Anna de Loiret
Okazji na piękną śmierć jest wiele, a podczas podróży ze mną i Alessiem może ich ci się kilka natrafić, więc... Idziesz z nami? Po tym spojrzała ze zdziwieniem w stronę, z której dobiegał okrzyk po bretonńsku.
Wersja do druku
Anna de Loiret
Okazji na piękną śmierć jest wiele, a podczas podróży ze mną i Alessiem może ich ci się kilka natrafić, więc... Idziesz z nami? Po tym spojrzała ze zdziwieniem w stronę, z której dobiegał okrzyk po bretonńsku.
Naprawić okręt musim i zapasów nabrać. Nie przybywamy tu by zaatakować miasto! - odkrzyknął jeden z krasnoludów w staroświatowym. Wpatruje się przy tym w Glorginę, jakby siódmy cud świata zobaczył. - Epidemia wyleczona?
Tak, możemy ruszać odparła Annie również w staroświatowym Glorgina.
Anna de Loiret
Nie, dalej trwa! My pertraktować nie możemy, nie dzierżymy władzy nad tym miastem! Może kapłanki wam pomogą, lepiej znają to miasto! Bywajcie! Bretonnka, skinęła głową Alessiowi i Glorginie, po czym obróciła się i podążyła w stronę karczmy.
Alessio
Nie rozumiejąc wymiany zdań jaka właśnie miała miejsca dostrzegł że ukochana uznała ją za zakończoną więc zaufał jej osądowi i poszedł za nią.
Doszliście do tawerny, na obiad dostaliście michy jakiegoś parującego mięsa niewiadomego pochodzenia.
Alessio
Karczmarzu co to jest? - rzekł wąchając z ciekawością dziwną strawę - I gdzie nasze skrzydełka zniknęły?
A czo, jezce bedzy? Jak należlim to już nie bedzało, hehe. Miały bycz żlimagi, ale były murewzgo zybkie, a my krzdę pijani, hehe. A kżydłga odfrunęły, hehe. odrzekł w łamanym tileańskim
Alessio
Mhm - odparł mając coraz większe wątpliwości do tego posiłku ale głód brał górę dlatego ledwo się powstrzymał w ostatniej chwili i zapytał dla pewności - Ale wody do tego nie używałeś?
A bo dzo woda do rożna? odparł łamanym tileańskim karczmarz.
Alessio
Nie wiem nie znam się na gotowaniu - rzekł wzruszając ramionami i zabierając się do jedzenia jednocześnie całym sobą marząc o tym by już nie musieć słuchać takiego kaleczenia jego języka.....