Big Brother POgrywa coraz ostrzej
http://podatki.onet.pl/skarbowka-nie-da ... rasa-detal
Wersja do druku
Big Brother POgrywa coraz ostrzej
http://podatki.onet.pl/skarbowka-nie-da ... rasa-detal
Redaktor Michalkiewicz (tak to wiem to dość kontrowersyjna postać) na wykładzie, na którym byłem wysunął teorię iż USA zaatakowały Irak z powodu planów Saddama sprzedaży ropy nie po kursie dolara a japońskiego jena czy europejskiego euro.Cytat:
Faszyzacja kraju pod rządami "leberałów" postępuje ;)Cytat:
Ja teraz tylko czekam na wprowadzenie podatku od podatku ;D Przecież jak tak można instytucji ofiarować pieniądze xD
ryza karuzela sie kreci a nawet przyspiesza.Tez bym chcial taka posadke za prezesowanie bubla finansowo-budowlanego zgarniac blisko 30k miesiecznie ;)
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/milionow ... omosc.html
http://fakty.interia.pl/polska/news-onz ... nId,943287
Ta... w złodziejstwie i kolesiostwie mamy na pewno wyższe miejsce.
To jak i z tą średnią polskich zarobków- 3500 zł. :lol: Jedni biora milionowe premie za pierdzenie w stołek a inni zarabiają 1200 w pocie czoła :mrgreen: No ale tak to jest jak się do spisów bierze dane z kreatywnej księgowości Rostowskiego.
A tu inne ciekawostki:
http://i.iplsc.com/-/00027EP20KUMKY6Y-C116.jpg
Pytanie do inteligentnych- czy przy naszej super służbie zdrowia ten wspólczynnik będzie w przyszłości malał?
A Stadion Narodowy odbiór wreszcie ma zrobiony :lol: :?:Cytat:
ryza karuzela sie kreci a nawet przyspiesza.Tez bym chcial taka posadke za prezesowanie bubla finansowo-budowlanego zgarniac blisko 30k miesiecznie ;)
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/milionow ... omosc.html
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci ... omosc.html - no jak wszystko za Hitlera by miało być złe, skoro miłościwie nam panująca UE czerpie garściami z jego dziedzictwa ;) :?:
Ze strony 92 tematu:
Zgadzam się z tym. Problemem nie jest u nas socjal, bo jest on bardzo słabo rozbudowany w Polsce, w porównaniu do bogatych krajów europejskich.Cytat:
Zamieszczone przez Gaius Julius
"Priorytetem godnego i jedynego do zaakceptowania życia jest wolność jednostki" - przeczytałem sobie w jednym prawicowo-liberalnym artykule znalezionym w internecie. Tylko że już w XIX wieku przerabialiśmy to, że przy takiej regulacji prawnej ukierunkowanej w 100% na wolność jednostki, niektórzy - korzystając ze swojej wpływowej pozycji w społeczeństwie i mocnej sytuacji ekonomicznej - będą swojej wolności nadużywać i w ten sposób ograniczać wolność innych. Dlatego pewne mechanizmy hamujące muszą istnieć, aczkolwiek nie można tutaj przesadzać - bo wolność faktycznie powinna być najważniejszą wartością (lecz nie "jedyną", jak chciał autor artykułu). A granicą wolności jednostki, musi być zawsze wolność drugiej jednostki.
Co do socjalu - socjal jest dobry, przede wszystkim dla bogatych państw - jak już państwo jest odpowiednio bogate, to może mocno wspierać biedniejszą część społeczeństwa. Spowalnia to jednak - nieco - rozwój gospodarczy. Dlatego najpierw trzeba socjal zredukować, by dojść do bogactwa - dzięki któremu później będzie można ten socjal zwiększyć. Taki model zastosowano w Skandynawii np. Najpierw były lata wyrzeczeń społeczeństwa, by teraz mogło godnie żyć.
Co nie znaczy, że socjalu nie powinno być w naszej biednej Polsce wcale. W Polsce na socjal - tak jak napisał mój przedmówca - nie wydajemy dużo pieniędzy. Ci co twierdzą, że Polska to obecnie jest państwo socjalne, chyba zapomnieli sobie porównać jaka jest wysokość zasiłków w Polsce, a jaka np. w bogatych Niemczech albo w Skandynawii. Przy czym ja wyróżniłbym dwa modele polityki socjalnej państwa - jeden nazwijmy roboczo "konstruktywnym", drugi "chlebodawczym". Ten pierwszy jest jedynym słusznym - i przykładem takiego modelu są dla mnie Niemcy (natomiast przykładem drugiego modelu - mimo, że ogólnie socjal jest u nas słabo rozbudowany i zasiłki są niskie - jest dla mnie nasza kochana Polska właśnie).
Otóż w Niemczech, jak nie masz pracy, to nie jest tak że tylko dostajesz zasiłek. Ale przede wszystkim, będąc w takiej sytuacji - co chwila dostajesz propozycje pracy, sami ci je przysyłają ze specjalnych instytucji państwowych powołanych w tym celu. Dodatkowo państwo funduje osobie bezrobotnej szkolenie / kurs przygotowujący do danej pracy / zawodu i już po chwili nie musi ci wysyłać zasiłku, bo pracujesz (zresztą jeśli się nie mylę, po pewnym czasie - tzn. po ewentualnym odrzuceniu iluś tam przysłanych propozycji pracy - przysyłają ci ostrzeżenie, że jeśli dalej będziesz się migał od podjęcia pracy i uczęszczania na zafundowany przez państwo kurs / szkolenie, to zasiłek dla ciebie zostanie zmniejszony, a potem całkowicie odcięty). Czyli generalnie, państwo niemieckie zamiast dawać jałmużnę, pomaga ludziom w trudnej sytuacji stanąć na nogi i - w ostatecznym efekcie - odciąć się od państwowej pępowiny.
W Polsce jest odwrotnie - zamiast pomóc stanąć na nogi, daje jałmużnę - ale bardzo niską, taką, że zaledwie starczy na zapicie smutków flaszką wódki dziennie. Ale prawdziwym problemem są niskie płace. Kto by chciał np. robić na kasie w Biedronce za - powiedzmy - 800 złotych miesięcznie, jeśli zamiast tego może nic nie robić i dostawać 700 złotych zasiłku, czy ile tam tego jest. Dostając zasiłek może ponadto dorabiać na czarno i mieć z tego dużo więcej niż te przysłowiowe 100 złotych, ile wynosi różnica między pensją na etacie w Biedronce a zasiłkiem.
W Niemczech ten system socjalu mają dobry właśnie, że u nich ta "pomoc społeczna" jest ukierunkowana na to, aby człowieka usamodzielnić - i państwo owszem łoży kasę z pieniędzy podatników, ale w sposób pożyteczny, taki który powoduje, że przybywa tych podatników, ponieważ ludziom, którzy żyją z zasiłku, państwo pomaga odciąć się od tego zasiłku i podjąć pracę, poprzez łożenie kasy na podniesienie ich kwalifikacji zawodowych i pomoc w znalezieniu pracy. To jest dobry socjal i taki socjal ma same pozytywy.
W Polsce chyba nie ma nacisku na to. A poza tym problemem są niskie płace, zwłaszcza te minimalne i bliskie minimalnych. Płace powinny być wyższe, bo ja się nie dziwię, że niektórym się nie chce robić, skoro np. nie mogliby znaleźć i tak pracy, w której zarabialiby pieniądze pozwalające godnie żyć. A przecież nawet ludzi po studiach jest wielu takich, którzy pracują w zawodach, które mogliby z powodzeniem wykonywać ludzie bez żadnego wykształcenia.
Prawo polskie nie chroni też skutecznie pracowników przed wyzyskiem pracodawców zwłaszcza prywatnych. Co z tego, że np. gość każe pracownikom zostawać po godzinach i im za te nadgodziny nie płaci, skoro sądy działają powolnie i niestety często nieudolnie, tak że temu pracownikowi się zwyczajnie nie opłaca pozywać pracodawcę do sądu, zwłaszcza że w ogóle nie ma pewności, że wygra sprawę, a jeśli przegra to musi on pokryć koszty sądowe.
Poza tym - niestety - Polacy w spadku po komunizmie mają chyba brak przedsiębiorczości. Według profesora prawa spółdzielczego Zdzisława Niedbały, kiedy upadały w Polsce PGR-y po 1989 roku, to pracownicy tych gospodarstw, mieli możliwość albo zlikwidować gospodarstwo i podzielić majątek między pracowników (między siebie), albo zamienić je na spółdzielnię i dalej pracować na swoim już - a nie państwowym - gospodarstwie, jako spółdzielcy.
Większość niestety wybrała to pierwsze. Na pewno przyczynił się do tego fakt, że słowa "spółdzielnia" się u nas źle kojarzy - bo kojarzymy je z komunizmem. Tymczasem spółdzielnia to nie wynalazek komunistyczny, tylko francuski z XIX wieku, a powstała zanim o komuniźmie ktokolwiek słyszał. W USA spółdzielnie również były popularne już od XIX wieku.
Przez ten wybór - rozwiązanie PGR-ów i podział majątków - większość ich dawnych pracowników, później klepała biedę, bo kasa z podziału szybko została przepita albo wydana na dobry, szpanerski samochód. A pracy nie było, bo PGR zlikwidowali.
W Polsce w ogóle jakoś brakuje tego ducha solidarności - np. we Francji podobno rolnicy mają wielkie gospodarstwa po kilkaset hektarów, a mimo to zrzeszają się w spółdzielnie i przez to mogą "być kimś" na rynku, mogą - jako taka wielka spółdzielnia wielkich posiadaczy rolnych - narzucać własne ceny na towary, decydować po jakiej cenie będą sprzedawać swoje produkty. A w Polsce są malutkie gospodarstwa po 15 hektarów czy mniej, dodatkowo jeszcze są to rodzinne farmy, niezrzeszone z innymi. Innymi słowy - "Każdy Sobie Rzepkę Skrobie" - a przez to, niestety, każdy takiego rolnika, że tak brzydko powiem, ****** (przepraszam za określenie). Bo taki małorolny "przedsiębiorca wiejski" (zresztą to o czym piszę, nie tylko się do polskich prywatnych rolników odnosi - do prywatnych przedsiębiorców też) - nie ma po prostu nic do gadania. Albo sprzeda on wyprodukowane przez siebie ziemniaki za śmiesznie niską stawkę za kilogram, albo mu zgniją te ziemniaki, bo sam tylu nie zje przecież. A nikt od niego nie kupi drożej, bo nie musi tego robić - ponieważ jest 1000 innych, podobnych rolników, od których też może tanio kupić.
Tak to jest w tej naszej Polsce. Profesor Niedbała ciekawe rzeczy też opowiadał o ignorancji posłów w naszym Sejmie. Ów profesor, prezentował w Sejmie własny projekt ustawy prawa spółdzielczego. I - co prawda - jego projekt przeszedł, ale tak go wcześniej posłowie pozmieniali, według własnych widzimisię, tyle poprawek do niego nanieśli - że to co ostatecznie przeszło do Senatu, miało zupełnie inną treść, niż on postulował.
Niestety - posłowie (i politycy generalnie), często niewiele sobie robią z tego, że ktoś jest uczonym prawnikiem - lub specjalistą w innej dziedzinie, której znajomość przydaje się w tworzeniu dobrego prawa - i się zna na rzeczy. Oni uważają, że mimo to "wiedzą lepiej". A potem powstają tak zwane buble prawne, bo nie-prawnicy łapy swoje maczają w tworzeniu prawa. Tzn. oni i tak muszą te łapy w tworzeniu prawa maczać, bo ich naród wybrał do tego przecież (od tego jest Sejm - od ustawodawstwa). Ale mogliby oni - a nawet zdecydowanie powinni - w większym stopniu kierować się opiniami ekspertów, a nie twierdzić, że sami zawsze wiedzą lepiej.
Przydałby się nam faktycznie tak zwany "rząd techniczny", złożony ze specjalistów - coś w stylu rządu prof. Glińskiego, jaki proponuje PiS.
Ale pod warunkiem, że ten rząd techniczny byłby wolny od nacisków tzw. "zawodowych polityków", którzy są ekspertami tylko w politykierstwie...
Właściwie w co drugim zdaniu gość do legalizacji narkotyków nawołuje. Głębszego przesłania jakoś nie dostrzegam.Cytat:
Zamieszczone przez Elrond