O swoich też i u nas w Norsce jedności należytej brak w walce z Chaosem.
Wersja do druku
O swoich też i u nas w Norsce jedności należytej brak w walce z Chaosem.
Bradni Algrimmson:
Podróż do miasta minęła spokojnie, Po tygodniu widzicie potężne mury Miragliano. Pomiędzy blankami widać lufy armat. Takich murów nie powstydziła by się porządna krasnoludzka twierdza, doża musiał zatrudnić waszych inżynierów. Strzelcy wyborowi poszli zameldować się w pobliskich koszarach, Wam nadal doskwierają rany. Za brama niespodzianka, to miasto zamiast ulic ma wąskie kanały po których krążą długi i wąskie łódki. Rany cały czas Wam doskwierają. Jak w domu, chodźmy znaleźć jakiegoś cyrulika rzekł Dietrich. Wsiadł do takiej łódki i polecił jego wioślarzowi zawieźć Was do najlepszego cyrulika w mieście. Sporo Cię kosztowało zaufanie tej chybotliwej łódce, ale w końcu się przemogłeś. Nie można przecież okazywać strachu przy człeczynach, gdy oni go nie okazują. Wioślarz zawiózł Was przed jakiś dom, Dietrich zapłacił mu, ale nie wysiadł. Sprawdź czy rzeczywiście jest taki dobry mości Bradni, ja w tym czasie napiję się piwa. Do pobliskiej karczmy rzucił flisakowi i odpłynął. Po chwili słyszysz okrzyk od strony kanału Woda! Świeża woda!
Sven z Norski:
Arden tak się mądrzy, ale pomóc pochować "brata" się nie kwapił.
Techniczny:
Wyznaczasz jakieś warty?
Arden z Loningbrucku, Lumpin Cropp:
Podjedliście, wypiliście doskonałe piwo, przyjemnie szumi Wam w głowach. Podczas porcjowania mięsa Marco znalazł w sarnie strzałę, identyczną do tej która trafiła Garana. Zdaliście sobie sprawę że kolczuga nie stanowi zbytniej ochrony przed nimi, Garan za pierwszym razem miał niesamowite szczęście.
Juan de la Magritta:
Czujesz smak krwi na ustach, ostatnie Twe wspomnienie to to jak piłeś z kielicha krew medyka. Siedzisz na podłodze, dookoła trupy Twoich ochroniarzy, w jednym z nich wbity prosto w serce sterczy Twój rapier. W ręku masz gęsie pióro, z zakrwawioną końcówką i pergamin do którego je przytykasz:
Spoiler:
Anna de Loiret:
W połowie dnia trzeba było zwolnić, żeby Twój wierzchowiec nie padł. Po drodze minęliście po prawej stronie miejsca na ogniska i zgromadzony koło nich chrust. Pod wieczór dotarłyście do następnego takiego miejsca. Przy chruście pęk nieżywych kuropatw.
Alessio Contrarini:
Po przeszukaniu rezydencji wróciłeś do swego mieszkania. W końcu sen Cię zmorzył, ale pełen koszmarów o tym ze topisz się w kanale z przywiązanym kamieniem do nóg. Całego spoconego obudził Cię o świcie okrzyk na zewnątrz Woda, świeża woda!
Techniczny:
Woda w mieście jest droga i rozwożona na gondolach przez gildię woziwodów. To jedyny sposób zaopatrzenia w pitną wodę w tym mieście.
Dietrich van Marienburg
Techniczny:
Game Over, nie będę czekał w nieskończoność na gracza. Przejmuję całkowicie postać jako NPC-a
Anna de Loiret
Liothanneo, podejrzanie te zdechłe kuropatwy wyglądają, objedźmy lepiej to miejsce, jak jest gdzie. Coś je zabić musiało, a nie wiadomo czy pod ostrze śmierci nie wjedziemy zbliżając się.
Bradni Algrimmson
No ciekawe czy taki dobry? Krasnolud podchodzi do drzwi domu cyrulika i mocno puka w nie trzy razy.
Liothannea:
To niezbyt uprzejmie odrzucać poczęstunek. Gospodarze tej drogi mogą się obrazić.
Alessio Contrarini:
Słyszysz łomot do drzwi. Trzykrotny.
Juan de la Magritta
O Myrmidio, co to się działo? Czuję się jak po paru głębszych. A co to? Przygląda się zabitym i w końcu listowi. Co ja narobiłem? Moje perfumy? Chyba sobie jaja robi... Szuka perfumów, niestety nie znajduje. Kurwa, suczka nie żartowała. Faktycznie zabrała mi perfumy. Najgorsze, że teraz w Magritcie rozrabia.
Postanawia wyczyścić salę z trupów i rusza do przewoźnika.
Alessio
Jęknął tylko na wspomnienie nocnych mar,przeciągnął się w łóżku i odkrzyknął ochryple- Już idę! Zaczekajcie jeszcze chwilę z tą wodą! - wstał ważąc w dłoni monety, gdy nagle rozległo się mocne walenie w drzwi, heh mordercy by się tak nie oznajmiali, pocieszając się tą myślą otworzył drzwi na oścież ziewając przy tym przeciągle.
Anna de Loiret
Poczęstunek powiadasz, wystarczy nam to co mamy do czasu dotarcia do wozu pani, a jeśli będziesz głodna odstąpię ci to co dla mnie przeznaczone, nie zwykłam przywłaszczać sobie tego, co nie moje, ani pewno ty także.
Bradni Algrimmson
Ja do cyrulika rzekł potężny krasnolud, pokryty niebieskimi tatuażami. Broda zwisała mu do połowy torsu, była ona spleciona w warkocze. Na sobie zaś miał resztki skórzanej kurtki, pomarańczowy irokez dumnie sterczał ku górze. Hardym wzrokiem patrzył na stojącego medyka. Przy sobie miał dwa dobrze widoczne topory z czego jeden dwuręczny. Jego ciało znaczyły rany i mięśnie.
Liothannea:
Roześmiała się. Ale to właśnie dla podróżników tą droga jest przygotowane Anno, w tym przypadku dla nas. Twa podejrzliwość kiedyś w końcu Cię zabije rzekła zsiadając ze swego rumaka.
Juan de la Magritta:
Wrzuciłeś trzy trupy do kanału, wyciągasz czwartego z mieszkania i słyszysz okrzyk Morderca!
Techniczny:
Yourself, Rhaegrim - opiszcie nawzajem swe postacie, przedstawcie się, pogadajcie, to końcu Wasi BG się spotkali.