-
Anna de Loiret
Zrobiła wielkie oczy na chwile myśląc - a czemu on taki miły dla mnie? Hmm... Może zrozumiał swój błąd i nauczył się okazywać szacunek szlachcie... Tak, a ja mu przebaczę, wszak Roland zawsze powtarzał że muszę przebaczać lekkie zniewagi...
-
Anna de Loiret, Alessio Contrarini, Arden z Loningbrucku
Karczmarz odsapnął uspokoiwszy się wyraźnie po słowach Alessia. Czyli dwie i pół złotej monety to będzie kosztować. Jedna za pokój i półtorej za kąpiel. Jakieś jadło szykować? rzekł po tileańsku do cyrulika. Za Ardenem i karczmarzem ze schodów zeszła jedna ze służących. Chyba usłyszała Alessia, bo nie narobiła wrzasku na widok Anny.
-
Anna de Loiret
Alessio, chodź już na górę bo pieką te oparzenia, och chyba całą noc zamiast odpoczywać przecierpię - rzekła do niego cicho w bretońskim, opierając głowę na jego ramieniu.
-
Alessio
Jadła nam nie trzeba, jedynie mleko i coś do zrobienia nowych okładów - rzekł płacąc należność,po czym dodał do Ardena wręczając mu jego rzeczy - proszę,tu są, a niedługo ja chyba będę musiał zostać Twym dłużnikiem i to dosłownie ale później o tym porozmawiamy - zakończył i zaczął prowadzić Annę na górę.
Techniczny
Załóżmy że Alessio płaci temu chciwemu dziadydze od razu koszt mleka i szmat na opatrunki ;D
-
Zaraz będzie wszystko przyniesione do pokoju Państwa odrzekł karczmarz po tielańsku po przyjęciu zapłaty.
Techniczny:
Arden odzyskuje to z kasy co zostało z Jego sakiewki u Alessia oraz miksturę leczniczą.
Alessio - 3 złote monety za całe zamówienie.
-
Alessio
Nic nie odpowiedział tylko skinął mu głową i w milczeniu poprowadził Annę do pokoju.
-
Arden z Loningbrucku
Posiłek będzie gotowy za jakieś pół godziny rzekł Ci gospodarz po tileańsku zanim zniknął na zapleczu.
-
Anna de Loiret
Zadowolona szlachcianka puściła rękę Alessia i położyła się z wyraźnym uśmiechem na twarzy, wyczekując na kąpiel. Przeciągnęła się i spojrzała na ukochanego a po policzkach spłynęły jej łzy radości.
-
Alessio
Aniu co się stało? - podszedł do niej wyraźnie zaniepokojony przyklękając przy łożu.
-
Anna de Loiret
Nic... Nie widzisz że to nie są łzy płynące ze smutku? Cieszę się ze wszystkiego, z tego że przeżyliśmy, z tego że wracamy do Bretonni i z tego że jesteśmy razem... I z tego że mój braciszek wróci na świat, tylko czy będę umiała być dobrą matką dla niego? Sama nie wiem... Lękam się że nie sprostam temu wyzwaniu.