-
Malacath, Malcolm:
Rozmawiając, nagle usłyszeliście okrzyki jeźdźców popędzających konie oraz stukot kilkunastu kopyt... Po chwili też i dostrzegliście czwórkę jeźdźców, są dość daleko ale szybko się zbliżają, nieco na ukos od was. Trzech z nich to na pewno koczownicy Jatu na łaciatych wierzchowcach, a pierwszy jeździec dosiadający białego rumaka... Na pewno jeździec? Nosi bowiem chyba niebieską suknię, a z jego, czy też jej tyłu widać powiewającą pelerynę, oraz smugę czarnych włosów. W dłoniach trzyma łuk, z którego wypuszczona strzała nagle trafiła i wysadziła z siodła jednego z koczowników. Postać na białym koniu sięgnęła do kołczanu, ale po reakcji widzicie, że chyba zabrakło strzał...
-
Malcolm
Pośpiesz konia, musimy pomóc tej damie w opałach! Rzekł, po czym spiął Sheilę do cwału, gotując przy okazji swój potężny miecz na wrogów.
-
Arstan
O Catherine, ciekawe czy za Cat się obrazi, a jak się obrazi to w sumie gadać z nią nie muszę
-
Malacath:
Nie wchodź tylko na linię strzału, gdybym to wyjął łuk... - powiedział i ruszył cwałem w kierunku jeźdźców Jatu. Gotuje w razie czego już swój łuk.
-
1 załącznik(ów)
Malacath, Malcolm
Szybko się zbliżyliście do postaci uciekającej przed koczownikami. Jaaatuu! Jaaatuuuu! Krzyczą na cały głos uganiając się za, jak to dobrze oceniliście, piękną damą.
http://forum.totalwar.org.pl/attachm...tid=1369&stc=1
Spojrzała na was z nadzieją w oczach, nie zwalniając jazdy, w jednej dłoni trzymając łuk a w drugiej wodze. Jesteście już blisko niej, koczownicy zwolnili nieco do galopu, widząc że jedziecie im naprzeciw i zapewne przygotowali się do starcia z wami.
-
Malcolm
Uderzył na koczowników jednocześnie starając zastosować się do rady towarzysza i nie wjechać mu na linię strzału.
-
Malacath:
Jeździec wyjął strzałę i wystrzelił ją w jednego z koczowników, tak by nie narazić damy na trafienie jej, po czym od razu skręca w prawo, zwalnia do galopu i zawraca, by dorwać drugiego napastnika...
-
Malcolm, Malacath:
Jeździec Wiatru doskonale wykonał swój manewr, ubijając strzałą koczownika, drugi zaś padł pod morderczym uderzeniem ravensterneńskiego rycerza. Nieznajoma dama przemknęła między wami a po chwili osunęła się z siodła na ziemię wypuszczając łuk, głośno pojękując z bólu... Jej rumak zatrzymał się tuż przy niej.
-
Malcolm
Zeskoczył z konia i rzucił swój miecz w trawę, ułożył kobietę na plecach, jeśli znajdowała się w innej pozycji, uklęknął nad nią i szukał wzrokiem widocznych ran. Co się stało, pani? Trafili Cię?
-
Malacath:
Łucznik schował swój łuk, zatrzymał konia i zsiadł, po czym spojrzał na piękną nieznajomą, szukając to wzrokiem jej ran. Spodziewał się, iż rycerz najpierw to sprawdzi rany, a potem zacznie ją układać, a nie na odwrót... Cóż. Najwyżej to nie on dostanie ochrzan. Pokiwał tylko głową rycerzowi z dezaprobatą...