A taka wiara w Anioła Stróża, żeby całkiem z tematu religii katolickiej nie schodzić?
Wersja do druku
A taka wiara w Anioła Stróża, żeby całkiem z tematu religii katolickiej nie schodzić?
To samo co w przypadku Boga tylko że bardziej personalne. Czyli że u "góry" jest ktoś kto o nas dba, że jakby źle nie było możemy na kogoś liczyć itd. No i przy okazji pełni też rolę pośrednika z Bogiem, mimo iż ten jest przecież ponoć istotną wszechwładną więc nikogo takiego nie powinien potrzebować. Wiara w Aniołów Stróżów chyba swoją drogą zbytnio rozpowszechniona nie jest, znaczy "wiadomo" że są itd. ale jakoś chyba wielu katolików nie prosi ich o wsparcie, nie odnosi się do nich itd. Taki "osobisty obrońca" kłóci się zresztą też trochę z ideą że Bóg nie ingeruje w sprawy ludzi, bo w końcu jak to pogodzić z tym że dał każdemu własnego anioła który ma się nim opiekować? Strzelam że Anioły Stróże mogą być bardziej popularne w basenie Morza Śródziemnego bo w wierzeniach choćby Rzymian funkcjonowały podobne istoty.
A więc spełnia dokładnie taką rolę, jaką opisałem - a nie tylko taką, jaką opisał Chochlik.
Nie wiem ilu katolików prosi swoich Aniołów Stróżów o wsparcie czy pośrednictwo. Wiem, że mają swoje święto w katolickim kalendarzu. Wiem także, że istnieje do nich modlitwa - "Aniele Boży".
Wiara spełnia wiele ról. Człowiek automatycznie próbuje pewne rzeczy sobie wyjaśnić, zaklasyfikować i Bóg bardzo dobrze się do tego nadaje. Daje też wsparcie, nadzieję itd. Przez wieki (już raczej jako konkretna religia) miała też inne role które niekoniecznie wszystkim wierzącym musiały odpowiadać, była np. legitymacją dla panowania danych władców. Całe stany społeczne opierały i nadal opierają swoje istnienie na danej wierze, tak jak dla rycerza ważne było żeby chłop był mu posłuszny (a taki "naturalny" stan rzeczy był przez Kościół popierany), tak dla króla było ważne by widział w nim boskiego namiestnika, a dla duchowieństwa żeby między innymi płacił na utrzymanie Kościoła. Dla niektórych "poświęcenie" się dla danej wiary mogło i może być w ogóle sposobem na "przeżycie życia". Nie wszyscy przyjęli daną religię dobrowolnie czy z "potrzeby duszy", niektórzy zostali zmuszeni, dla innych była to szansa na podniesienie swojego statusu społecznego. Kiedyś ateizm był z tego co kojarzę bardzo rzadki bądź niemal wcale nie występował, wiara w coś była więc czymś naturalnym niemal. Dzisiaj jednak może być kwestią przyzwyczajenia, częścią kultury i świadomości, może też wynikać z chęci zachowania więzi z daną grupą (rodziną itd.).
W pełni się z Tobą zgadzam. Dlatego też twierdzę, że większości ludzi wiara jest potrzebna. I jeszcze bardzo długo będzie.
Ja zmienię trochę temat:
http://wiadomosci.onet.pl/rzeszow/ge...pasterki/vwqvl
Arcybiskup Michalik alias Lapsus i wszystko jasne. Po nim można się spodziewać najróżniejszych dziwnych wypowiedzi...
Ten niedługo się potnie przy Franciszku....
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/terli...do-ludzi/lwlm1
Odpowiedź na post: 23.12.2014 19:20
Hej Adrian!
Jestem ciekaw co rozumiesz przez "postawę katolicyzmu polskiego wobec współobywateli i państwa".
Jak możesz być antyklerykałem będąc tak wielkim racjonalistą i liberałem? Czy stan kapłański to nie jest stan jak każdy inny? Wydaje mi się, że antyklerykalizm w wydaniu ateistycznym to "nieuświadomiony szowinizm".
Ciekaw bardzo jestem, jaką polscy hierarchowie mają politykę wobec innowierców i ateuszy. A jeszcze bardziej nurtuje mnie, jacy powinni być (chwalić bezbożników?). :))
Pozdrawiam
Mój antyklerykalizm jest rodzajem sprzeciwu. Zauważ, że w systemie demokratycznym fundamentem jest tzw. "Rozdział Kościoła od Państwa". A jak jest u nas? Lekcje religii (rzecz jasna, głównie rzymskokatolickiej), z których musisz się wypisać, a nie odwrotnie. Zdarzają się szkoły gimnazjalne (własne doświadczenie), które przymuszają człowieka do bierzmowań, wykorzystując poniżanie na oczach klasy i/lub naciskanie na rodziców, obniżanie ocen. Zdarzają się osoby (jak tzw. "Ojciec Rydzyk"), które już zaznaczają, że dla nich prawo tzw. kościelne jest ważniejsze niż to państwowe. Istnieje takie zjawisko, jak Fundusz Kościelny, na który płacą także ateiści/agnostycy. Istnieje w parlamencie partia, która całą swą doktrynę opiera na dogmatach religijnych i wszelakich innowierców, mniejszości narodowe etc. określa mianem "zdrajców". Jest trudno dostępny akt apostazji dla tych, którzy na tą chwilę należą do KRK. Nie sądzisz, że to trochę za dużo? Antyklerykalizm to nie jest doktryna w stylu Voltaire'a tylko raczej sprzeciw wobec nadmiernego mieszania instytucji religijnych z państwowymi. Nie neguję istnienia stanu kapłańskiego, istnieje w każdej religii, ale przeszkadza mi to, że religia nazbyt rozpycha się w strukturach państwowych. Mam nadzieję, że sprawa jest klarowna.
Z uszanowaniem