-
Mateo
Daleko jeszcze do tej knajpy? zapytał. Celowo nie wspominał nic o swej przeszłości i o tym co zrobi za złotem, Które ma zamiar znaleźć,,, zarobić,,,ukraść.... Normalnie zdobyć...... Jego noga prawdopodobnie nigdy nie spocznie już na Starym Lądzie, gdyż dla niego to prawdopodobnie jest to wyrok śmierci....
-
Ricardo
Wiele razy zrzucałem to co na sercu mam i jeszcze nie zaznałem ukojenia. No ale dobrze, rozumiem że warto wiedzieć jak najwięcej o towarzyszu w szeregu, w trakcie walki... Westchnął głęboko, składając myśli. Gracielę znałem od dzieciństwa, możnaby rzec że po sąsiedzku. Gdy podrosłem trochę, uświadomiłem sobie jak piękną i mądrą kobietę, istnego anioła miałem tuż pod nosem. Zakochałem się po prostu. Wkrótce także i ona zakochała się we mnie. Jak dotychczas byliśmy nierozłączni jako przyjaciele, tak wówczas nie odstępowaliśmy od siebie na krok. Było pięknie. Planowaliśmy nawet ślub... Pewnego ranka przyszedł do mnie chłop. Znalazł ją na gałęzi, jak szedł o wschodzie słońca z kosą w pole. Na gałęzi... Znów westchnął, wpatrując się w ziemię. Nie wiadomo do dziś dlaczego. Nie wiem, jeszcze poprzedniego dnia była rozpromieniona, uśmiechała się... Tak pięknie się uśmiechała...
-
Alejandro
Jeśli naprawdę ci na kimś zależy, pozostawisz mu swobodę działania, choćby to działanie było nie po twojej myśli. Jeśli naprawdę kogoś kochasz, pozwolisz, by złamał ci serce. Rzucił spokojnym, lekkim głosem.
-
Ricardo
Ha, łatwo Ci powiedzieć panie...
-
Alejandro
Ano łatwo, Ludzie często giną, jesteśmy zrobieni z kruchego materiału. Najlepszym sposobem, jaki znam, aby powstrzymać ludzi od samobójstwa, jest przykucie ich łańcuchem do ściany, i to na tyle umiejętnie, by nie mogli się rzeczonym łańcuchem udusić. Hahahah. Takie zwierzenia, a dobrze się nie znamy, ciut naiwne hehe. A myślałem, że go rozpić będzie trzeba.
-
Rodrigo de Suarez:
Samobójstwo? To chyba nieszczęśliwa była bardzo. Pewno wytrzymać z nim nie mogła hehe
-
Pozostali
Sergio nic już nie powiedział,chyba nie tego się spodziewał prosząc Ricardo o jego historię bowiem wygląda na naprawdę przybitego....,szliście tak jeszcze dobre kilka minut aż dotarliście do czegoś co przypomina karczmę wraz z niewielką przybudówką mającą chyba robić za stajnię....- No dobra Panowie,tu możecie zostawić swoje wierzchowce,ja pójdę już do środka i poszukam jakiegoś stolika....
Inigo
Czekałeś jeszcze dłuższą chwilę aż z zaplecza wyszła Indianka niosąc półmisek na którym dostrzegłeś nieznaną Ci rybę a także strąki jakiejś dziwnej najwyraźniej miejscowego pochodzenia rośliny. Uśmiechnęła się do Ciebie sympatycznie i powiedziała po hiszpańsku - Życzę smacznego Panie,nie jest to królewskie danie ale pozwoli Ci zaspokoić głód - po czym przywitała karzmarza delikatnym pocałunkiem co od razu przywiodło Ci na myśl Selenę i chwilę z nią spędzone..... Zanim z powrotem zniknęła na zapleczu które zapewne mieściło kuchnię dostrzegłeś że nosi na swym palcu obrączkę małżeńską co wprawiło Cię w niemałe zdziwienie....Z tego wszystkiego nawet nie zauważyłeś że do środka wszedł nowy klient...
-
Alejandro
Dzięki ci panie, niebawem dołączymy, pragnienie i głód należy zaspokoić jam nie z tych co im kubeczek wody i kawalątek chleba wystarcza hehe. No mój Murcielago tutaj cię mogę zostawić. zostawia konia i wchodzi do karczmy. Konkwistador dosiadał pięknego czarnego niczym noc konia Lusitano, widać było miłość łącząca jeźdźca i jego wierzchowca, zwierzę było idealnie zadbane i całkowicie w pełni sił i zdrowia. Alejandro mało cenił sobie jakiekolwiek życie, jednak mimo tego strata Murcielago by go bardzo zabolała, być może to jedyna istota, która była w stanie poruszyć zepsutą dusze konkwistadora. W sercu Alejandro panowała jesień, było mu z tym dobrze, choć może mała jego cząstka czekała na wiosnę.
-
Ricardo
Nietoperz? A śpi do góry łbem? zapytał Alejandra, zanim ten wszedł do karczmy
-
Alejandra
Nah, długa historia, nie ja go tak nazwałem, choć to akurat pasuje do niego heh. Kiedyś opowiem, a może jak już porządnie popijemy i pojemy odpowiedział z ironicznym uśmieszkiem.