-
Alessio
Skinął jej głową na znak że rozumie po czym nic nie mówiąc wszedł i położył się obok ukochanej,jednak leżał również plecami do niej i zachowując zdrową odległość. Jej złość go nie zabolała,nawet dodawała jej uroku.....,bardziej miał wyrzuty wobec siebie że ją zawiódł i rozczarował. Pogrążony w smutku i złych myślach starał się zasnąć ale przychodziło mu to z dużym trudem.
-
Długo trwało zanim zmorzył was sen. Przerwało go jednak walenie do drzwi. Jest dzień, nie wiadomo jaka dokładnie pora.
-
Anna de Loiret
Alessio, idź otwórz, wcześniej spytaj tylko kto to - powiedziała niemrawo, wciąż z zamkniętymi oczami.
-
Alessio
Przetarł oczy ziewając po czym wstał,niechętnie podszedł do drzwi przed ich otwarciem zadając pytające - Tak?
-
Suknię miałem przynieść wypraną Alessio rozpoznał głos karczmarza.
-
Alessio
Aaa,dobrze,wejdź - rzekł otwierając drzwi.
-
Karczmarz wszedł jeden krok, wyciągnął jedną rękę z suknią, a drugą pustą z nadstawioną dłonią.
-
Alessio
Zaczął sprawdzać suknię dłonią by wybadać czy jest sucha i starannie oglądając czy jest porządnie wyprana,drugą ręką odliczając w mieszku żądaną przez karczmarza kwotę.
-
Suknia jest porządnie wyprana, sucha i bardzo ciepła w dotyku. Karczmarz trzyma ją w garści, Wygląda na to, że nie puści dopóki nie dostanie zapłaty.
-
Alessio
Dał mu żądaną kwotę ze swoich pieniędzy,jednak z przerażeniem odkrył że niedługo będzie zdany jedynie na sakiewkę Ardena......