-
Anna de Loiret
Oddała pudełko po czym uśmiechnęła się radośnie i uklękła na chwile wyjmując swój miecz z pochwy - Rolandzie mój braciszku, bądź dumny ze mnie, ciesz się wiedząc że wszystko co dobre poczyniłam było dzięki tobie, ty mnie nauczyłeś wszystkiego, bądź ze mnie dumny mój kochany... Ucałowała swój miecz i zaczęła się odziewać.
-
Zaprowadź nas Glorgino do miejsca gdzie znalazłaś rzeczy Anny rzekła Maria w staroświatowym.
-
Alessio
Wstał powoli,chwiejąc się lekko na nogach po czym powiedział powoli dochodząc do siebie - Co.....,co się stało?
-
Anna de Loiret
Co się stało? Udało się nam... Udało - rzekła cały czas z promiennym uśmiechem na twarzy. Położyła mu obydwie dłonie na policzkach po czym ucałowała bardzo namiętnie. Może i nie jesteś taki przystojny, mądry i szlachetny jak Roland, ale odwagą i miłością do mnie mu dziś dorównałeś. Chodź, pójdziemy szukać kolczyków od Liothannei - rzekła i zabrała wszystkie swoje rzeczy.
-
Alessio
Odwzajemnił pocałunek nic nie mówiąc i delikatnie ujmując ją za rękę.
-
Glorgina zaprowadziła Was do znajomego gabinetu, na którego ścianie wisi rozbite zwierciadło, za którym znajduje się następne pomieszczenie. O tu, na nas wypadło takie różowe paskudztwo prosto z lustra, rozbijając je przy tym - rzekła w staroświatowym - rzeczy był w tym drugim pomieszczeniu. Maria wyciągnęła pistolet i trzymając go za lufę, kolbą wytłukła resztki zwierciadła. Przestąpiła przez próg i zaczęła opukiwać ściany, przytykając do nich ucho. Pod jedną ze ścian pomieszczenia leży broń i podróżna sakwa Alessia.
-
Alessio
Wziął swoje rzeczy po czym zaczął pomagać Marii w poszukiwaniach.
-
Anna de Loiret
Zaczęła szukać kolczyków elfki. Macie może coś, co ma w sobie niewielką moc magiczną?
-
Run na moim młocie ma raczej sporą odparła Glorgina w staroświatowym.
-
Anna de Loiret
Zatem trzymaj swój młot w dłoni jak możesz, kolczyki powinny rozbłysnąć gdy w ich pobliżu będziesz - rzekła nie przerywając poszukiwań.