-
Ricardo
Nie bój się. Rzekł przyjaźnie, z uśmiechem na twarzy, trochę rozbawiony jej reakcją. Usiadł przy misie z wodą i zaczął myć twarz i ręce, chcąc pozbyć się częściowo zakrzepniętej już krwi. Nie prał póki co koszuli, bo nie miał innej na zmianę, a przy tak wilgotnym powietrzu i tak by mu nie wyschła.
-
Rodrigo de Suarez:
Coś wymamrotał widząc jakieś miny Indianki. Chyba to miało być usprawiedliwienie siebie. Od razu po tym ostatnimi siłami przeszedł te kilka kroków do przeciwległego boku namiotu i jebnął się na ziemię, ułożył się jakoś na niej i spróbował zasnąć...
-
Ricardo
Usiadła przed Tobą i złapała Cię za ręce,pokazując najpierw na misę a potem na Twoją twarz....
Inigo
Pocałowała Cię delikatnie w policzek i położyła Twoje dłonie na swoich ramionach chichocząc przy tym....
Rodrigo
Krzyknęła z oburzeniem widząc Twój stan i chyba zaczęła prawić jakieś morały w swoim języku jednak nie rozumiesz ani słowa....,po chwili podeszła do Ciebie gniewnym krokiem i zaczęła trącać Cię z Tobą wskazując palcem na wyjście....
-
Mateo
Doczłapał się do butelczyny, ale nie wypijał z niej nic.... gdy ją podniósł zawołał... Sergio,,,,, Seergio!... Chciał mu pokazać by powiedzieć, ze teraz jego kolej jest na picie... Sam nie dał rady go podnieść, ale może ta chwila drzemki spowoduje, że sam się z dupskiem ruszy... Jedno było pewne, razem pili to razem wrócą do jakiegoś namiotu albo razem będą moknąć...
-
Inigo de Gastor
Roześmiał się niegłośno widząc, jak mała lisica sugeruje kolejne pieszczoty. Usiadł za jej plecami i zsunął nieco jej sukienkę, tak by odkryć ramiona i kark, oraz zaczął je masować czule... Najpierw delikatnie, potem coraz mocniej ale nie boleśnie. Tak tylko, by poczuła jak najwieksze odprężenie i przyjemność.
-
Mateo
Sergio nic Ci nie odpowiedział tylko po prostu runął na bok wciąż bełkocząc coś do Ciebie....,co jak co ale głowy to on mocnej nie ma....
Inigo
Zaczęła mruczeć podtrzymując swą sukienkę,co jakiś czas spogląda na Ciebie z uśmiechem....
-
Inigo de Gastor
Gdy spoglądała na niego, obdarzał ją szczerym uśmiechem... Po dłuższej chwili masowania jej ramion oraz karku, wziął jej rękę do swych dłoni i zaczął ją masować... Od ramienia, niżej, aż do samej dłoni, czule i troskliwie zajmując się na koniec każdym jej palcem.
-
Ricardo
Zostaw, poradzę sobie, ubrudzisz się tylko... Powiedział wyswabadzając delikatnie swoje ręce.
-
Mateo
Popatrzył na Sergio zrezygnowany... podszedł do niego z butelką i poprawił go coby nie leżał na gołej ziemi...usiadł koło niego. Dobry z Ciebie kofpan do picia... powiedział z ironią (ale nie złośliwą). Mało trza wypiść by światch nabrał barff... ha ha ha.... Wytrąbił coś tam z butelczyny i oparł głowę o namiot.... Chwile tak posiedział gdy nagle go olśniło... E,,, kuźwa a gdzie my chścieli iść, jak przecie namiot tu..... Serchiio,,, unieź dupffe i choość bo zmokchniesz-mchy....
-
Rodrigo de Suarez:
C-co ty ch..ces od be.. ednego... mie? - odparł jej bełkotem, próbując to wstać...