Cytat:
Zaprzeczam?! A jak ja mogę zaprzeczyć temu, że ktoś z czołowych obecnych osobistości UE miał w młodości lewicowe poglądy?!
Hehe sam mnie kiedyś pouczałeś, że między komunistą/maoistą a socjaldemokratą jest spora różnica i nie można ich ładować do jednego wora. Teraz widocznie jakoś przestałeś ją dostrzegać. Czy mnie również teraz tak wolno czy takie rzeczy są zarezerwowane tylko dla Autorytetu, który decyduje sam, kto w młodości był komuchem, a kto tylko "miał lewicowe poglądy", niczym Herman Goering, który sam decydował, kto jest Żydem, a kto nie jest :lol: :?:
Cytat:
Natomiast UE (a wcześniej EWG) NA PEWNO nie tworzyli marksiści czy maoiści. Taka teza jest absurdalna!!!
Mój drogi Wspólnota Europejska sprzed traktatu z Maastricht i po nim to dwie zupełnie różne historie. Do przekształcenia EWG we Wspólnotę Europejską mieliśmy do czynienia ze związkiem suwerennych krajów, a decyzje organów ponadnarodowych były ograniczane. Suwerenność krajów była zachowana i umowy międzynarodowe regulowały swobodny handel, przepływ ludzi, możliwość podejmowania pracy, a nie politykę podatkową, finansową, monetarną czy wspólnymi dyrektywami o kiszeniu ogórków. Od podpisania Traktatu z Maastricht ten kierunek zaczął się całkowicie zmieniać - w stronę jednolitego państwa, centralnie sterowanego z jednego politbiura. "Ojcowie Założyciele" EWG byli zwolennikami koncepcji "Europy Ojczyzn" i integracji jako naturalnego, ewolucyjnego procesu. Nie mają nic wspólnego z ludźmi, którzy teraz budują UE bez demokratycznego mandatu, wbrew woli narodów Europy i tworząc organizacje, gdzie najwyższe władze są poza jakąkolwiek kontrolą czy odpowiedzialnością wobec społeczeństwa, a które same chcą te społeczeństwa kontrolować na każdym kroku.
Cytat:
Stąd też moja uwaga dot. św. Pawła. Którego uważa się za ojca Kościała - i raczej absurdem byłoby twierdzić, że ów Kościół zbudował cheścijanożerca.
I już zostało logicznie dowiedzione, że ta analogia leży omawianej sytuacji, niczym świni siodło, do czego się niestety nie potrafiłeś ustosunkować - w końcu czujesz inaczej i kto by się przejmował logiką czy sensem ;)
Cytat:
ad. 1) Ile stracimy, jeżeli strefa euro padnie? To do krajów tej strefy najwięcej eksportujemy.
To będziemy eksportować dalej i rozliczać się w innych walutach. Telepać to się o swój eksport mogą np. Niemcy, ale z pewnością nie Polska.
Cytat:
ad. 2) W krótkim okresie czasu na upadku strefy euro niektóre kraje (ich mieszkańcy) mogą nie stracić (na pewno jednak nie zyskają). W dłuższym okrsie - stracą wszyscy. Bo wolny rynek na pewno, jeżeli nie padnie, to zostanie mocno ograniczony.
Nic obecnie by tak nie zrobiło dobrze wolnemu rynkowi w Europie jak rozpad przeregulowanej UE i bankructwa państw opiekuńczych. To już omawialiśmy na przykładzie upadku "prylu" - jak socjalizm bankrutuje, to trzeba przywracać normalność.
Cytat:
ad. 3) Zgoda. Tyle, że bankructwo tych banków wywoła efekt domina o czym zdajesz się zapominać. Na ich bankructwie sprawa się nie zakończy - dopiero się zacznie.
I jak napisałem: to właśnie dzięki euro mamy teraz "grecką tragedię". Już widzę, jakby niemieckie i francuskie banki ładowały kasę w greckie obligacje, gdyby nie było EBC i gdyby niemiecka i francuska gospodarka nie były niejako gwarantem wypłacalności Grecji.
Cytat:
ad. 4) To, że niektóre kraje zadłużały się nie jest efektem wprowadzenia euro! Takie myślenie to absurd!Owszem, euro ułatwiało zadłużanie ale był to efekt decyzji władz a nie waluty!!! Nie mylmy pojęć!
Ja nie piszę, że euro było powodem zadłużania. To jak napisałeś było dzieło władz. Tylko euro umożliwiło już totalne pójście na dno, które by nie było możliwe, gdyby wspólnej waluty nie było albo gdyby ją tworzono wg sensownych zasad - np. gdyby "świnek" nie brano na pokład. Zamiast iść na odwyk narkoman dostał kolejne działki, no i walnął sobie "złotego strzała" niestety...
Cytat:
Wierzyciele na nic nie dali się nabrać. Ulegli po prostu pokusie chciwości. Przy relatywnie tanich i łatwych kredytach zaś rządzący przestali myśleć o przyszłości. To są naturalne mechanizmy wolnorynkowe :lol: Dążenie do maksymalizacji zysków, korzystanie z okazji itd. Dlatego wcześniej porównałem cała sytuacje do pierwszych doświadczeń z emisją pieniądza papierowego, ponieważ zachodzą tu ANALOGICZNE zjawiska. Jak im zaradzić na przyszłość - wiadomo.
Zawsze są dwa końce kija: chciwość i strach. Euro pobudziło chciwość, ograniczyło strach, a czuła dla "rynków finansowych" władza rozbudziła pierwsze i ograniczyła drugie jeszcze bardziej, przez co te przestały się zachowywać racjonalnie. Jak obecnie "rynki finansowe" wybailoutujemy, to już w ogóle zlikwidujemy jakiekolwiek bariery dla chciwości - strach zniknie zupełnie, skoro niektórzy są "za duzi, by upaść". A np. Grecji umorzy się część długu, by się za kilka lat mogła zarżnąć na amen znowu, a my znów będziemy wtedy bailoutować biedne banki, które źle zainwestowały, ale trzeba je ratować, bo "nie mogą upaść"...
Cytat:
Masz absolutną rację. Rzecz jednak w tym, że historia pokazuje nam iż takie umowy w momencie próby - gdy pojawiają się jakieś problemy - nic nie znaczą. Wolny rynek staje się pierwszą ofiarą kryzysów. A tych uniknąc na dłuższą metę się nie da.
Życie. Jak pisałem nikogo na siłę uszczęśliwiać nie wolno. Albo ktoś do wolnego handlu dorósł, albo nie. Jak nie: mówi się trudno, nie zamierzam sąsiada rozjeżdżać czołgami czy nasyłać na niego Europol, bo nie chce ze mną gadać czy współpracować ;)
Cytat:
Teoretycznie tak ;) Pamiętaj też jednak, że teoretycznie, to wolny rynek nie może istnieć w nieskończoność, bo pełna konkurencja eliminuje słabszych - do momentu gdy na polu bitwy zostaje najsilniejszy. Stąd wniosek, że wolny rynek prowadzi do monopolów ;)
Czyli mamy pełną dialektyczną ciągłość: jeden wszechwładny totalitarny rząd światowy z monopolem na wszystko, z życiem i śmiercią każdego człowieka włącznie. O "Nowy Wspaniały Świecie", oby się ludzkość nauczyła podróży międzygwiezdnych i oby się stąd dało uciec, póki jeszcze można :lol: A jak się już dialektycznie powstały rząd światowy cofnie z powrotem do epoki kamienia, to będzie można tutaj wrócić z powrotem ;)
Cytat:
Tylko że ludzie tego chcą. Może ty nie chcesz, ale zdecydowana większośc CHCE! Każdy powie ci, że urzędników jest za dużo. Ale jeżeli zapytać go, czy chciałby jakiś istotny urząd w swej miejscowości, to powie ci, że tak! Nie zawsze trzeba być świadomym tego co się chce.
Ludzie chcą być uszczęśliwiani na siłę i wbrew swojej woli :roll: :?: Czy też ludzie chcą w Europie współpracy i strefy wolnego handlu/przepływu ludzi/itd., a więc żadne brukselskie politbiuro nie jest im do niczego potrzebne :roll: :?: Musisz się zdecydować.
Cytat:
Wybacz, ale wydaje mi się, że rząd grecki CHCIAŁ pomocy. Gdyby chciał od ciebie, to udzieliłbyś jej bez dyskusji i bez narzucania własnych warunków? Prtezentujesz ciekawą tezę, że w takich sytuacja ten, kto udziela pomocy winien potulnie spełnić oczekiwania proszącego i nie dyskutować. Inaczej mówiąc: dawaj forsę i morda w kubeł. O to ci chodzi?
Tobie się wydaje, a ja wiem, że rząd grecki chciał przed przyjęciem pomocy zapytać naród, czy naród też tego chce. Czy ten rząd tak wierzył w demokrację, czy też ze strachu chciał mieć "podkładkę", na wypadek jakby lud zechciał polityków wieszać na latarniach - nie wiem. Wiem za to, że szybko greckiej władzuchnie wyperswadowano takie durne pomysły, jak demokracja :lol:
Cytat:
Myślę, że jednak pewnych rzeczy nie rozumiesz. Gdyby UEFA nie akceptowała PZPN, to PZPN by nie mogło nic. Ale akceptuje. I ustawa nie ma tu NIC do rzeczy. To raz. A dwa: gdyby piłka nożna nie była tak popularna (za tą popularnością też stoi jakis spisek?) to PZPN nic by nie znaczyło.
A czy UEFA, podobnie jak i my ma w tej kwestii JAKIKOLWIEK wybór :lol: :?: Skąd Twoja pewność, że jakby w Polsce powstały konkurencyjne związki piłki nożnej, które by UEFA zaproponowały np. lepsze warunki współpracy, to UEFA nadal żywiłaby ślepą miłość do betonu z PZPN :roll: :?:
Cytat:
Nie do końca, bo Lepper nawet takich ograniczonych w czasie reform nie chciał. Rzecz w tym, że zostały jednak zrobione. I wymagały wyrzeczeń. Których ty nie widzisz a ja ci wskazuję. Pamiętaj też, że gdyby to Lepper decydował, to sporo z tych wyrzeczeń zostałoby jeszcze dla ciebie i twojego pokolenia.
Ja nie widzę tych wyrzeczeń. W kraju panowała hiperinflacja, sklepy były puste, bida aż piszczała. Tych czasów nie pamiętam, bo jak "pryl" upadał to miałem 5 lat i jak mi dzisiaj o tym opowiadają, to do mojej świadomości nie dociera, jak mogło brakować w sklepie nawet durnego chleba, kiełbasy czy wódki. Jak rozmawiam z moim kuzynem, który się urodził w końcówce lat 70-tych, to jego dzieciństwo było strasznie szare i ponure, jeśli rozmawiamy o stronie materialnej - stan wojenny, totalna bida i szarzyzna. Ja pamiętam już za to początek lat 90-tych, bo to były lata mojego dzieciństwa, pamiętam gumy turbo, kolorowe telewizory, moje pierwsze Commodore, klocki lego, pierwsze "zachodnie" samochody na parkingach, kolorowe zabawki, prezenty na komunię - to wszystko przypadało na "ciężkie czasy początków transformacji i wyrzeczeń", a starszy kuzyn się śmieje, że mieliśmy w porównaniu z nim raj na ziemi ;) Ja tak mogę dzisiaj powiedzieć do dzieciaków urodzonych po roku 2000(no może tylko mówiąc o stronie materialnej, cała reszta to jednak osobiste niepowtarzalne wspomnienia, których inni mogą mi zazdrościć ;) ).
Cytat:
Zapominasz o tym, że transformacji nie doprowadzono do końca dlatego, że ludzie mieli jej już dość. Z perspektywy lat należy się dziwić (i deceniać!), że i tak zdołano aż tyle zrobić.
Nawet jeśli to nie zmienia to faktu, że była ona na rękę praktycznie wszystkim, więc gadka o "wyrzeczeniach" jest bezsensowna. Przechodziłeś transformację we własnym egoistycznym interesie i dobrze na tym wyszedłeś, jak i reszta społeczeństwa, więc robienie z siebie męczennika teraz to stawianie sytuacji w kontekście, jakby "pryl" był rajem utraconym.
Cytat:
Raczej na poziomie Bułgarii czy Rumunii. Dla tych, którzy jednak obecnych czasów nie doczekali (to jednak 20 lat - w tym czasie zmarło co najmniej 20-25 % populacji, która przechodziła przez transformację; ci ludzie mogliby stwierdzić, że "po nas choćby potop") to nie musiałaby być zła perspektywa.
Tacy ludzie godni są tylko pogardy i nic mnie nie obchodzą. A wracając do samej transformacji: trwała powiedzmy jakieś 5, góra 10 lat - nie rozwlekaj jej na 20. Przez te 5 lat aż tak wielu nie zmarło. Zresztą: mój śp. dziadek zmarł kilka lat po rozpoczęciu "transformacji", więc można powiedzieć że przypadł dla niego najgorszy możliwie okres. Nigdy nie słyszałem, by narzekał na straszne "wyrzeczenia" i mówił "komuno wróć" - wręcz przeciwnie.
Cytat:
Tylko że wasze pokolenie może liczyć na więcej pomocy - ma z czego.
Normalny człowiek nie liczy na pomoc czy jałmużnę, nie jest żebrakiem, tylko chce samemu być panem swojego losu. Transformację przeprowadzono tak cudownie, że wielu młodych ludzi może o czymś takim pomarzyć, przynajmniej zostając w Polsce.
Cytat:
Co więcej, o pięć lat krótszy okres odprowadzania składek sprawia, że emerytura wypłacona kobiecie z ZUS i OFE będzie o niższa nawet o 30 proc. od tej, którą otrzyma mężczyzna. Mężczyzna, który zarabia 5000 zł, rozpoczął pracę w wieku lat 25 i przez cały ten okres utrzyma swoje zarobki na dokładnie tym samym poziomie po przejściu na emeryturę otrzyma niecałe 3,7 tys. zł. Przy tych samych założeniach kobieta będzie uzyskiwała emeryturę o prawie 1000 zł niższą.
Powinni raczej napisać, że dzisiaj mężczyzna, który zaczął pracę, dostanie na starość pavulon, jak nie zostanie rentierem albo sobie nie zrobi i nie wychowa dzieci ;) Gdyby nie płacił na ZUS to szansa stania się rentierem byłaby dużo wyższa, ale cóż ;)