-
Ricardo
Podszedł do Sergio i grających w karty. Można się dosiąść? spytał, po czym bez czekania na odpowiedź zajął wolne miejsce. Moje kompany poszły żreć w stajni, nie wiem po co, przecie są miejsca wolne, starczy się rozejrzeć. W co waszmoście grają?
-
Alejandro
To się nazywa miłość jeźdźca do jego wierzchowca, cóż ja nie obejmuję mojego Murcielago, ale godne pochwały. Nie ma nic gorszego niż parszywiec co nie szanuje własnego konia. W końcu należy o nie dbać jak one dbają o nas hehe. Mój koń to Lusitano, Powiedział i usiadł obok swojego konia
-
Rodrigo de Suarez
Hehe, ano. Mój ma na imię Relámpago. Dobra, czas w końcu napić się czegoś porządnego i coś zjeść... - odparł i usiadł obok swojego konia, po czym otworzył butelkę z winem, nalał sobie trochę i rozpoczął "ucztę".
-
Inigo de Gastor
Tak... Szacunek do konia to winien być obowiązek dla kawalerzysty w każdym regulaminie... Odparł cicho i zarzucił sobie większość włosy na twarz tak że zakrywała większą jej część, by nie było widać iż ronił łzy. Usiadł z powrotem na swoje miejsce i wrócił do jedzenia. Maria, chodź - powiedział do klaczy by była blisko niego.
-
Mateo
Gdy zapłacił za posiłek postanowił również udać się do stajni aby tam zjeść... To i tak lepsze niż zaszczurzona łajba, którą płynęli tu...
-
Inigo
Maria podeszła do Ciebie i zaczęła lizać po twarzy najwidoczniej wyczuwając co przeżywasz....
Mateo
W stajni ujrzałeś Inigo pocieszanego przez swojego wierzchowca a także Alejandro i Rodrigo siedzących przy swoich rumakach i zajadających się posiłkiem,wygląda na to że nie tylko Ty postanowiłeś zjeść obiad w stajni....
Ricardo
Spojrzeli po sobie nieco zaskoczeni Twoją bezpośredniością ale wzruszyli ramionami i kontynuowali grę,mężczyzna z którym rozmawiał Sergio odparł z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy - W karty....a co nie widać?......Może zechcesz się do nas przyłączyć skoro już się dosiadłeś?
-
Inigo de Gastor
Mario... Szepnął głaszcząc swoją klacz po głowie, przerywając jedzenie. Zgarnął nieco jej długiej grzywy i zaczął ją gładzić delikatnie.
-
Ricardo
Widać. I zechcę, jeśli można, ino zasady mi wytłumaczcie. Ach, i wybaczcie me maniery, przedstawić się trza, zwę się Ricardo de Berrocalejo.
-
Mateo
Smacznego,,,, powiedział widząc zajadających się towarzyszy.... Za tyle złota to chociaż powinni tu stoły jakieś postawić,,, ha ha ha. zażartował, ale wymościł sobie ze siana prowizoryczne siedzenie i zaczął zajadać....Popija winem, które dostał.... Miałem nadzieje na piwo albo rum, ale dobre i to....wasze zdrowie....
-
Rodrigo
Ja jestem Enrique a to Juan i Carlos.....z Sergio już się chyba znasz....,a zasady są dość proste.... - zaczął objaśniając Ci je dość szybko i zwięźle,z tego co mówi wychodzi na to że to naprawdę prosta gra....
Techniczny
Na potrzeby sesji uznajmy że to jakaś protoplasta zwykłego pokera