Anna de Loiret
Wystraszona za sprawą demona i mając świadomość, że nie ma jak z nim nawet walczyć, postanowiła czekać... Stara się unikać spoglądania na stwora, ale też przy okazji wypatrzeć cokolwiek... Co mogłoby się przydać.
Wersja do druku
Anna de Loiret
Wystraszona za sprawą demona i mając świadomość, że nie ma jak z nim nawet walczyć, postanowiła czekać... Stara się unikać spoglądania na stwora, ale też przy okazji wypatrzeć cokolwiek... Co mogłoby się przydać.
Zamiast czegokolwiek przydatnego w Jej sytuacji zobaczyła tylko mistrza gildii, który wraca do Niej szybkim krokiem. Ot zawszone kurduple! Zabij wszystkich krasnoludów w środku gildii! warknął głośno rozkaz do demona, a ten pognał do otwartych drzwi z których wyszedł przywódca woziwodów. Niestety nie ma czasu na zabawy z solą, muszę szybciej przyzwać Pana Zmian rzekł w tym samym języku dobywając ceremonialny sztylet i podchodząc coraz bliżej unieruchomionej Anny.
Anna de Loiret
Glorgino! Wewnętrzny dziedziniec! Długi Drongu! Wojownicy! Tutaj! Wydarła się na cały głos. Powtarza to póki starcza jej sił.
Ne zdążyła powtórzyć okrzyków, gdy nagle coś bardzo głośno huknęło i spory fragment jednej ze ścian zniknął w wybuchu. Mistrz gildii obejrzał się przez ramię i zaczął biec w kierunku Anny unosząc sztylet do ciosu. Padł jednak po pojedynczym wystrzale, wyrzucając w przód ręce. Zarówno sztylet, jak i księga poleciały gdzieś poza ołtarz, znikając z pola widzenia Bretonnki. W powstałej dziurze w budynku, zamiast spodziewanych krasnoludów, zobaczyła Marię trzymającą w dłoni dymiący z lufy pistolet. Jak trzeba coś zrobić i chcesz by to było dobrze wykonane, najlepiej zrób to sama rzekła w bretońnskim podchodząc do ołtarza. Glorgino, znajdź i przynieś tu rzeczy Anny! Reszta nie włazić na wewnętrzny dziedziniec! wydarła się w staroświatowym. Przykucnęła przy trupie. Obszukała go bardzo szybko zdradzając tym wielką wprawę, po czym znalezionym kluczem oswobodziła szlachciankę z okowów.
Anna de Loiret
Roland... Gdzie mój braciszek... Zaczęła bredzić gdy była już na szczęście złudnie przekonana, iż to ostatnie chwile jej życia. Gdy jednak Maria ją ocaliła i uwolniła, rzekła zmęczonym głosem wstając z ołtarza - dziękuję ci za ratunek... Dziękuję. A... Alessio! Nie wiem czy żyje, pomóżmy mu!
Ziemia zdaje się chwiać pod stopami Anny, kręci się Jej mocno w głowie. Alessio żyje, jedynie nieprzytomny oznajmiła Maria w bretońnskim stojąc już przy krzyżu i dotykając dwoma palcami Jego szyi zaraz pod brodą. Przytrzymam go, a Ty przetnij mu więzy najpierw u przegubów rąk, a później u stóp, inaczej wyrwiesz mu je z barków. W oczy Bretonnki rzucił się leżący nieopodal sztylet ofiarny. Księga musiała polecieć gdzieś dalej, bo jej nie widać. Pewno zasłania ją kamienny ołtarz.
Anna de Loiret
Jako normalna kobieta a nie służebnica Chaosu mogę podnieść sztylet ofiarny bez narażania się? Bo nic innego czym mogę przeciąć nie widzę...
Techniczny
Jeśli Maria odpowie że nic nie grozi to Anna od razu idzie, powoli by się gdzieś nie przewrócić przez te zawroty głowy, wykonać jej instrukcję za pomocą sztyletu.
Jeśli tylko nikogo nim nie zranisz, to możesz odparła Maria w bretonńskim uważaj gdy będziesz go podnosić i ciąć nimi więzy. Położyłaswe dłonie na torsie Alessio i pochylając się przycisnęła go do krzyża. Anna, uważając by nie zranić siebie ani ukochanego przecięła więzy bez najmniejszego problemu. Sztylet okazał się bardzo ostry. Maria nie była w stanie utrzymać bezwładnego mężczyzny, choć znacznie spowolniła Jego upadek. Alessio, osuwając się powoli wzdłuż krzyża klapnął na ziemię odzyskując przytomność. Widzi Marię i nagą Annę. Jego Luba ma dotkliwie poparzony cały przód ciała, ledwo trzyma się na nogach, wymaga natychmiastowej pomocy medycznej. Alessio zresztą również, czuje jak potężnie kręci się mu w głowie. Za nimi widzi trupa mistrza gildii. Dalej dojrzał Glorginę, która wyszła z ogromnej wyrwy w ścianie jednego z okalających dziedziniec budynków niosąc rzeczy Anny.
Alessio
Spróbował wstać i ruszyć w stronę ukochanej jednak zrobił to zdecydowanie za szybko i natychmiast zatoczył się ledwo łapiąc się za krzyż w ostatniej chwili....
Anna de Loiret
Alessio! Złapała go za rękę i rzekła - nie wiem czemu nie czuję bólu, ale spójrz na te oparzenia...