-
Alessio
Postanowił pójść na całość, podszedł śmiałym krokiem do Anny, podniósł delikatnie jej głowę do góry tak by ich oczy się zrównały i powiedział spokojnym głosem : Anno powiedz że nic do mnie nie czujesz a uczynisz mnie najsmutniejszym człowiekiem na świecie jednak więcej Cię nękać i wracać do tego nie będę ale.... powiedz że tak a uczynisz mnie tym najszczęśliwszym bo ja z całą pewnością mogę powiedzieć że z mojej strony jest to coś dużo większego niż przyjaźń. Co mi odpowiesz Anno?
-
Anna de Loiret
Zaskoczona, roniąc jeszcze więcej łez odrzekła - nawet jeśli czuję, to świat tego nie zaakceptuje. Jestem ze szlacheckiego rodu Loiret, mam ojca, który nigdy by nie zezwolił na coś... Między nami. A to co czuję... Nie dokończyła wypowiedzi.
-
Alessio
Anno, ja...., sam nie wiem co powiedzieć.... Może dostąpiłbym zaszczytu wejścia do stanu szlacheckiego po ocaleniu miasta? Jeśli oboje coś czujemy nie pozwólmy by stanęły nam na przeszkodzie inne bariery... - powiedział delikatnie przy tym obejmując Annę.
-
Anna de Loiret
Jeśli dostąpisz tego zaszczytu i wyjedziesz ze mną do Bretonni a mój ojciec się zgodzi... Wtedy już nie będzie żadnych barier między nami.
-
Alessio
Złożył lekki pocałunek na ustach Anny, jednocześnie delikatnie ocierając jej twarz z łez i powiedział - Dobrze, zatem niechaj tak będzie i Twój ojciec zadecyduje. Uszanuje Twoją wolę.
-
Anna de Loiret
Nie wyrywając się z objęć, zamknęła oczy, lecz wtedy naszła ją myśl o swym wierzchowcu i z wystraszoną miną nerwowo rzekła - och mój kochany Thilbaut, pewnie się zatruł wodą... Mój biedny...
-
Alessio
Eeee, kto to Thilbaut najdroższa? - powiedział lekko skonsternowany
-
Anna de Loiret
Mój wierzchowiec, nie jest to wprawdzie rumak bojowy ale i tak mój wierny przyjaciel, którego kocham. Och biedactwo moje...
-
Alessio
Aaa rozumiem, też mam nadzieję że nic mu nie jest, nie lubię kiedy się smucisz - odparł z troską w głosie.
-
Annie pewno o gildię w ludzkiej części miasta chodziło odrzekł Sven w staroświatowym elfowi.
Nie mamy jeszcze pozwolenia by do niej wkroczyć, zaprowadzę więc Was do granicy naszej dzielnicy, tam gdzie się spotkaliśmy - odrzekł przewodnik.
Gdy dotarliście na miejsce i przeszliście przez obydwa mosty Sven rzucił dajcie mi chwilę, chcę ostatni raz na morze spojrzeć, zanim udamy się w głąb tego miasta. Podniósł trzymaną dotąd troskliwie w ręku lunetę, zlustrował port, po czym roześmiał się wpatrując w jeden punkt. Nawet rycerze mają dość tych kapłanek.
Techniczny:
Od teraz myśli oprócz tego, że piszemy kursywą, to by odróżnić je od mowy oznaczajmy zielonym kolorem. Post 1376 by tak wyglądał po wprowadzeniu nowej zasady:
Zapach włosów Anny wyrwał Alessio z osłupienia. Czy ona to celowo robi? przemknęło mu przez myśl. Może to siebie miała na myśli mówiąc o tej kobiecie poznanej w Miragliano? Dzięki tym myślom udało się mu zapomnieć o koszmarze.
- To smoczy lord Asarnil, banita z Ulthuanu odpowiedziała w staroświatowym. Nie wiem kto go sprowadził do uszczelnienia kordonu sanitarnego.