-
Anna de Loiret
Ty Rolandzie nie zostałeś przeznaczony do tego, nie ty... Pomyślała o swym ostrzu, po czym nie pytając Alessia o zgodę chwyciła jego miecz i przyłożyła go do młota Glorginy, chcąc rozgrzać klingę do czerwoności. Do krasnoludów rzekła w staroświatowym - przypalimy jej rany, zatamuje to krwawienie i być może ocali jej życie. Pamiętajcie, jak będę to robić trzymajcie ją mocno, bowiem cierpienie to niewyobrażalne ale jedyne co pozostało.
-
Krasnoludy złapały mocno Glorginę. Miecz Alessia niestety nie zmieniał swej barwy. Jeden z zabójców trolli rozciął jej prowizoryczny opatrunek cały już przesiąknięty krwią, chwycił młot Glorginy i przyłożył runem do ran. Zasyczało od razu, zaśmierdziało palną krwią i ciałem. Przy pierwszej przyżeganej ranie krasnoludzica otworzyła oczy, przy drugiej wciągnęła raptownie powietrze, przy trzeciej wrzasnęła, a przy ostatniej straciła z powrotem przytomność. Rany jednak już nie krwawią, sprawnie przypalone runem ognia.
Techniczny:
+ 10 PD Anna (było by 15 gdyby złapała za młot)
mi akurat chodziło o użycie chleba z pajęczyną pod opatrunek (no i krasnoludzkiego piwa, bo chleb macie chyba tylko krasnoludzki, za twardy by go ugniatać z pajęczyną bez wcześniejszego zmiękczenia).
- 1 PP Arden.
-
Anna de Loiret
No... To chyba nam się udało. Zabierajmy się stąd czym prędzej, nie wiadomo czy dach za chwilę nie runie. A ty Alessio... Póki nie ujrzysz poranionych wojowników wracających z wypraw, to nie będziesz wiedział jak dobrze ranę zasklepić i krwawienie zatrzymać. Roland cierpiał straszliwie aż serce mi ledwo wytrzymywało, ale przypalenie rany też mu żywot ocaliło. Anna po tych słowach skierowała się do wyjścia z pokoju.
-
Alessio
Zaczerwienienił się na twarzy po czym ruszył za ukochaną.
-
Anna de Loiret
Alessio, muszę wziąć kąpiel i założyć sobie bandaż, powiedz karczmarzowi by kazał balię wnieść do naszego pokoju i zapłać mu. Chyba i tak czekamy do rana na obrady...
-
Gdy znaleźliście się przy wyjściu z pokoju, jedna z belek stropu runęła do środka, mijając o szerokość dłoni leżącą w szczątkach łoża postać.
- Dyrdajmy stąd - rzucił jeden z krasnoludów w staroświatowym.
- Gdzie łajzy, Niech jeden mnie podniesie, bydle mi rozwaliło protezę. I Glorginę trzeba stąd wynieść w bezpieczne miejsce. - odparł ich dowódca w tym samym języku.
Techniczny:
Arden - 1 PP
-
Alessio
Merda - zaklął dość głośno po czym rzucił się by wyciągnąć Ardena.
-
Alessio wyciągnął nieprzytomnego Ardena. Ma rozciętą kurtę i ranę będącą połową znanego już cyrulikowi znaku Chasou. Widocznie atak krasnoludów nie pozwolił napastnikowi dokończyć jego tworzenia.
-
Alessio
A więc to coś tworzy te dziwne znaki - rzekł głośno jak by do siebie - jak będziemy wracać do elfów trzeba go będzie zabrać i kapłankom pokazać - dodał.
-
Anna de Loiret
Rób z nim co chcesz, ten człowiek mi uchybił i obojętna jestem na jego los. Choć nawet mi go żal nieco było... Idź lepiej mi tą kąpiel załatwić.