-
Alessio po Bretońsku
Gdy ukochana ujęła go za rękę poczuł przypływ sił, zebrał się w sobie po czym rzekł słabym i jak by nie swoim głosem patrząc w niebiosa - Błogosławiona i wychwalana niech będzie bogini o złotym sercu,dziękuję Ci o Shallyo - po chwili spojrzał na skatowanie ciało lubej i Anna aż poczuła dreszcz który przeszedł jego ciało, skupiając na niej całą swoją uwagę dodał głosem wyrażającym wielką troskę - Trzeba by natychmiast sporządzić zimne okłady, ten bydlak okrutnie Cię poranił,bogom niech będą dzięki że nie zdążył rozpocząć zabawy z solą.
-
Anna de Loiret
Za co dziękujesz swej bogini? Spytała zadziwiona... Ale zaraz, mój ból ustał a ty nagle krzyknąłeś i... Czyżbyś postąpił tak, jakby to Roland zrobił na twoim miejscu? A zimne okłady z czego niby? Jest tu woda jakaś?
-
Alessio
Tak - rzekł niechętnie bowiem nie chciał się jej chwalić tym co dla niej zrobił - ja.....,poprosiłem ją o to żeby przeniosła ból z Ciebie na mnie,nie mogłem znieść myśli że będę widział jak cierpisz gdy ten murwi syn Cię katuje....
-
Anna de Loiret
Miała wielką chęć się przytulić do człowieka, który dał tak wielki dowód miłości do niej, ale wstrzymała się by nie podrażnić swych ran. Zamiast tego delikatnie pocałowała go w usta po tym mówiąc - dziękuję ci mój rycerzu... Chwilę popatrzyła mu w oczy i dodała - zatem rób ten okład jak masz z czego.
-
Alessio
Gdy usłyszał słowa ukochanej od razu cały się rozpromienił i zapomniał na moment jak fatalnie się teraz czuje,patrzył tak chwilę rozanielony na twarz wybranki po czym otrząsnął się i rzekł do Marii - Uratowaliście nas w samą porę,jeszcze chwila i było by po nas i po całym mieście. Planował przywołać jakiegoś demona........I rzuciła Ci się gdzieś może w oczy kuchnia bądź ich składzik? Ania pilnie potrzebuje zimnych okładów żeby schłodzić rozgrzaną skórę.
-
- Pentagram, sztylet ofiarny i uwięziona kobieta mająca zostać złożona w ofierze na ołtarzu są wystarczającymi dowodami - odparła Maria w bretonńskim - miałam dobrego nosa, nie dam głowy za zniszczenie drugiej co do potęgi gildii w mieście.
Otarła czoło i wdała się w rozmowę z zabójczynią trolli w staroświatowym:
- Glorgino, widziałaś tu jakiś skład? Anna pilnie potrzebuje zimnych okładów, lepiej by nie zakładała ubrania na te poparzenia.
- Nie widziałam, ale pewno jest gdzieś w podziemiach koło tego tunelu ze skavenami.
- Jakiego tunelu ze skavenami?
- Niech Oni Ci wyjaśnią a ja rozejrzę się za składem. Czego dokładnie potrzebujecie?
-
Anna de Loiret
Alessio, czego potrzeba do okładu? Wymień wszystko. Mario, Skaveni wpadli do gildii przez jakiś tunel i zrobili nieco zamieszania... Tak gwoli wyjaśnienia.
Techniczny
Jak Alessio powie co potrzebne to Ania z miejsca tłumaczy Glorginie.
-
Alessio
Zastanowił się chwilę po czym zaczął wymieniać - Chłodna bądź zimna woda,coś z czego będę mógł przygotować okłady,zsiadłe mleko na oparzenia. To chyba wszystko, a Tobie skarbie przydała by się też chłodna kąpiel,no i musisz absolutnie unikać jakichkolwiek kontaktów ze słońcem przez kilka dni a i później uważać - po chwili dodał - A i jak zaraz padnę na ziemię to znaczy że czar jeszcze nie prysnął bo ten drań podał mi zaklętą wodę.....
Techniczny:
+10 PD
-
Anna da Loiret
Co? Może ci podał dobrą wodę, pewno taką jaką oni tu pili, nie, nie możesz zapaść w śpiączkę, nie mogę cię stracić teraz. Mówiła z przejęciem mocniej ściskając ukochanego za dłoń. Mario, mistrz gildii mógłby rzucić czar na wodę czy to był demon?
-
Glorgina poszła zostawiając rzeczy Anny.
I jeden i drugi odpowiedziała Maria.