, gdy tylko zorientował się co się właśnie dzieje i ruszył szybciej w kierunku namiotu - O cholera jasna co to za idiota?
Ricardo
Wplótł rękę we włosy i westchnął ciężko. Co tu się u licha dzieje... Trzeba iść złożyć te kondolencje, to smutne że ta dziewczynka zmarła... Pokręcił głową zrezygnowany i udał się szybkim krokiem do domu tych sąsiadów.
Mateo
Dalej,chcę poczuć Cię w sobie mój Ty ogierze......
Rodrigo
....ale jak sądzisz,mieć psa czy nie mieć? Oto jest pytanie,które mnie męczy mój drogi.......? Nie przedstawiłeś się,wyglądasz mi na Alberta,mogę Ci mówić Albert? - powiedział nie zwracając na Ciebie uwagi i kontynuując podążanie obok choć w odległości dobrych kilku metrów,najpewniej by nie czuć za bardzo smrodu....
Ricardo
Doszedłeś do ich domostwa,drzwi są otwarte a w środku widzisz wielu ludzi ubranych na czarno,może jest wśród nich Graciela?
Inigo
Nie istnieje?!Nie istnieje?! No to patrz! Ha! - wyszarpnął miecz z pochwy i począł nim kręcić jakieś dziwaczne piruety,nie mają finezji a i wyglądają naprawdę komicznie,słyszysz że jego zbiry stojące za Tobą duszą się ze śmiechu choć Raul zdaje się tego nie zauważać pochłonięty swoimi wyczynami.....
Inigo de Gastor
Raul... Wydukał o mało się nie zakrztusiwszy - wybacz mi, nie doceniłem twego kunsztu w machaniu chochlą...
Ricardo
Nawet się nie ubrałem na czarno, może się nie przyczepią, nie chciałem przecież źle... wszedł do budynku i kulturalnie przeszedł między ludźmi, starał się znaleźć rodziców dziewczynki. Rozglądał się także w poszukiwaniu pięknej twarzy jego Gracieli...
Mateo
Na jej słowa zdołał wydusić z siebie ino.... Ups.... poczuł nagle jak zrobiło mu się mokro....Trochę zirytowany i zawstydzony wciągną jednak swoją kuś... Zobacz,,, ślini się na Twój widok jak niemowlak... Starał się zażartować.... I co mam teraz z Tym fantem zrobić? zapytał...
Rodrigo de Suarez:
Co to za... Kurwa... Nie no. Szykuj mordę młody bo Cię zaboli i to porządnie - po czym wyjął miecz i warknął do niego zbliżając się - Zabiję jak psa... Zaraz ci wypierdole za ten twój posrany bełkot... No chodź tu grzecznie do Rodrigo, no chodź.
Alejandro
Wiesz mamo. Doskonale wiesz po czym odwrócił się do niej plecami, krew dalej lekko ściekała z lego wargi, lecz on sobie z tego nic nie robił. Jego umysłem zawładnęła tylko jedna wizja, wizja zemsty i cierpień jakich sprawi temu bydlakowi z ryjem wieprza, od którego czuć było odór świeżego łajna pomieszanego z potem. Na licu Alejandra pojawił wręcz diabelski uśmiech, widniało na nim czyste szaleństwo, pusty wzrok, który wpatrzony był w obrazy w swojej głowie i szeroki uśmiech, któremu uroku dodawała cieknąca krew. Nie możemy tak dłużej żyć.
Rodrigo
Aaaa! Szaleniec Albert mnie goni i chce zabić! Goni i śmierdzi! - wykrzyczał uciekając,jednak podczas ucieczki potknął się i nieomal podpalił namiot przed sobą i chyba obudził przy tym całą okolicę....
Nosz kurwa....,zaraz Was obu zajebiemy kretyni!Tu się śpi do cholery!- usłyszałeś taki krzyk jak i wiele podobnych w przekazie z otaczających namiotów
Ricardo
Odnalazłeś ich bez trudu,stoją nad małą trumną wyraźnie zapłakani i załamani przyjmując kondolencje, Gracieli nigdzie nie dostrzegłeś w tym tłumie....
Inigo
Widzisz jak Raul aż sapnął ze złością tupiąc przy tym nogą niczym małe dziecko któremu zabrano zabawkę....,jego twarz straciła już dawny kolor i jest w tej chwili cała czerwona,nagle się wyprostował i ryknął - Zabierzcie tego lachociąga na tortury! Już oni mu zetrą uśmieszek z twarzy! Dobrze chociaż że zaopiekowałem się Twoim złotem łajzo - tu splunął na ziemię
Mateo
Ehh....nie wierzę że to naprawdę się wydarzyło....- powiedziała opadając na łóżko,wyraźnie zniesmaczona i poirytowana
Alejandro
Jesteś cały zagotowany,przesyca Cię chęć mordu i przelewania krwi,byłeś gotów zabić wszystkich którzy mogli mieć cokolwiek wspólnego z uderzeniem Twej matki gdy nagle odezwała się przestraszona - Skąd w Tobie tyle nienawiści syneczku? Przecież Twój ojczym odszedł ostatniej zimy....,och jakież ja błędy popełniłam.....- zaczęła łkać a Ty nie wiesz jak to w ogóle możliwe ale wydaje Ci się że siniak który jeszcze przed chwilą widniał na jej twarzy zniknął....
Ricardo
Podszedł do rodziców dziewczynki, spojrzał na sylwetkę zakrytą całunem. Coś mu to przypominało... Westchnął, popatrzył po twarzach rodziców i rzekł Przykro mi. Była taka młoda... Oby ten aniołek trafił do nieba, pośród innych pięknych istot...
Alejandro
Co? Ale? Ten siniak? Mam zwidy czy oszalałem? Ech mamo, żadnego nie popełniłaś, za ciebie wszystko bym oddał. Musze pobyć chwilę samemu. Idę się przejechać Murcielago.
Inigo de Gastor
Wiem, że jesteś złodziejem, nie musisz mi tego mówić Raul - rzekł ze spokojem, ciesząc się w duchu z doprowadzania tego idioty do szewskiej pasji.
Rodrigo de Suarez
Parsknął śmiechem widząc reakcję Alvaro, gdy jednak pojawiły się wściekłe okrzyki postanowił znowu przyśpieszyć kroku i zignorować resztę.
Mateo
No co? trzeba nie było na mnie patrzeć w ten sposób. Równie poirytowany spojrzał na nieznajomą indiankę.... Wiesz jak to mówią,,, Wszystko w twoich rękach. Jego uśmiech wyraźnie wskazywał, że jeśli dziewczyna się postara to i on będzie znowu pełen wigoru i werwy...
Mateo
Westchnęła ciężko ale odparła - Może....,ale najpierw wytrzyj go bo wciąż jest cały lepki....
Rodrigo
Odetchnąłeś z ulgą bo tego szaleńca nigdzie nie widać a co jeszcze lepsze nie słychać. Wkrótce dotarłeś pod Wasz namiot....
Ricardo
Kobieta rozpłakała się jeszcze bardziej zaś mężczyzna tylko pokiwał Ci głową....,chyba nie bardzo są w stanie rozmawiać,ale czy możesz ich winić?
Inigo
Twoja radość nie trwała zbyt wiele bowiem podniesiono Cię z krzesła i po krótkim marszu wprowadzono do sali tortur,widzisz różne narzędzia od których włos Ci się aż jeży na głowie,w kącie stoi jakiś mężczyzna niedźwiedziej postury w stroju kata,Raul rzucił - Jest Twój,rób z nim co chcesz - i wyszedł
Alejandro
Ale synku dlaczego Ty jesteś jakiś taki.....okrutny i dziki? Widzę to w Twych oczach....och ja nieszczęsna,cóżem ja uczyniła....
Rodrigo de Suarez:
Rodrigo wchodzi po cichu i stara się po cichu przebrać, przy okazji stara się nie nadepnąć na końskie gówno. Gdy już to zrobi wywala brudne ubranie gdzieś za namiot i ukrywa, coby miał na wieczór w czym pracować, ale żeby to tak na widoku nie leżało.
Mateo
Jedyne co przyszło mu do głowy i co w ogóle zobaczył by wytrzeć swój interes to jakaś chyba pościel.... Nie interesowało go czyja to, ale najważniejsze że nie jego... Podszedł do posłania które było obok i w nie się wytarł.... Wrócił do dziewczyny.... Myślałem że nie będzie Ci przeszkadzać to że trochę śliski... Ale jak chcesz.....
Ricardo
Odszedł od pogrążonych w żałobie rodziców dziecka, raz jeszcze rozejrzał się za Gracielą i jeśli jej nie zobaczył to wyszedł z domostwa, kierując się do swojego.
Inigo de Gastor
Boże, wybacz mi grzechy, mnie nie zbawiaj ale chroń Selenę, chroń ją... Wyszeptał zamykając oczy.
Alejandro
Nic mamo, właśnie nic. odrzekł cicho i smutnym głosem, po czym udał się do wyjścia by znaleźć swego konia. Furia przeszła, a zastąpił ją zwykły smutek i żal do świata. Blizny się nie goją, jednak mamo wiedz, że zawsze cię kocham. Pojadę do grobu papito pomodlić się.
Rodrigo
Chyba zapomniałeś że sie nie umyłeś,Twoi towarzysze obudzili się instynktownie łapiąc za swoje nosy....
Ricardo,Inigo
Nagle w Waszych snach pojawił się ostry odór niczym ze ścieku,obudziliście się obaj i widzicie Rodrigo,prawdopodobne jego źródło....
Mateo
Może i jestem kurtyzaną ale swoje zasady mam - mruknęła,ujmując Twoją kuś z ciężkim westchnięciem i próbując ją przywrócić do poprzedniego stanu....
Alejandro
Dość szybko dojechałeś do grobu swojego ojca,widzisz że jest zadbany i dobrze utrzymany.
Alejandro
Szybko zsiadł z konia i stanął przed grobem ojca. Było trochę przed południem, a słońce jasno świeciło na niebie, na którym nie było ani jednej chmury, łąki zdawały się falować pod wpływem lekkiego wiatru. Co chwila widać było czerwone płatki kwitnących róż, Alejandrowi wydawało się, że ich zapach roznosił się bardzo daleko, wręcz unosił się w powietrzu. Bardzo dobrze pamiętał to miejsce, bardzo dawno temu bawił się tu z swoim ojcem, lata prawdziwego szczęścia, kiedy każdy dzień przepełniony był radością i miłością. Nic nie zdawało się przerywać tego aż papito zachorował, każdego dnia słabł, ale też nie tracił nadziei. Codziennie mówił Alejandro, że go kocha i jest z niego dumny. Alejandro zawsze pamiętał ten ciepły wzrok i czuły głos. To tu dostał rodowy amulet Sangrerosów i tu złożył obietnicę. Ale bolało go serce po słowach matki, czy ojciec by go pochwalił za to kim się stał, czy byłby dumny? A jakim ojcem byłby Alejandro? Hiszpan wziął pamiątkę w rękę i spojrzał się na nią, patrzył się w nią tak przez chwilę a potem padł na kolana i zaczął szlochać. Tato? Czy jesteś ze mnie dumny? Czy dalej mnie kochasz? Czemu mnie wtedy opuściłeś? Boże czemu nam to zrobiłeś? Czym sobie na to zasłużyłem? Kim się stałem?! Papito....