Ricardo
Spojrzał zaskoczony, ale i zniesmaczony na Matea. Żarty żartami, ale bez przesady... Pojebany? A może rzeczywiście on chłopców lubi?
Wersja do druku
Ricardo
Spojrzał zaskoczony, ale i zniesmaczony na Matea. Żarty żartami, ale bez przesady... Pojebany? A może rzeczywiście on chłopców lubi?
Inigo de Gastor
Zaczyna się, to spojrzenie, te iskierki w oczach. Stanął mu - pomyślał patrząc na Ricardo... Cholerni sodomici.
Mateo
Ehhh.... I czego głupi się zlękną? podszedł do swego konia... Pogłaskał go po szyi... Sprawdził oporządzenie... i czy ranny gdzieś nie jest....
Koń jakby wyczuł, że jego pan bał się o niego bo parsknął jakoś przyjaźnie....
Ricardo
Te, no starczy tego amigo, nie chcemy tu chyba inkwizycji. Rzekł, po czym zaśmiał się, starał się obrócić wszystko w żart.
Mateo
No nie chcemy.... Rozejść się,,, przyjaciele.. przedstawienie skończone.....
Jeszcze raz się ukłonił jak w teatrze po przedstawieniu ściągając swoje nakrycie głowy....
Wszyscy
Rozległy się oklaski choć niektórzy byli nieco rozczarowani bowiem bawili się przednio....po chwili jednak pojawiły się flaszki jakiegoś wina a znajomy Mateo przyniósł dwie butle co wprawiło większość w doskonałe humory tylko Esteban gdzieś zniknął....
Mateo
Twój koń wydaje się nie być poważnie ranny,ot kilka niewielkich ran i zadrapań a i to pewnie przypadkiem bowiem żadna z nich nie jest głęboka
Mateo
Ile ci krewny żołnierzu jestem?
Inigo de Gastor
Odwrócił już całkowicie swą uwagę od niedochędożonych żartownisiów i wyjął obrazek Seleny, wpatrując się w niego jak zaczarowany... Pierwszą krew tu przelałem, ile jeszcze będę musiał byś do mnie wróciła...
Ricardo
Spoważniał po tym "pokazie" Matea, z klepnięciem go w dupę. Popatrzył na dłoń, spoczywającą na rękojeści miecza, schowanego w pochwie. Zabiłem dziś tylu ludzi na chwałę Boga i mam wrażenie, że nie jest On dumny z takiej chwały... Ech. Muszę się wyspowiadać. Ciekawe gdzie ten ksiądz rezyduje.
Techniczny
Ricardo chodzi po obozie i szuka księdza, jeśli nigdzie go nie dojrzy to pyta kogoś o jego namiot.
Mateo
Nie wygłupiaj się,to dobro wspólne haha! - odparł Ci z uśmiechem jednak Twoje myśli chodziły wokół Camili....o ile w ogóle istnieje....Zadajesz sobie pytanie czy nie zranił byś jej jak niektórych kobiet które uwiodłeś? Nie wszystkie bowiem widziały to tak jak Ty czyli jako przygodę na jedną noc.....
Ricardo
Przez chwilę przemknęła Ci myśl czy Graciela by się cieszyła z tego że tak rozkoszujesz się tymi rzeziami....
Rodrigo
Na widok alkoholu aż ślinka Ci pociekła,może nareszcie to będzie jakaś miła odmiana od rozlewu krwi i obozowej nudy? Nieco niepokoi Cię tylko czy znowu nie wpadniesz na kwatermistrza....
Inigo
Odpowiedzi na to pytanie pewnie nie zna nawet Selena....,wiesz że nie zdradzi Cię z Raulem ale czy wytrzyma tą próbę czasu i ktoś szlachetny nie zawalczy o jej serce? I przede wszystkim czy po tak długiej rozłące będziecie potrafili do siebie wrócić?
Alejandro
To jaką przyjemność czerpałeś z dzisiejszej bitwy nieco kłóci się z obietnicą daną ojcu...Ale to indianie bez dusz i Bóg to wybaczy....prawda?
Mateo
Ciekawe czy w tych dzikusach jest odrobina jakiegoś człowieczeństwa.... Camila... przed twarzą stanęła mu Nagle piękna indianka.... Jej oczy czarne jak węgle i włosy koloru i połysku kruka... ciało filigranowe, prawie że boskie. Wyróżniały się jej okrągłe jędrne piersi... Biodra kołyszące się w równym miarowym rytmie... Uwodzicielsko hipnotyzowały go gdy szła w jego kierunku..... Nogi zgrabne i powabne jak jakiejś łani.... Stopy unosiły się jakby nad ziemią... Nie dotykały jej powodując że płynęła wręcz nad trawą....
Mateo nagle zobaczył diabełka, który siedziała właściwie leżał oparty o jakiś mały pieniek...Miał położoną nogę na nogę i czyścił sobie paznokcie u rąk... Uniusł nagle wzrok i widełkami wskazał na rozporek Matiego... Uważaj, bo ci zaraz stanie i nie wykpisz się że to nie na Ricardo tak się napaliłeś.... He he...
Mati nagle oprzytomniał...
A to Ty.... To napijmy się.. chwycił butelkę rumu i pociągnął spory łyk... Naprawdę dość spory...
Camilla rozpłynęła się w powietrzu a wraz z nią diabełek...
Ricardo
Pochylił głowę. Kochana, nie, to nie tak, ja... Ja nie wiem jak to wytłumaczyć... Proszę, powiedz, daj mi jakiś znak, kto Cię skrzywdził? Będę go gonił na drugi koniec świata, żeby... Ach, wszystko prowadzi do jednego, Ty nigdy nie chciałaś, żebym zabijał... Gdzie ten cholerny ksiądz?
Rodrigo de Suarez:
Ja pierdole... No już bez przesady z tym okazywaniem uczuć. A! No i ja chce sobie w spokoju pić, a nie rzygać widząc jak tam klepiesz po dupie towarzyszy... Chociaż może wypadałoby najpierw iść do medyka? Eh... Trudne to wybory. No i żeby ta stara kurwa zamorska nie pojawiła się znowu za moimi plecami... Dobra, najpierw medyk niech mnie szybko połata, a potem picie, bo jak się przyssę do butelki to już koniec...
Alejandro
Ech, ale pamiętam jak ksiądz mówił, że to nie grzech. Przecież jak ksiądz to chyba wie?
Inigo de Gastor
Zacisnął zęby i schował obrazek do sakwy. Wierzę w twą miłość Seleno, skrzywdziłem cię ale ty nie jesteś taka byś mi nie przebaczyła... Wynagrodzę ci wszystko.
Inigo
Podszedł do Ciebie Enrique mówiąc z szerokim uśmiechem - Czekaj,czekaj.....,jak brzmiała ta Twoja złożona przysięga? A już wiem...."Rzekłem sobie pewnego dnia na morzu, że póki nie splamię swego ostrza krwią dzikusów, póty nie zasiądę do stołu i nie powrócę do tego, w czym niegdyś byłem dobry. Słowo honoru rzecz święta, ale pewno zaraz wpadnie tu kilku moich niedochędożonych kompanów, którzy z radością zagrają, więc cierpliwości panowie." - zakończył z tym samym szerokim uśmiechem po chwili dodając - No,to teraz nie masz chyba wyjścia mój honorowy kolego.....
Mateo
Trunek aż przepalił Ci gardło,dawno nie piłeś czegoś tak mocnego....
Ricardo
W końcu odnalazłeś księdza właśnie odprawiającego modły nad kilkoma poległymi żołnierzami,widać nie wszystkim się poszczęściło....
Rodrgio
Odnalazłeś infirmerię,już sam zapach Cię odstręcza od tego miejsca....,gdy rozchyliłeś poły namiotu zobaczyłeś kilkunastu ciężko rannych ludzi leżących na noszach a wśród nich kilku medyków uwija się jak w ukropie....,jeden z nich odezwał się do Ciebie - O,nareszcie przysłano kogoś do pomocy,chodź tu czym prędzej,każda para rąk się przyda....
Alejandro
W istocie takie były słowa księdza....,ale co jeśli to naprawdę jest sodomita który wypacza Chrystusowe nauki? Czy dalej jego słowa można brać za wyrocznię?
Inigo de Gastor
Jedna partyjka, nie więcej - odparł dość ponuro.
Ricardo
Podszedł do księdza. Wykonał znak krzyża nad martwymi i popatrzył po nich chwilę w milczeniu. Czy mógłbyś mnie wyspowiadać, ojcze? Zagaił w końcu, gdy ksiądz skończył modły.
Ricardo
Tak,oczywiście....,po to tu jestem by nieść słowo Boże i ukojenie dla strudzonych i zbłąkanych dusz....,zapraszam do mojego namiotu....
Inigo
Dobra,dobra,tak się zawsze mówi hehe - rzekł Enrique w międzyczasie wyjmując karty i sprawnie je tasując - Wejście za 5 z podbijaniem? - czujesz że masz coraz większą ochotę na grę,chyba zbyt dawno nie czułeś adrenaliny i emocji temu towarzyszącemu....
Techniczny
Negatywny wynik na test SW Inigo ale nieznacznie
Ricardo
Skinął mu głową i pozwolił poprowadzić się do namiotu.
Inigo de Gastor
Niechaj będzie - rzekł i dołączył do gry.
Rodrigo de Suarez:
Co co? Niee... Ja nie od pomocy. Nie znam się nawet na medycynie. Prędzej bym coś spieprzył, a nie pomógł... Ja w sprawie moich ran, bo też żem dostał od tych dzikusów - Kurwa... Oby mnie tu nie chcieli zatrzymać. Mam o wiele poważniejsze rzeczy do roboty.
Ricardo
Gdy weszliście wręczył Ci różaniec i usiadł jakoby na coś czekając....
Rodrigo
Rzucił na Ciebie okiem mówiąc zirytowanym i zażenowanym głosem - Do wesela się zagoi....,to ledwie draśnięcia,skoro nie chcesz pomagać swoim towarzyszom to wyjdź i nie zawracaj nam więcej głowy albo zamilcz i przydaj się na coś.....
Ricardo
Uklęknął obok księdza, trzymając różaniec w dłoni. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus... Obraziłem Stworzyciela następującymi grzechami. Tutaj zatrzymał się na chwilę. Oddawałem się hazardowi, naigrywałem się z towarzysza podróży, zdarzało mi się skłamać... I czerpałem przyjemność z mordowania...
Alejandro
Ech muszę jako spocząć, a czy ksiądz to sodomita hmm. Heheh to byłoby cholernie zabawne gdyby okazało się prawdą a jak by się wydało to byłoby jeszcze lepiej. Kąpiel mi proponował heh, jeśli to prawda to prędzej czy później się wyda.
Mateo
Ahhhhhhhhhh... Wydobył z siebie tylko gdy łyknął rumu... Dobre... Naprawdę dobre,,,, Po tylu dniach to smakuje nawet lepiej niż najprzedniejsze wino... Zrobił uśmiech od ucha do ucha...
No nic do kleryka bym musiał bo rany trza opatrzyć,,, Dzięki jeszcze raz za odnalezienie konia..... Ukłonił się do żołnierza i udał się do medyka...
Rodrigo de Suarez:
Ehhh... Szkoda chłopaków, ale i szkoda i wina... Chociaż może i lepiej zostanę, coby się medyk na mnie nie boczył i tamta reszta. Poza tym ten chuj może się gdzieś czaić w obozie, a jak mnie dorwie przy flaszce znowu to pewnie będzie mnie chciał znowu udupić. A tak poza tym to może dobre słówko powiedzą oficerowi? Kto wie... - W czym to mam pomóc?
Ricardo
Na wieki wieków.Amen - odparł Ci ksiądz po czym zaczął wysłuchiwać Twych słów,gdy skończyłeś odparł - Poważne to grzechy synu,bardzo poważne....z czyjego mordowania przyjemność czerpałeś?
Rodrigo
Doskonale! Zatem podejdź,będziesz mi asystował przy operacji.... - odparł Ci z nieskrywanym zadowoleniem od razu zaczynając Cię instruować....
Mateo
Wszedłeś akurat w momencie w którym Rodrigo przyklęknął przy jakimś mężczyźnie w białym fartuchu medyka....,samo miejsce napawa Cię obrzydzeniem a żołądek nieco podchodzi Ci do gardła,dawno nie widziałeś tylu poważnie rannych czy chorych ludzi a i zapach robi swoje....,czujesz że długo tu nie wytrzymasz....
Inigo
Usiedliście przy ognisku,nieco z dala od trwającej obok zabawy,Enrique sprawnie rozdał po pięć kart po czym powiedział - Podbijam o 5.... - Twoje karty wydają się być całkiem niezłe....
Alejandro
Zaiste wielkim hipokrytą musiał by być ten człowiek który za bogobojnego się podaje jeśli w istocie to prawda...,koło Ciebie zabawa trwa w najlepsze,większość pije i rozmawia żartując na niewybredne tematy,Inigo z Enrique gra w karty obserwowani przez kilku żołnierzy natomiast reszta Twoich kompanów gdzieś się ulotniła....
Techniczny
Mateo,nieudany test SW na opanowanie zawartości żołądka ale nieznacznie. Inigo wynik rzutu na hazard = 4
Ricardo
Czerpałem przyjemność z zabijania Indian, widziałem strach i prośby o litość w ich oczach, ciała targane ostatnimi spazmami, lecz mimo to nie potrafiłem się powstrzymać...
Mateo
Popatrzył na rannych ludzi... Kuźwa byś padł, który to bym se tarczę mógł zabrać a nie udawać chorego... Z jednej strony współczuł chorym i rannym ale z drugiej.. tam Rum wypijają...
nagle zobaczył Rodrigo jak klęka,,, Zastanowiło go przez chwilę dlaczego, ale w końcu to nie jego sprawa z kim Rodrigo chce bliżej się zaprzyjaźnić... Nie każdy lubił dzikie a innych kobiet tu nie było... Odkąd znalazł się na tym zadupiu uznał, że nic go już nie zdziwi...
Za cholerę nie chciał czekać tu aż się nim zajmą.... Wiec postanowił że uda wybitnie chorego.... Najzwyczajniej, grzecznie stał jakoś na widoku... I po prostu się osunął na ziemię puszczając jeszcze w dodatku pawia... Może jak zemdleję to od razu się mną zajmą... Pomyślał i takowego udawał...
Inigo de Gastor
Kolejne 5 - rzekł strasznie ponurym tonem, udając jakoby przygnębionego spoglądając w karty...
Alejandro
Może do cyrulika pójdę żeby obaczył czy rany poważne? Ciekawe gdzie podziała się reszta. Z Inigo to nie mam nawet co gadać, ponury, za kobitą oszalał ech, ja nie wiem jak to jest kochać drugą osobę, która nie jest twoim rodzicem.
Rodrigo
Widzisz jak Mateo lekko chwiejnym krokiem wchodzi do namiotu by po chwili osunąć się na ziemię puszczając przy tym ohydnego pawia....,cyrulik któremu miałeś asystować westchnął ciężko i podszedł do Twego kompana szybkim krokiem mówiąc....
Rodrigo,Mateo
Mów,co się dzieje? Gdzie czujesz ból?
Inigo
Po Enrique niczego nie jesteś w stanie wyczytać,żadnej reakcji na Twoje przygnębienie i głos,żadnej na dobrane karty,odparł bezbarwnie - Wchodzę,wymieniam trzy karty...
Ricardo
Indianie nie mają dusz,dlatego ich zabijanie nie jest grzechem w oczach Pana,pamiętaj jednak że przyjemność z mordowania jakiejkolwiek istoty jest złem i do zła prowadzi!
Mateo
W kuśce.... chciał odpowiedzieć bo tam też faktycznie czół dyskomfort... Indianie mnie rozszarpać chcieli jak z konia strącili... Poczułem silne uderzenie w głowę.... Ale jak wyszliśmy w końcu cali z tego piekła to myślałem że tylko mam zadrapania... Jakiś żołnierz dał mi łyka rumu bym przestał z nerwów się trząść i wtedy zle się poczułem... I miałem nosa bom omdlał jak do Was dotarłem...
Ricardo
A co z tymi, którzy przyjęli słowo Boże? A nie czerpię z tego przyjemności bo tak mi się podoba, ja zapadam w jakiś trans, z którego nijak w czasie walki nie potrafię się wybudzić. Ech, Pan wystawił mnie na ciężką próbę, z którą ciężko mi sprostać...
Inigo de Gastor
Kontynuuje udawanie przygnębionego dalej grając...
Rodrigo de Suarez:
Uklęknął przy Mateo i oczekiwał na dalsze wytyczne medyka...
Ricardo
Każdy który przyjął słowo Boże zmazuje swe dotychczasowe grzechy i rozpoczyna nowe chwalebne życie jako owieczka naszego kochanego Pana - odparł śmiertelnie poważnie - Co do transu nie jestem w stanie pomóc....,może któryś z bardziej doświadczonych wojowników udzieli Ci rad?
Rodrigo
Niewiele tego było,ot podać bandaż,przetrzymać,przynieść miskę z wodą.....nuda. Ale przynajmniej czujesz że zrobiłeś coś dobrego,no i może naprawdę szepną o Tobie słowo dowództwu?
Mateo
Medyk wraz z pomocą Twojego druha obandażował Ci głowę a także pozostałe zadrapania i posmarował to wszystko jakąś maścią - No dobrze,zostaniesz tu na noc na obserwację,jutro powinieneś być gotów do walki ale niczego nie obiecuję....
Rodrigo,Mateo,Alejandro
Po chwili do namiotu wszedł Alejandro,felczer tylko rzucił na niego okiem mówiąc - Ehh kolejny chce mi błahostkami głowę zawracać,chyba że tak jak Twój kompan przyszedłeś tu pomóc? - w przeciwieństwie do Mateo ponura atmosfera i widok tego miejsca nie sprawiły na nim najmniejszego wrażenia,widocznie ilość przelanej krwi i skłonność do okrucieństwa na to wpłynęły....
Inigo
Podbijam o 10 - odezwał sie nagle Enrique,patrząc Ci prosto w oczy
Ricardo
Obawiam się, że przyczyną tego wszystkiego nie jest kwestia doświadczenia. Mam jeszcze jedno pytanie, ojcze. Słyszałem kiedyś, że samobójcy nie mogą dostąpić bram niebios, czy rzeczywiście tak jest? Spytał wyraźnie przygnębiony.
Inigo de Gastor
Niech więc będzie - rzekł odwzajemniając spojrzenie, ponure ale przenikliwe...