-
Anna de Loiret
Przymknęła oczy, kilka łez spłynęło po jej policzkach. Tysiące myśli przeszło jej przez głowę, dawno nie czuła się tak zdezorientowana. Po chwili zamyślenia, postanowiła w końcu rzec po bretonńsku a później w staroświatowym - nie marnujmy więcej czasu, ruszajmy do gildii gondolierów. Musimy załatwić transport dla elfickich wojowników.
-
Dołączył do Was elfi przewodnik, widocznie chciał coś omówić na osobności z przywódczynią tej dzielnicy. Dokąd teraz? spytał się w staroświatowym.
-
Alessio
Na widok płaczącej Anny serce mu się krajało, zrobił nawet krok z myślą by ją objąć ale szybko wybił to sobie z głowy. Zamiast tego wyjął skrawek czystego bandaża, mówiąc - Anno nie płacz proszę, serce mi krwawi na ten widok, weź na otarcie łez - powiedział ciepłym głosem choć dało się w nim wyczuć smutek.
-
Sven
Eskortuje towarzyszy zastanawiając się, kiedy pójdą do łóżka.
Techniczny
Dalej proszę MG o nie tamowanie akcji i prowadzenie Svena, ten tydzień jestem niemal wyłączony, dlatego też i PBF-a nie prowadzę żadnego.
-
Anna de Loiret
Wzięła bandaż i wytarła łzy, po czym nie dopuszczając do siebie niektórych myśli, mimo iż paru rzeczy była pewna, odrzekła - czemu serce ci krwawi gdy płaczę? Taki to poruszający widok?
Przewodnikowi zaś odpowiedziała po tym - do gildii gondolierów.
-
Alessio
Tak Anno, każda łza z Twoich pięknych oczu jest dla mnie ciosem prosto w serce - powiedział wciąż z lekkim smutkiem w głosie.
-
Anna de Loiret
Zaniemówiła po słowach Alessia, spojrzała szklistymi oczyma na niego, nie wiedząc kompletnie co odpowiedzieć. Ja... Czy... Ty naprawdę... Dlaczego? Czym ja...?
-
Alessio
A czy Ty Anno? - powiedział patrząc jej prosto w oczy, nieznacznie się do niej przysuwając jednak nie na tyle mocno by Anna poczuła się osaczona bądź niepewna co do jego zamiarów.
-
Anna de Loiret
Czy ja? Sama nie wiem... Chyba... Nic nie wiem - spuściła głowę, czując pustkę w swym rozumie.
-
Nie mamy takowej odparł zdezorientowany elf w starościwatowym.