-
Ricardo
Pokiwała głową jak gdyby potwierdzająco po czym wskazała na siebie,chyba nie do końca Cię zrozumiała....
Inigo
Spojrzała na Ciebie nieco cielęcą miną,tej instrukcji już chyba nie pojęła,za to wygląda na lekko rozczarowaną porażką przy próbie rozpędzenia Marii....
-
Ricardo
Pokręcił przecząco głową. Nie, nie, Ty zostań. Pokazał dłonią, żeby została w namiocie.
-
Rodrigo de Suarez:
Hmm... A dasz radę dwie na raz wychlać hehe? - powiedział, przypatrując się mu... I w razie czego szykując się na ewentualnego bełta skierowanego w jego stronę.
-
Rodrigo
Hę?Teaz Tfoja kolej....- powiedział wyciągając butelkę w Twoją stronę
Ricardo
Wzruszyła ramionami i ułożyła się na ziemi,kładąc ręce pod głową....
-
Inigo de Gastor
Eh, nieważne, z czasem nabierze dobrych nawyków hehe. Ujął delikatnie stopę Cataliny, poprawił jej ułożenie nogi, które mimowolnie zmieniła jak to każdy początkujący jeździec, oraz docisnął łydkę do boku Marii, nie puszczając. Drugą ręką wskazał na jej drugą nogę i gestem dał znać, by zrobiła nią to samo. Wtedy Maria ruszy kłusem.
-
Alejandro
Uśmiechnął się i pokazał kciukiem w górę, jego wygląd znacznie poprawił się od momentu ukąszenia przez jadowitą bestię i wręcz emanował urokiem.
Techniczny
Urokiem ją.
-
Ricardo
Podszedł do niej, widząc jak się położyła, wskazując posłanie. Niewygodnie Ci, połóż się tu. Jeśli się przesunie na posłanie to podkłada jej jeszcze czaprak pod głowę.
-
Alejandro
Chyba odrobinę ją zawstydziłeś jednak nie masz co do tego pewności bowiem dość szybko się otrząsnęła i odeszła skinąwszy Ci głową....
Inigo
Tym razem Catalina zrozumiała o co Ci chodzi,docisnęła pięty z obu stron a Maria ruszyła kłusem,jednak dość szybko zaczęło nią rzucać w siodle a poprawny dosiad i ułożenie stóp trafił szlag....Pochyliła się w się i objęła Twą klacz za szyję szczerząc przy tym ząbki w zakłopotaniu....
Ricardo
Spojrzała na Ciebie z wdzięcznością i ułożyła się wygodnie,okrywając kocem....
-
Ricardo
Uśmiechnął się do niej i wyszedł odnieść w końcu te talerze.
-
Inigo de Gastor
Pokręcił głową, ale uśmiechnął się do Cataliny. I tak dobrze, że nie złapała się za siodło, bo to podstawowy i najgorszy możliwy błąd... Wziął ją na ręce, przytulił, ucałował w głowę i sam wsiadł na Marię, by zademonstrować jak powinna się zachowywać w kłusie. Ruszył wnet kłusem wyprostowany, trzymając mocno wodze i po chwili zaczynając anglezować. Rytmicznie na koński krok stawał w strzemionach dając łydkę i opadał na siodło, tak cały czas... Po tym zeskoczył na ziemię i wysunął rękę do Cataliny, by wygodniej jej się wsiadało. Nie chciał drugi raz jej podsadzać, bowiem wsiadania też się trzeba nauczyć...