W końcu po kilku podejściach zmobilizowałem się na "Wilka z Wall Street". Cóż, to trzeba po prostu zobaczyć (choć ciut za dłuuuuugi).
Wersja do druku
W końcu po kilku podejściach zmobilizowałem się na "Wilka z Wall Street". Cóż, to trzeba po prostu zobaczyć (choć ciut za dłuuuuugi).
Ciut za długi? że co? Przecież to jest sfilmowana biografia Jordana Belforda - powinna trwać na tyle, by zmieścić wszelkie części jego życia. Długość filmu idealnie pasuje, tym bardziej, że jest w tym filmie tyle zabawnych scen, że nie można tego w ogóle skrócić.
Mi też długość nie przeszkadzała;) film dobry, nawet bardzo i nie potrafię wskazać jakiś niepotrzebnych scen.
:hmm: Może teraz wyjdzie że piszę pod wpływem postów wyżej. Chodziło mi o długość filmu , a nie konkretnych scen. Kilka z nich to perełki, oprócz tych najbardziej znanych i omawianych, mnie podobała się najbardziej scena z pełzaniem od telefonu w klubie.:ok:
Dobra panowie! Właśnie wróciłem z kina. Zgadnijcie z czego? :P Tak jest, Godzilla wróciła! I powiem tak, jestem mega zadowolony! Bardzo podobało mi się nowe podejście do samego pochodzenia jaszczurki - tak, Godzilla nie jest już skutkiem ubocznym prób jądrowych. Ba! Nawet bardziej mnie przekonuje to co pokazano w nowym filmie niż to co było w pierwowzorze. Pewnie zaraz pojawi się jakiś fizyk i powie że to sie kupy nie trzyma, ale dla mnie tak długo jak Godzilla nie lewituje "z dupy" jest bardzo ok! W ogóle inaczej pokazano całą sytuację. Przez większość filmu mamy seans katastroficzny i dużo więcej innego potwora. Niby tutaj pojawia się minus - mało samej Godzilli, ale z drugiej strony każde jej pojawienie się, każda scena z nią zapada w pamięć i powoduje ciary na plecach! No i ten "atomowy pocałunek" ;) Do tego dochodzi na prawdę świetne 3D! Ostatnio na 3D seansie byłem przy okazji 300 - było fatalnie, trudno było się skupić i było bardzo na siłę. Tutaj zaś przeciwnie! Piękne widoki, piękny pojedynek i jak Godzilla ryczała w ekran to prawie czuło się ten powiew na twarzy. Co tam jeszcze, sporo nawiązań - poprzednia amerykańska Godzilla, nawet do "Szeregowca Ryana", do starych Godzilli i pewnie jakbym obejrzał teraz wszystkie godzille to znalazłbym tego jeszcze więcej.
Co do minusików to jako takich nie ma. W sensie nie doszukujmy się głębi, wielkiego scenariusza itd. To ma być film z/o Godzilli. Ma być pokazane zniszczenie itd. Jak idzie się z takim nastawieniem to będzie na prawdę spoko. No ale jakbym miał wskazać jakieś minusy to: dzielny amerykański wojak (to się chyba musi sprzedawać), parę absurdów typu "chcemy załatwić gigantycznego potwora, wszędzie latamy z pistolecikami i działami jak w Afganistanie" - jeśli rozumiecie o co mi chodzi. No i ewentualnie mogło być trochę więcej króla potworów. Ale tak czy inaczej jestem zadowolony!
No i mnie wyprzedziłeś!:) Miałem się właśnie spytać jak po premierowym weekendzie? Czy ktoś był, a tu już recka!:clap:
U mnie ostatnio były na tapecie: Pompeje. Takie "2012" w starożytnym świecie. Świetne efekty, wspaniale odtworzona zabudowa rzymskiego miasta (choć zastrzegam że architektury nie kończyłem i 100%-ej zgodności nie będę bronił). Fabuła jest jaka jest. Dla fanek GoT: w roli głównego bohatera gość grający Jona Snow. W sumie-polecam!
Lubię filmy Koterskiego więc wrzuciłem "Baby są jakieś inne". i... pudło. Oczekiwałem oczywiście sfrustrowanego bohatera itd. Ale ten bełkot czasami niezrozumiały (lubię Więckiewicza, więc to nie to:nunu:), zakompleksienie i cudowne, złote myśli... . Dla fanów, ja odpadam.
"Kapitan Aratriste". Bardzo fajny film kostiumowy. Chyba jedyny w jakim widziałem walki dwóch renesansowych regimentów piechoty przeciwko sobie. I Viggo Mortensen też "daje radę". Polecam!
Po obejrzeniu kiedyś tam obu pierwszych części REC obejrzałem i odsłonę numer 3. Jeżeli w tamtych mamy niezłą "atmosferę" starej kamienicy, to tutaj tylko odcinanie kuponu i REC3 uważam za kompletny niewypał.
I w końcu film z całą plejadą dobrych aktorów: Obrońcy skarbów (The monuments men). Cukierkowy obraz oparty na faktach (mamy nawet wątek "Damy z łasiczką'). Szkoda że po kryzysie w 2008 na aukcjach w USA nagle pojawiają się "skądś" dzieła sztuki nie odnalezione po 1945... Tego nam film w żaden sposób nie wyjaśnia...
Odnośnie tych premier to czekam aż wreszcie ukaże się ten film z Tomem Cruisem. Ten o żołnierzach sfi-ci. Nie żeby go obejrzeć! Po prostu co idę do kina to oglądam ten trailer, trochę zmieniony za każdym razem :P Rok temu Pacific Rim - leciał trailer, w tym roku 300 - leciał trailer, teraz Godzilla i leciał trailer. Nie mogą go wreszcie skończyć?
Też widziałem trailer. W sumie chyba jedyny od dawna trailer nie zdradzający treści :P Może z tego coś być bo "Nolan i McConaughey"
W ramach atmosfery wyborczej obejrzałem sobie Wyborcze jaja (The Campaign). Jakże trafne spojrzenie o co w tym wszystkim chodzi...