-
Powiem szczerze, że prawie porzuciłem walkę na rzecz dyplomacji. Słabość jednostek powoduje, że muszę szukać innych sposobów na przeciwników. Kluczowy jest mój sojusz z Nerviami. Powoduje to, że mam zabezpieczoną zachodnią flankę, wschodnia już jest praktycznie pod moją kontrolą i zostaje ekspansja na południe. Uczciwie powiem, że to moja najtrudniejsza kampania i mimo, że wydaje się - sytuację mam opanowaną, jedna bitwa może wszystko zmienić. Zresztą już raz poległem, mimo że doszedłem praktycznie na półwysep krymski, stworzyłem kolosa na glinianych nogach, który nie miał ani pieniędzy ani dobrego wojska...
Nie wiem jak wy, ale mnie wydaje się, że Swebowie wymagają delikatnego patcha co do jednostek, bo znacznie odstają od konkurencji - aż się boję wojen z cywilizowanymi nacjami.
-
Trzeba szybko zbudować gaj wodanaza a później jak najszybciej najwyższy poziom stajni. Włócznie wodanaza i szlachetni jeźdźcy bez problemu zmiotą każdego przeciwnika w kampanii single.
-
A jak dodasz do tego jakieś 4-5 balist, to jedyny problem w singlu mogą sprawiać tylko koczownicy.
-
Gdy ostatnio grałem Suebi to też miałem schody (pierwsza barbarzyńska frakcja, jaką grałem). Na początku polegałem głównie na sile generalskich Mistrzów Miecza z generałem rozwiniętym pod Zapał, potrafili siekać aż miło. Z jednostek to polecam jak najszybsze dotarcie do Braci Włóczni. Po ostatniej kampanii polecałbym zainwestowanie w Generała pod Autorytet z bonusami do doświadczenia rekrutowanych jednostek +po bitwach łączenie weteranów razem by ograniczyć utratę doświadczenia. W ten sposób dosyć szybko przy dobrym kierowaniu nawet rekruci powinni stać się dosyć twardymi zawodnikami. Próbowałbym też armie pod strach na zasadzie: łucznicy (płonące strzały) + Generał (umiejętności) + szarża piechoty od frontu + szarża zwiadowcami na plecy. Problem taki, że będzie bardzo dużo mikro zarządzania i pozycjonowania do czasu uzyskania albo Nocnych Łowców albo Berserkerów. Nie wiem jak ci nowi Wilczy Wojownicy czy jak się tam zwą te jednostki z DLC. Możliwe, że one mogą dość dużo ułatwić.
Co do kierunku ekspansji to ja jednak po paru próbach postanowiłem w pierwszej kolejności zająć startową prowincję, a od południa zatrzymać się na wysokości dolnego regionu Sarmatii - po zajęciu pierwszej prowincji kierowałem się na zachód - łatwo nie było ale przynajmniej moje państwo było w miarę kompaktowe.
Generalnie frakcja jest ciekawa. Wraz z dlc (które mam nadzieje w końcu się pojawi) powinna dostać jakieś nowe jednostki może najemników i wtedy powinno już w ogóle być super. Niestety widzi mi się, że jest to zarazem najtrudniejsza frakcja i bardzo trudno ją sukcesywnie prowadzić.
-
Tak piszecie o tej trudności, a mi się wydaję (podkreślam wydaję, bo małe mam doświadczenie w RTW2), że jednak Galatowie mają trudniej. Bo jednak Swebowie niby słabe unity, ale otoczenie ma bardzo podobne, a Galatowie mają państwa hellenistyczne na głowie...
-
Tyle, że taki Pont na początku ma kiepskie wojsko i dlatego Galacja ma łatwiej. Swebowie za to dookoła mają podobne jednostki + celtyckich Bojów na południu - a to jest znacznie groźniejsze.
-
Galtowie mają mocnych i dość szybko dostępnych konnych oszczepników i legionistów. Poza tym ich początkowe jednostki są mocniejsze od germańskich. Do tego państwa hellenistyczne i wschodnie, jak wspomniał Arroyo, na początku szału nie robią.
Germanie nie mają żadnej jednostki, która wybijałaby się ponad przeciętność. Ich rooster na pierwszy rzut oka przypomina celtycki, jednak każdy oddział Germanów jest gorszy od odpowiednika.
Jak dla mnie trudna sytuacja Swebów jest ok. Z tego co wiem Germania, w porównaniu do reszty, nie była jakoś szczególnie rozwinięta, więc gra powinna to oddawać.
-
Grałem trochę jednymi i drugimi i w zasadzie muszę się zgodzić z przedmówcami. Początkowe wojska Galatów są zdecydowanie bardziej komfortowe. Już podstawowe oddziały mieczników pozwalają wyśmiewać się z sąsiednich greków. A konni oszczepnicy dokładają następne trzy grosze. Z położeniem w gruncie rzeczy nie jest aż tak źle, ponieważ Pont, Sardes czy Pergamon mocno odstają tylko trzeba wyczuć moment w którym należy na nich uderzyć.
Startowa armia Swebów nie daje aż takiego komfortu, nie ma tam żadnej wiodącej jednostki (jest to moje zdanie) która mogła by coś więcej. Położenie też nie jest dobre. Tamte regiony są biedne, budynki germanów też takie średnie (ulepszanie kamieniołomów jest wysoce wskazane). Problematyczne staje się też opcja gdzie powinniśmy iść. Logika każe udać się w stronę morza i krańca mapy, ale pozostawić sobie Bojów też nie można, bo może być naprawdę śmiesznie. Tylko że zajęcie prowincji "Hercynia" zwiększa dość znacząco liczbę sąsiadów z lepszymi jednostkami którzy nas nie lubią.
-
Ja swoją armię początkową oparłem na włóczniach Wodanaza plus germańscy zwiadowcy konni oraz dodatkowo młodzi germanie jako jednostki miotające. Obowiązkowo dwie balisty i w sumie już było nieźle. Mocniej rozwiniętą armię oparłem na mistrzach mieczy, zaś resztę pozostawiłem bez zmian. Okazało się, że takim zestawem można robić najazd barbarzyński na kształt Hunów. Mimo wszystko kampania jest dosyć ciężka, bo zarówno pozycja startowa oraz trudności w dyplomacji (nie wiem dlaczego ale mimo naprawdę dobrych relacji z wieloma nacjami nie mam co marzyć o sojuszu wojskowym) i utrzymaniu porządku w podbitych prowincjach powodują, że trzeba naprawdę zdrowo kombinować by na końcu nie walczyć na wszystkich frontach. Zwłaszcza, że barbarzyńcy mają brzydką cechę umierania hurtowo i ciężko przetrwać początkową walkę z sąsiednimi frakcjami.
P.S. Próbowałem zająć całą prowincję jednak Bojowie zostawieni sami sobie wysyłali atak za atakiem na moją stolicę. Na poziomie bardzo trudnym komputer wydaje się mieć nieograniczone fundusze, gdzie ja piszczalem jak mysz.
-
Cyknałem tak na luzie kilka tur, i w 3/4 rozwaliłem bojów, no jeszcze w 4/5 ich armia się pojawiła ale była słaba i oczywiście bunt jest, ale zauważyłem, że czasem to jest sposób na uspokojenie prowincji... Na pewno nie mając słonia byłoby trudniej roznieść buntowników, ale pewnie i tak dałoby radę.... No nie mają super wojska, ale umówmy się, że AI to nie człowiek i nawet mając dużo słabsze wojsko dajemy radę...
Tak czy inaczej, przyznaję, że trudna nacja... może kiedyś zagram na poważnie, choć nie ciągnie mnie do "barbaroum".
ps. tak szczerze to grając Egiptem, jakoś 30-40 tura to nie rozwinąłem budynku militarnego a technologię miałem chyba tylko jedną czy dwie rozwinięte... Germanami chyba trzeba byłoby coś tu zadziałać, no bo zaprawdę za mocni nie są, ale czy od razu...
ps. 2 zauważyłem, że wszyscy balisty robią :P Ja miałem je tworzyć dopiero jak będą jakiej problemy.... a tak jakoś gram bez art, zresztą chyba to ma związek z powiązaniem z multi.