-
Alejandro
Zobaczymy, jak tu okropnie, ohydnie, obrzydliwie. Czarna różna piękna, ale złudna a jej światło łudzi i oszukuje, pod złudzeniem światła czai się mrok i zło. Alejandro zwrócił wzrok ku niebu i rzekł Boże, Jezu Kryste, błagam poprowadźcie mnie do światła!
-
Rodrigo de Suarez:
Żem mi tu kobietę dali... Początek znajomości a już się obraziła. Gorzej niż z tymi hiszpańskimi babami. Chyba się zawrócę i Cię oddam... Może ksiądz da mi jakąś inną hehe. Dobra, bez żartów trza ją odfochać jakoś... - Zszedł z konia i złapał go za wodzę - O to ci chodzi? - zapytał ją tonem, jakby chciał się dowiedzieć czy o to jej chodziło...
-
Rodrigo
Gdy zsiadłeś z konia delikatnie poprawiła Twój hełm,obdarzając Cię czarującym uśmiechem po czym jak gdyby nigdy nic spojrzała na drogę przed Wami....
Alejandro
Nikt Ci nie odpowiedział Ty zaś poczułeś jakiś ruch za swoimi plecami....
-
Rodrigo de Suarez:
Westchnął i lekko się uśmiechnął i zaczął prowadzić konia z Rosalią do obozu... - Ahhh, co za wredna... Ale jaka ładna i czarująca... Hehe, przynajmniej nie będę narzekać na nudę z kolejnymi fochami.
-
Alejandro
Choćbym szedł ciemną dolina zła się nie ulęknę natychmiast się odwraca.
-
Alejandro
Tym dziwnym dźwiękiem okazało się być klekotanie,z każdą sekundą coraz głośniejsze....,po chwili dostrzegłeś że w Twoją stronę dosłownie płynie fala kości i czaszek....
Rodrigo
Gdy doprowadziłeś konia do namiotu wyciągnęła w Twoją stronę dłoń jak gdyby na coś czekając....
-
Alejandro
Santa Maria! To jakieś chędożone szaleństwo! Dość, dość!! Alejandro padł na kolana i przyglądał zbliżającej się zagładzie Umarłem, a to jest....piekło.
-
Rodrigo de Suarez:
Wziął ją za rękę i pomógł jej zejść z konia. Uśmiechnął się i dodał przyjaznym głosem - Proszę, moja pani... - Moja pani... Oj Rodrigo nie daj się jej owinąć w okół palca, bo skończysz marnie hehe.
-
Alejandro
Już pierwsza czaszka miała Cię uderzyć kiedy nagle obudziłeś się zlany potem w lazarecie,masz wciąż otwarte usta więc chyba wyrwał Ci się jakiś krzyk,wydaje Ci się że każdy kto mógł odwrócił głowę w Twoja stronę i zapadła niezręczna cisza co jakiś czas przerywana pokasływaniem....
Rodrigo
Uśmiechnęła się do Ciebie gdy pomogłeś jej zejść po czym weszła do Twojego namiotu dumnym krokiem i zaczęła poprawiać po Tobie rozwalone posłanie,gdy skończyła ułożyła się na nim wygodnie i wskazała ręką na swój brzuch patrząc na Ciebie wyczekująco z niewinną miną....
-
Rodrigo de Suarez:
Skończysz marnie, mówię ci... No ale dobra, już przyniosę jej to jedzenie skoro chce hehe - Ehh... Już jak u siebie hehe. No niech ci będzie, przyniosę ci coś - powiedział, skinąwszy jej głową na tak i udając się do kuchni...
Techniczny:
Uprzednio oczywiście przywiązuje konia itd. :P potem się go rozkulbaczy xD