Anna de Loiret
Weszła do karczmy.
Wersja do druku
Anna de Loiret
Weszła do karczmy.
Długo Wam to zajęło, a gdzie olbrzym? spytała się Was w staroświatowym ledwo przekroczyliście próg tawerny. Siedzi przy stole kończąc obgryzać pieczoną kurzą kończynę. Poczuliście głód, pora obiadowa już jakiś czas temu minęła.
Anna de Loiret
Skończył w paszczy smoka, który lata nad kordonem. Ehhh a taki był waleczny... Alessio, zamów coś do jedzenia.
Alessio
Dosiadł się do stołu zajętego przez Glorginę i gestem dłoni zamówił jedzenie dla siebie i lubej.
Smoka!? ryknęła zabójczyni trolli ledwo przebrzmiały słowa Anny. Dawać mi go tu! chwyciła za młot i wybiegła z tawerny. Mało nie przewróciła karczmarza z talerzem kurzych skrzydełek.
Anna de Loiret
Glorgino! Smok jest wysoko na niebie i trzyma się z dala od miasta bo obrońcy zaraz strzelają do niego, nie dopadniesz go teraz!
Pomimo okrzyków Anny Glorgina nie wróciła do tawerny.
Anna de Loiret
Wybiegła za krasnoludzicą i zaczęła krzyczeć - żadna istota bez skrzydeł go nie dopadnie! Jest daleko, nad wodą! Za kordonem!
Alessio
Wybiegł za ukochaną starając się nie wpaść na karczmarza, w biegu tylko dodając - Jak coś to podtrzymuję zamówienie, mam nadzieję że jeszcze oboje wrócimy tu na te apetyczne skrzydełka.
Anna zobaczyła tylko pomarańczowy czub krasnoludzicy w oddali, miarowo i dość szybko kierujący się w stronę falochronu.