-
Anna de Loiret
Z przymkniętymi oczyma mruczała cicho z rozkoszy, obejmując za szyję ukochanego. Widząc, jak jego ręka wędruje tam, gdzie póki co nie powinna, chwyciła ją i położyła na swym ramieniu. W szyję całuj, uwielbiam to - wyszeptała z rozmarzoną miną, po czym zgarnęła sobie wszystkie włosy na jedną stronę, by nie zasłaniały wybrankowi jej pięknej twarzy. Pragnęła rozkoszy, ale wzbraniała się z całą siłą przed "pójściem na całość", toteż wolała go zachęcić do mniej "niebezpiecznych", acz równie przyjemnych pieszczot.
-
Alessio
Również zaczął ciężko oddychać od przeżywanych wspólnie z ukochaną doznań,zgodnie z prośbą zaczął ją całować po szyi i ustach,kompletnie przestali go obchodzić Sven,strażnicy czy problemy miasta,liczył się tylko ten moment przeżywany z miłością swego życia,jego ręce wciąż masowały ciało Anny jednak zachowywał bezpieczny dystans od jej najczulszych punktów wiedząc że nie jest na to jeszcze gotowa ani tego nie pragnie w tej chwili....
-
Oboje na kilka chwil zapomnieli o całym otaczającym ich świecie. Anna poczuła nagle coś bardzo ciepłego i wilgotnego na spodzie swego uda. Męskość Alessia przez chwilę jeszcze była twarda, zanim całkowicie zmiękła i oklapła. Stanowczo zbyt krótko dla Bretonnki. Dużo nie brakowało, aby Ją także ogarnęły fale niewysłowionej rozkoszy, której jeszcze nigdy nie przeżyła. Choć i teraz to, co już czuła, było dla Niej nowością. Nagle usłyszeli jakiś szmer na ziemi, jakby zbliżał się do nich jakiś duży szczur.
-
Alessio
Westchnął głośno z niewysłowionej ulgi ale i rozkoszy,pocałował jeszcze czule ukochaną w usta po czym w końcu zainteresował się co to za szmer...
-
Anna de Loiret
Zajęczała dość głośno wbrew swej woli, po czym zeszła z ud ukochanego i przykucnęła przy nim , cały czas obejmując go za szyję i rozglądając się co to za szmer...
-
Szmer szybko ucichł. Widzicie leżący na ziemi niedaleko od Was dziennik.
-
Anna de Loiret
Podeszła do dziennika i go podniosła, nadal z rozmarzoną miną.
Techniczny
Oczywiście po podniesieniu od razu czyta odpowiedź elfki.
-
Treść listu w języku bretońskim:
Droga Przyjaciółko.
Są dwa sposoby na rozproszenie rzuconego czaru.
Jeden to rozwianie go przez równie potężnego, lub potężniejszego maga.
Drugi to zabicie tego co zaklęcie rzucił.
Liothannea z Avelorn.
PS. Uważaj na kolczyki w pobliżu świątyń inne niż elfie, mogą kogoś oślepić w miejscu tak wielkiej mocy.
Pozwoliłam sobie przenieść nasze wierzchowce do elfiej dzielnicy. Tu opieka nad nimi nic nie będzie kosztowała, a i lepiej będą traktowane.
-
Anna de Loiret
Wielka była radość Bretonnki, gdy przeczytała że jej wierzchowiec jest bezpieczny w elfiej dzielnicy. Podała dziennik Alessiowi, żeby też przeczytał jaki jest sposób na rozproszenie czaru.
-
Alessio
Wziął od swojego słońca dziennik,przeczytał szybko i powiedział całując ją w usta - No to trzeba będzie drania załatwić,bo maga tak silnego to my tu nie znajdziemy,i cieszę się że nic nie jest Twojemu przyjacielowi -po czym dodał z nieco głupkowatym uśmieszkiem na twarzy - Ale zanim ruszymy się nim zająć przydałyby mi się nowe spodnie, w tych się w senacie raczej nie bardzo wypada pokazać.