http://asset-5.soupcdn.com/asset/16138/3040_5400.gif
http://static.fishki.pl/static/posts...e8518a112c.jpg
https://pbs.twimg.com/media/CpRG2CNWEAAyF0e.jpg
Wersja do druku
Megakumulacja za...2 poundy :devil::devil:
http://i63.tinypic.com/2u88cwj.jpg
Wincyj past
Cytat:
Mam 25 lat. Od zawsze ekscytowało mnie programowanie. Kiedy jeszcze chodziłem do szkoły, nauczyciel kazał nam stworzyć własną stronę internetową. Mieliśmy na to rok.
Postanowiłem stworzyć stronę o jesiotrach. Uwielbiam te ryby. Tylko pomyślcie, to największa ryba słodkowodna! Jest jak Jack Daniels w świecie ryb. Lubię whiskey, ale nie o tym mowa.
Nauczycielowi nie spodobał się mój pomysł, przez co straciłem zapał do nauki i oblałem maturę. Po szkole zacząłem pracę w warsztacie samochodowym za 800 zł miesięcznie, oczywiście na czarno. Z tego powodu zerwała ze mną dziewczyna. Popadłem w depresję i myślałem o samobójstwie.
Zacząłem brać narkotyki i zamiast Jack'a piłem Amerenę. Spadłem na samo dno społeczeństwa. Cała rodzina odwróciła się ode mnie. Wszystko przez to, że mój nauczyciel nie lubił ryb. Pomyślałem sobie, że skoro straciłem wszystko przez ryby, to i przez ryby wrócę na dobrą drogę. Postanowiłem zostać rybakiem.
Teraz głośno się śmieję pływając moim kutrem po całym świecie. Kocham moje życie.
Cytat:
Starzy ludzie nie umierają. Serio, nie umierają.
Kiedy umierają i pakują ich do trumny to jest jedna wielka ściema. W nocy, kiedy nikogo nie ma na cmentarzu przychodzą grabarze i wykopują trumny. Starzy ludzie z nich wstają, idą nad morze, wsiadają w łódki i odpływają.
Nocą, gdy nie ma nikogo na plaży, starzy ludzie dobijają brzegu i schodzą na ląd mając w rękach łopatki i wiaderka.
Wsypują następnie piasek do tych wiaderek i wysypują do morza.
I tak giną kontynenty.
Cytat:
>Bądź mną
>Lvl 23
>Miej problemy z netem
>Zadzwoń po gości by to naprawili
>Ok Anon zmienimy Ci router
>Będzie ok!
>FeelGood.JPG
>Przychodzą
>Miej na majtkach zajebiscie wielką dziure
>Śpisz
>Dupa odkryta
>Wchodzą do pokoju
>Widzą księżyc w dzień
>Słyszysz jak jeden do drugiego mówi
>Dawaj w chodzimy
>WTF.exe
>Czujesz jak ktoś wchodzi Ci w dupe
>Nagle w dupie czujesz żar
>Jak by ktoś od środka Cie palił
>Otwierasz oczy
>Niema ich
>Z dupy wylatuje dym jak z komina
Aha rozpalili pochodnie
>Mija pare sekund
>Słyszysz dźwięki muzyki
>The Prodigy-Out Of Space.MP3
Cytat:
>spuść łomot saszy z bazaru za niedziałające kartridże do pegazusa
>pisz że wpierdoliłes ruskiej mafii
>ty pershing, ojebali nas, te 999in1 to wcale nie ma 999 różnych gierek
>masa dzwoń po chłopaków
Cytat:
Wsiadam do samolotu. Zajmuję miejsce i zapinam pasy. Samolot startuje i wznosi się na wysokość przelotową. Obsługa pokładowa otwiera bufet. Kupuję kawę, snickersa i siedem puszek piwa. Siedzący obok mnie mężczyzna patrzy z uznaniem, jak otwieram kolejno każdą z nich i wypijam piwo. "Artysta", mówi do siebie. Po godzinie lotu bierze mnie na szczanie. Rozpinam pasy i idę do toalety z tyłu samolotu. Drzwi są zamknięte. Czekam pięć minut. Nic. Czekam dziesięć minut. Dalej nic. Pukam. Nic. Trudno, idę do drugiej toalety. Ale bufet na kółkach blokuje przejście. Nie zdążę. Kurwa. Pukam jeszcze raz. Nic. Kręcę klamką ani drgnie. Aaa, czyli toaleta jest pusta, tylko zamek się zaciął. To dobrze. Mam patent na takie sytuacje. Rozglądam się. Wszystkie stewardesy są z przodu samolotu. Doskonale. Zaciągam kurtynkę i wypierdalam drzwiom pizdę z łokcia na klamkę. Otwierają się. W środku ktoś jednak jest. Jakiś mężczyzna po pięćdziesiątce. Albo i dwóch. xD Na nogach ma klapki Kubota i białe skarpetki za łydki, ubrany jest w krótkie spodenki koloru khaki i kamizelkę wędkarską. Pod nosem ma pożółkłe od palenia wąsy, a na głowie czapkę Świętego Mikołaja. Śpi na kiblu. Budzę go. Nic. Nie żyje. Ale chrapie. To żyje. Między nogami ma reklamówkę z Biedronki. Zaglądam do niej i znajduję butelkę wódki. Jeszcze coś na dnie zostało. Odkręcam ją i podstawiam denatowi pod nos. Otwiera oczy.
- Gdzie ja jestem? pyta.
- W latającym sraczu odpowiadam.
- Jezus Maria, zatrzasnąłem się!
- Już myślałem, że mnie nikt nie znajdzie.
- Ile pan tu tak siedzisz?
- A co dzisiaj mamy sobotę którą sobotę?
- Przedostatnia w październiku.
- Kurwa mać! - To już trzeci miesiąc będzie.
Na wakacje do domu leciałem.
Patrzę na niego.
- I coś pan żarł tyle czasu pytam.
Wskazał na reklamówkę.
-Kiełbasę z renifera, czekoladę.
Potem to, co tu znalazłem: ręczniki, mydło.
-I nikt pana nie szukał?
Chyba nie mówi Święty Mikołaj, po czym wyjmuje telefon, patrzy na niego i dodaje po chwili:
-A, nie. żona szukała. Trzy nieodebrane.
-Dobra. To wyłaź pan, bo się wysikać muszę. Mikołaj stęka, podnosi się, łapie jedną ręką za framugę, a drugą za umywalkę złapać chce. Ale nie udaje mu się to. Zamiast złapać za umywalkę, naciska guzik do spłukiwania kibla. Odpływ otwiera się, ciśnienie wsysa mu dupę i wciąga do środka. Całego. Łapię go za ręce i ciągnę w swoją stronę. Nic to nie daje. Latający sracz wciąga go razem z wąsami. ''Matko święta" mówi jeszcze pan Mikołaj, po czym znika na zawsze w sraczu.
Tylko czerwona czapka z dzwoneczkiem po nim zostaje, podnoszę ją, rozpinam spodnie i sikam długo do kibla. Spuszczam wodę, myję ręce i wychodzę, Przed toaleta spotykam stewardesę.
- Jak pan otworzył te drzwi? pyta.
Od sierpnia były zatrzaśnięte.
- Użyłem magii odpowiadam
- Magii?
- Tak. Bo ja jestem, proszę pani, toaletowym dżinem.
- Toaletowym dżinem?
- Zgadza się
Nakładam jej na głowę czapkę świętego Mikołaja i pstrykam palcem w dzwoneczek.
Całkiem ładna ta stewardesa. Ma pewnie ze trzydzieści lat, ale wygląda na czterdzieści dziewięć. Pochylam się w jej stronę i szepczę do ucha:
- Gdyby potrzebowała pani kiedyś mojej pomocy proszę wejść do toalety, usiąść na sedesie,pomyśleć o mnie, wypowiedzieć życzenie, a potem dwa razy spuścić wodę.
-Dziękuję - odpowiada wzruszona,
A ja puszczam jej oczko i odchodzę na swoje miejsce, drodze gwiżdżąc melodię z serialu "CSI: Miami"
Wydziałowy Holiłud
Jedyne i niepowtarzalnie oraz w 100% obiektywne wiadomości:
Szkoda jeno że fake...