Ale koledze chodziło zapewne o to jak udało Ci się tego dokonać ;) Również próbowałem takie coś osiągnąć, lecz nikt nie zgadza się dobrowolnie na bycie moją satrapią :)
Wersja do druku
Ale koledze chodziło zapewne o to jak udało Ci się tego dokonać ;) Również próbowałem takie coś osiągnąć, lecz nikt nie zgadza się dobrowolnie na bycie moją satrapią :)
Podejrzewam że kluczowym pytaniem nie jest w tym przypadku "jak", a "na jakim poziomie trudności" :mrgreen:
Nie pozostaje w zasadzie do powiedzenia nic, oprócz gratulacji dla Samicka.
Ja grając Selkami po 5 turach miałem już pięć aktywnych wojenek. A po 20 turach tylko bagatela jedenaście. Później wskaźnik ten nie spadał mi poniżej trzynastu.
Żeby było śmieszniej nie zaatakowałem nikogo. :roll:
Ja traktuję ziemie moich sojuszników, protektoratów i satrapi jak swoje własne. Zawsze włączam się gdy ktoś ich zaatakuje.
Poziom bardzo trudny. Napisałem o tym w nawiasie w przedostatnim swoim poście. :PCytat:
Zamieszczone przez Asuryan
Metoda prób i błędów, wyciskanie z umów handlowych maksymalnego grosza, potem dorzucanie tego grosza do niektórych umów handlowych (tych "Wysoko" chcianych) połączonych ze zgodą na bycie satrapią.Cytat:
Zamieszczone przez Emiliusz
Ja sobie daruję bardziej oddalone satrapie. Nie widzę zwyczajnie sensu w bronieniu wszystkiego. Sun Tzu (a może to był Fryderyk Wielki? A może Kageyama? Niech będzie Sun Tzu, on wiele mądrych rzeczy napisał) stwierdził: kto broni wszystkiego, ten nie (o)broni niczego (czy jakoś tak). Wychodzę z podobnego założenia. Satrapię to dla mnie strefa buforowa oddzielająca mnie od świata, w czasie gdy zmagam się z Ptolemeuszami. Stracę jakąś? Trudno, kiedyś odzyskam.Cytat:
Zamieszczone przez ituriel32
W zasadzie to te dalsze (wschodnie) satrapie mnie zaatakowały. A ja broniłem tylko tych 3 najbliższych co zostały.
Na starość chyba mnie ślepota dopada :oops:Cytat:
Zamieszczone przez Samick
A jeszcze wcześniej Cypru. Dodatkowa kasa za wypełnienie pomniejszych zadań (w tym wypadku panowanie nad całą tą prowincją) zawsze się przydaje.Cytat:
Zamieszczone przez adriankowaty
Misje poboczne to ciekawy sposób uzupełnienia skarbca, ale wolę własne tempo podbojów, które nie wymaga ode mnie czasami wojny na wszystkich frontach albo wydawania 20000 za umowę, która da mi 100 do dochodów. :P
Seleucydzi to bardzo fajna frakcja do gry. Można się bawić w rozwój w wiele stron. Rozpoczynałem nimi już 2 gry i się potoczyły zupełnie różnie. Za 1 razem pomaszerowałem na Egipt " olewając" wschodnie buntujące się satrapie tworząc z Medii ( za sowitą opłata - za pokój bodajże 5k złotka) pas buforowy . Tak się walki potoczyły że po podboju Egiptu wylądowałem w Macedonii po drodze zdobywając Ateny. Druga gra natomiast to rezygnacja z walki z Egiptem i marsz na wschód - masa starć i ciężkich walk z kolejnymi satrapiami aż wylądowałem w Baktrii. Jak na razie najwięcej zabawy w R2 mam własnie Seleucydami . Każda gra może potoczyć się na wiele sposobów i o to chodzi . Na początku może być dosyć ciężko ale warto rozbudować flotę. Przed moją flota uciekają wszystkie frakcje ... ciekawie to wygląda gdy wszystkie floty wrogów są poza zasięgiem ;-p i gdy tylko moi się pojawiaja to wieją gdzie pieprz rośnie.
Jak myślicie jakie frakcje będą w kolejnych DLC? Mi się wydaje, że z czasem dostaniemy Baktrię i Odrysów na tej zasadzie co Selucydów, a do tego jakieś "paczki" plemion iberyjskich i może kogoś z Arabii, bo w tych regionach nie ma nikogo grywalnego.
Ja bym chciał 2-gi grecki pack w skład którego weszły by: Syrakuzy, Grecy Bosporańscy i Massalia.
Bo ten pierwszy troszkę nudny wyszedł, bo mieliśmy w jednym miejscy 4 nacje bardzo podobne do siebie. W jednostkach, technologiach i ogólnym prowadzeniu. Co jest jak najbardziej logiczne i właściwe.