Cytat:
Zacznijmy od tego, że dzisiejsza rodzina, tak jak ona istnieje dziś, z dzisiejszym prawem, nie jest nawet tak starym urządzeniem ludzkim jak niejeden starożytny dom w Poznaniu, w Krakowie lub w Warszawie. Weźmy na przykład cywilne śluby: od kiedy to one się datują? A wszak cywilny ślub już trochę zmienia urządzenia rodzinne. Albo na przykład prawo obowiązkowego nauczania, według którego ojciec musi posyłać dzieci do szkoły! Albo weźmy na przykład to, że ojciec, który się pastwi nad swoim dzieckiem, może być ścigany i karany sądownie; a wszak bywały czasy, kiedy ojciec miał prawo życia i śmierci nad dziećmi. Wszystko to są zmiany, które zaszły w rodzinie!
Tego nie zapominajmy, że rodzina jest to ludzkie urządzenie. Wprawdzie mówią, że jest ona boskim urządzeniem, sakramentem; ale to nie jest prawda. Kościół tylko uświęcał rodzinę, ale jej nie stworzył. Gdyby rodzina była boskim dziełem, to powinna by była istnieć zawsze i wszędzie, a w dodatku nigdy się nie zmieniać. Tymczasem są jeszcze dziś takie ludy, u których nie ma rodziny. Na to nam powiedzą, że ona tylko tam jest, gdzie bóg swoją wolę objawił. Ale w takim razie powinna by ona była być tylko u wierzących jednego kościoła, a tymczasem jest ona i u katolików, i u ewangelików, i u Żydów, i u Chińczyków itd. A wszak objawienie nie mogło być dane tylu ludziom zupełnie odrębnych religii. Nareszcie, gdyby rodzina była boskim dziełem, to wszak nic w niej nie powinno było ulegać zmianie, a tymczasem wykazaliśmy już, że rodzina się zmienia.
Widzimy więc, że rodzina jest ludzkim urządzeniem, a zatem jako takowe zmiennym. Dziś ludzie takie, jutro owakie wydają prawo, które zmienia zupełnie stan rzeczy między ludźmi, a między innymi zmienia i urządzenia rodziny. Ponieważ socjalizm chce zupełnie nowego porządku, więc rozumie się będą i zmiany w rodzinie; ale w tym nie ma nic złego, tak samo jak nie ma nieszczęścia w tym, że dziś ojciec nie ma prawa życia i śmierci nad żoną i dziećmi, że musi dzieci do szkoły posyłać i tak dalej.
Ale odpowiedzą nam: co innego dobre zmiany, a co innego złe zmiany. Socjaliści zaś ponoć chcą zaprowadzić wspólność kobiet.
I doprawdy są tacy, którzy tak o socjalistach mówią, i są znowu takie głuptaski, co podobnym bredniom wierzą. Ale kiedyś taki lekkomyślny, bratku, to poczekaj, przyprę ja cię do ściany i opowiem ci takie rzeczy, że się zawstydzisz, iż samo ci to do głowy nie przyszło, pomimo że cię co dzień w oczy kole.
Jeżeli kiedyś była wspólność kobiet, to chyba dziś ona największa i najgorsza, bo za pieniądze. Zważ, czytelniku, ile kobiet się sprzedaje za pieniądze! W dużych miastach to nierządnice liczą się na dziesiątki tysięcy. W Hamburgu na przykład wypada jedna nierządnica na 48 mieszkańców. W Londynie zapisanych w policji jest 70 000, a nie zapisanych jest dwa razy więcej.
Jeśli tyle jest nierządnic, to oblicz teraz, ilu mężczyzn żyje w nierządzie. Bo choć mężczyzna się nie sprzedaje, jeno kupuje, ale zawsze popełnia on nierząd i wspólnie z innymi ma za pieniądze jedną i tę samą kobietę.
Teraz weźmy znowu inny nierząd, który się tajemnie odbywa i połączony jest z oszustwem. Ile to żon przyprawia rogi swym małżonkom? Jedna za stroje, druga za pieniądze, trzecia tak sobie oszukuje swego męża. Czasami bywa nawet tak, że każdy to za słuszne uważa. Młoda dziewczyna została wydaną za mąż za człowieka, który jej się nie podobał. A wszak serce nie sługa – mówi przysłowie!
Teraz weźmy trzeci rodzaj nierządu. Stosunek między mężem a żoną powinien być oparty na miłości, a tymczasem się najczęściej zdarza, że tylko wyrachowanie kojarzy ludzi. Ta wyszła za mąż za pieniądze, ten wziął posag a żonę tylko jako dodatek. Przykładów takich jest tysiące. Powiedz mi więc, czytelniku, czy kobieta, która dlatego wychodzi za mąż, że o pieniądze jej chodzi, nie sprzedaje się tak samo jak każda inna nierządnica? Ona tylko praktyczniejsza od nich.
Widzimy więc, że wspólności kobiet nie trzeba zaprowadzać, bo ona jest; można tylko chcieć ją znieść.