-
Łódź zatrzymała się naprzeciwko Was, po drugiej stronie kanału. Wioślarze zostali w łodzi, a kapłanka weszła do mieszkania Alessio. Po chwili wyszła, pokręciła głową i rzekła po tileańsku Następny, któremu już nie pomożemy. Ma takie same rany jak trzech wcześniejszych. Trzeba poszukać zarażonych, a nie martwych.
-
Anna de Loiret
Pomachała w stronę łodzi i wykonała gest dłonią, który miał skłonić do podpłynięcia.
-
Alessio
Do rzeczywistości przywołały go słowa kapłanki, machając do niej krzyknął głośno po tileańsku - Zaraz, jakie rany? Możecie nas przerzucić na drugą stronę?- słowo nas powiedział wyraźnie niechętnie - Jestem medykiem i chętnie rzucę okiem na tych ludzi.
-
Kapłanka wsiadła do łodzi, odbili i podpłynęli do Was. Wsiadajcie rzekła po tileańsku. Nieruchomi mężczyźni w łodzi mają typowe objawy śpiączki. Przerzucili Was na druga stronę kanału. Sam obejrzyj właściciela tamtego mieszkania powiedziała do Alessio.
-
Anna de Loiret
Znasz staroświatowy, kapłanko?
-
Alessio
Będąc w szczerym szoku po słowach kapłanki, zapomniał na moment o stłuczonym ramieniu i wszedł niepewnie do mieszkania.
-
Znam odpowiedziała w staroświatowym. Alessio zobaczył zdemolowany pokój, porozbijane meble, a wśrodku całego bałaganu trupa swego sąsiada. Ma na plecach rany układające się w jakiś dziwny symbol. Szarpane, jakby zadane ogromnym pazurem.
-
Anna de Loiret
Zostałam ugryziona przez muchę zwaną tse-tse, która podobno roznosi zarazę, mogę być chora, uzyskam gdzieś pomoc?
-
W szpitalu polowym na okręcie, którym tu przypłynęliśmy na wezwanie lokalnej świątyni odpowiedziała Właśnie tam się udajemy z zarażonymi.
-
Anna de Loiret
Zatem wyruszę tam z wami, powiedz mi... Uratowaliście już kogokolwiek czy to... Pewna śmierć?
-
Alessio
Signore Andrea - jęknął na widok martwego, zamykając powieki zmarłego i dodając - requiescat in pace - po czym krzyknął jeszcze - Bradni,Sven,Arden chodźcie rzucić okiem, może Wy poznacie ten symbol - po czym ruszył poszukać prowiantu i swojej broni.
Techniczny
Jak wygląda ten symbol.
-
Pierwszy dzień jesteśmy w tym mieście i walczymy z zarazą. Świątynia która nas zawezwała niestety jest zablokowana jakąś barierą Pani. Dziś się jeszcze nikt nie obudził.
Wygląd symbolu Alessio, Ardenowi i Bradniemu nic nie mówi, ale Sven od pierwszego rzutu oka rozpoznał symbol jednej z Mrocznych Potęg, Wielkiego Manipulatora.
http://vignette2.wikia.nocookie.net/...path-prefix=pl
Alessio odzyskał prowiant i broń.
-
Sven
Tfu, to symbol Pana Zmian, oj niedobrze. Widywałem go na Północy walcząc z jego sługami.
-
Arden z Loningbrucku
Czyli to Chaos jednak. Nie jest dobrze.
-
Bradni Algrimmson
No to mamy zamaszyście przejebane.
-
Alessio
Svenie, a któż to jest ten Pan zmian? - rzekł zdziwiony - i o jakim chaosie mówisz Ardenie?
-
Anna de Loiret
No to na nas już czas, dość go zmitrężyliśmy, odbijamy rzekła kapłanka.
-
Arden
Chaos to wszelkie plugactwa nadciągające z północy. Te plugactwa wyznają czterech bogów. Jednym z nich jest ten właśnie Pan przemian.
-
Anna de Loiret
Czekaj chwilę kapłanko, jeśli możesz na moich kompanów, wsiadać! Wsiadać!
-
Alessio
To potężni muszą być Ci bogowie skoro wszystkie świątynie zablokowali ,niech nas Shallya ma w opiece.
-
Anna de Loiret
Chcesz do tego szpitala, czy nie? Jeśli nie, to wysiadaj, nie jesteśmy darmową gondolą.
-
Arden
No to chodźmy może do nich nie?
-
Anna de Loiret
No dobrze kapłanko ale posłuchaj... Zaraza szaleje a moja przyjaciółka, Elfka, być może znalazła sposób jak rozwiazać ten problem w wielkiej bibliotece w dzielnicy Hoetha. To nasza jedyna szansa... Proszę zawieź mnie tam, a przysięgam ci że postaram się dotrzeć do waszego szpitala, jak nam się uda. Póki co wszyscy chorzy umierają, wy nie powstrzymacie choroby w Miragliano, co najwyżej ocalicie nielicznych, którzy w ogóle nie zachorowali. Zawieź mnie i moich kompanów do tej dzielnicy, jeśli chcesz się przysłużyć swej bogini i Miragliano, ostatnia nadzieja, proszę. Kładę na szali me własne życie, nie pragnę pomocy dla siebie a dla miasta, mogę to przysiąc na mego poległego brata. Mogę ci pokazać list na dowód, że ma przyjaciółka coś mogła znaleźć.
-
Na samą granicę elfiej dzielnicy Was zawiozę, to w sumie po drodze. Nie mam pojęcia gdzie oni mają swoje świątynie, a i nie chcę by zatopili łódź po tych słowach kapłanki dotarła do łodzi reszta drużyny.
-
Anna de Loiret
Dziękuję - skinęła głową.
-
Alessio
Szlachetna kapłanko czy mogłabyś nas podrzucić do elfickiej dzielnicy? To sprawa najwyższej wagi która może uratować to miasto,być może znajdziemy tam informację które umożliwią opracowanie lekarstwa na tą zarazę - mówił bardzo uprzejmym i pełnym szacunku głosem, nie tylko z faktycznego respektu ale również po to by uświadomić Annie jak mało ją ceni i jak bardzo na takie traktowanie swoim zachowaniem nie zasługuje....
-
Tak, już się zgodziłam w rozmowie z ta kobietą odpowiedziała po tileańsku. Popłynęliście do portu, wysadzono Was na granicznej wysepce. Do zobaczenia w szpitalu, a jeszcze jedno, nie wnoś do niego swej broni pożegnała Annę kapłanka w staroświatowym. Jest koło południa, po elfiej stronie stoją wycelowane w Was samopowtarzalne balisty i grupa zbrojnych elfów:
http://media.moddb.com/cache/images/...ip_company.png
Po ludzkiej stronie leży koło tuzina ludzkich trupów podziurawionych dużymi bełtami.
-
Anna de Loiret
Rzekła do Elfów ukazując im kartkę od Liothannei - nie strzelajcie, mam glejt!
-
Alessio
O bogowie, co za masakra - rzekł do siebie wstrząśnięty stertą trupów.
-
Zatem jesteś odpowiedzialna za zachowanie swych towarzyszy! odkrzyknął w staroświatowym jeden z elfów. Możecie przejść!
-
Anna de Loiret
Broń trzymacie w pochwach, nie rozglądacie się i nie wszczynacie burd, zrozumiano? Cicho rzekła do kompanów i spytała Elfów - którędy do świątyni Hoetha?
-
Wszystkie świątynie zamknięte są przez magiczne bariery, ale mogę zaprowadzić, jak chcesz się przekonać na własne oczy.
-
Anna de Loiret
Ehhh... Możesz zaprowadzić zatem.
-
Zaprowadził Was wszystkich. Przed ogromnym szarym wirem wzbijającym się w powietrze stoi dwóch elfów w kolczugach dzierżących obnażone dwuręczne miecze.
http://spazioinwind.libero.it/tarras...ea/maestri.jpg
Za tym wirem jest świątynia Hoetha.
-
Anna de Loiret
Pochyliła głowę przed Elfami i spytała - witajcie, znacie Liothaneę z Avelorn? Widzieliście ją może?
-
Przewodnik rzucił coś do nich śpiewnie, podobnie rozmawiała Liothanea z elfami. Jeden z nich coś odpowiedział. Tak, córka Finubara Żeglarza jest w świątyni przetłumaczył przewodnik patrząc na szalejący żywioł.
http://g.wieszjak.polki.pl/p/_wspoln...na_fotolia.jpg
-
Anna de Loiret
Na łaskę Pani... Nie istnieje żaden sposób na dostanie się tam albo skontaktowanie się z nią? Prosiła mnie o spotkanie, to sprawa najwyższej wagi, proszę was...
-
My takowego nie znamy, jeśli chcesz - ryzykuj. Ostatni śmiałek który tego próbował wylądował w morzu, może też będziesz miała tyle szczęścia.
-
Alessio
Patrzył zdumiony na otaczające go budynki i wyniosłe elfy,był to dla niego inny świat,dotarło do niego jak bardzo ten lud jest rozwinięty i ile mógł by się od nich nauczyć.
-
Anna de Loiret
Cóż czynić, cóż czynić... Myślcie teraz wy... Rzuciła do kompanów.