-
Anna de Loiret
Jej serce zaczęło szybko bić, mimo iż chciała zachować dystans do czasu spotkania z ojcem i otrzymania jego błogosławieństwa. Objęła również wybranka i spoglądała dalej na rycerza, szepcąc do gładzącego jej włosy ukochanego - nie przestawaj.
-
Alessio
Zachęcony słowami ukochanej złożył jeszcze kilka czułych pocałunków na jej szyi i ustach wciąż delikatnie gładząc jej włosy i powiedział ciepło - A więc to Ty jesteś tą kobietą spotkaną w Miragliano,miłością mego życia, i miałaś rację mówiąc że zrobiłbym wszystko byle być z Tobą.
-
Anna de Loiret
Tak... Już wiesz, co miałam na myśli mówiąc, że zostawiłabym za sobą całą Bretonnię, byleby Roland był przy mnie.
-
Rycerz cofnął swą dłoń znad beczułki i oblekając ją z powrotem w czarną płytową rękawicę odrzekł głośno w tileańskim - Skończyłem, możecie zakryć tą zaklętą wodę. Swoją drogą to bardzo prosty, wręcz rzekłbym podstawowy, czar został na nią rzucony. Same pewno go używacie, gdy tradycyjna narkoza jest zbyt niebezpieczna dla pacjentów. Zwykłe uśpienie, lecz rzucone przez coś lub kogoś bardzo potężnego i biegłego w sztuce. Na przykład czarnoksięskiego arcymaga. Przez to woda którą ktoś rozlał na ten pokład, zbeszcześciła go, już nie jest poświęcony mocą Waszej Pani. Moi podwładni mogą wejść na niego z orężem.
Kapłanki mocno pobladły przykrywając wiekiem beczułkę, ale skinęły głowami.
- Możecie podejść, pójdziemy zanieść nowiny arcykapłance i spróbować uzyskać Jej pomoc w przywróceniu wzroku - rzekł do Was w staroświatowym - Możecie przekazać temu dzielnemu wojownikowi, że może wnieść tu waszą broń.
- Wchodźcie na pokład z mieczami, jeszcze nie skończyliście swej pracy dla Pana! - krzyknął w tileańskim.
-
Alessio
Słońce on mówi że ktoś rzucił czar uśpienia na tą wodę,ktoś potężny...., i zaczynam mieć wątpliwości czy Ci pozostali dwaj to rycerze. Rozkazuje im jakby sługami jakimiś byli. A co on w tym szorstkim języku powiedział? - rzekł przestając pieścić ukochaną po włosach i kładąc ręce na jej biodrach.
-
Anna de Loiret
Powinnością rycerza jest służba swym panom, widocznie ten jest kimś ważniejszym, może możnowładcą jakimś... Możemy podejsc do nich, arcykapłanka może ci pomoże. Po tym krzyknęła w staroświatowym - Svenie, chodź do nas, możesz już wnieść nasz oręż!
Techniczny
Kolczyki Anna zasłania dokładnie tak, jak poprzednio.
-
Przywódca rycerzy odebrał swój oręż od jednego ze swych podwładnych, którzy po tym ruszyli dokończyć pracę. Obserwując ich jednakowe ruchy po słowach Lubego, Annę nagle naszły wątpliwości. Może to faktycznie nie rycerze, a żywe zbroje. Ten który przemawia jakąś niewidoczną magią się parał przy odkrytej beczce. Może potrafi stworzyć żywe pancerze posłuszne jego woli. Przecież nie rzekli dotąd choć słowa, ani nie wydali nawet żadnego innego dźwięku. Ale przecież kolczyki przy nich nie świeciły. Zaraz, naszyjnik jest także ponoć magiczny, a przy nim też nie świecą. Sama już nie wiedziała co o tym sądzić. Rozmyślenia te przerwał Sven, który wszedł na pokład okrętu. Podając szlachciance jej pas z z bronią wraz z mieczem cyrulika rzekł Tobie Anno naprawdę wszystko tylko z jednym się kojarzy? Nawet luneta? Aż taka niewyżyta jesteś? Może jeśli nie z Alessio, to z kim innym się udaj do łoża. Poczuła gorąc na swych policzkach.
-
Anna de Loiret
Och jak możesz tak mówić! To przez ostatnie wydarzenia, ja nawet nie wiem jak... To... Wygląda u ludzi. Tylko u koni widziałam. I nie nazywaj mnie niewyżytą, cnotę swa szanuję. Pokręciła głową przypinając sobie pas, oraz podając Alessiowi jego. Po tym rzekła do rycerzy w staroświatowym - szlachetni panowie, skoro już się poznaliśmy, rozmawialiśmy... A właściwie rozmawiałam tylko z jednym z was, to może ujawnicie mi swe twarze i miana? Ja jestem Anna de Loiret i rada jestem, iż poznałam wreszcie jakichś dzielnych rycerzy, pierwszych od tylu dni. A chyba dostojny rycerz, poznajac damę powinien ukazać jej swe oblicze, czyż nie? Uśmiechnęła się lekko.
Techniczny
Korzystam z przekonywania, Anna głównie patrzy na tego rycerza, który już mówił, na resztę zerka przelotnie tylko.
-
Hans von Jurggen me miano odrzekł ich przywódca w staroświatowym zdejmując hełm i ukazując Annie swe oblicze.
http://i61.tinypic.com/211th0g.jpg
Pozostała dwójka zastygła na moment, po czym wróciła do swej pracy zarzucając trumnę z ciałem na swe barki identycznym płynnym ruchem. Nie odpowiedzieli w żaden sposób Annie, ani nawet nie stęknęli z wysiłku podnosząc spory ciężar, choć chyba Ją usłyszeli. Uszu Bretonnki dobiegł szept Svena zawsze mogę Ci z bliska pokazać, jeśliś ciekawa. Nie będę go jednak wyjmował tylko po to, by zaspokoić Twą ciekawość - po czym się roześmiał głośno.
-
Anna de Loiret
Miło mi cię poznać panie, a tamci rycerze mi się nie przedstawią? Chwileczkę - odwróciła głowę w stronę Norsa i zaczęła szeptać nerwowo - jak śmiesz mówić do mnie w ten sposób, nie, oddam się temu mężczyźnie, który mnie poślubi, nikomu więcej i nie żartuj już na ten temat. Po tych słowach spojrzała znów na rycerza i wyczekiwała odpowiedzi z lekkim uśmieszkiem.