Juan de la Magritta:
Dopadłeś mieszkania, otworzyłeś drzwi i dokładnie w tym momencie wbiły się w nie wystrzelone bełty. Słychać przekleństwa strażników, a po chwili trzy ostre gwizdy.
Wersja do druku
Juan de la Magritta:
Dopadłeś mieszkania, otworzyłeś drzwi i dokładnie w tym momencie wbiły się w nie wystrzelone bełty. Słychać przekleństwa strażników, a po chwili trzy ostre gwizdy.
Juan de la Magritta
Kurde, miałem fuksa. Jeszcze trochę, a skończyłbym z tymi bełtami w brzuchu. Póki tu jestem muszę zaryglować wejście. Innego wyjścia nie ma. Zaryglowuje wejście i szybko biegnie po plecak i list.
Juan de la Magritta:
Zaryglowałeś wejście, wziąłeś resztę swych przedmiotów i list. Otwierać w imię Vereny! krzyk zza drzwi. Otwierać, albo wyważymy drzwi!
Juan de la Magritta:
Jestem niewinny, mam dowód na to. Nie możecie atakować niewinnych! Wystraszony szuka sposobu na ucieczkę.
Techniczny:
Proszę o szczegóły w sprawie możliwych miejsc ucieczki z domu medyka.
Techniczny:
Zaryglowane drzwi za których dobiegają okrzyki, jakieś drzwi w pomieszczeniu gdzie byli ochroniarze, nie wiesz dokąd prowadzą.
Juan de la Magritta:
Chyba nie ma innego wyjścia. Nie chcę trafić za niewinność za kratki lub na szafot. Pomyślał. Po czym poszedł sprawdzić, co jest w sali z ochroniarzami.
Juan de la Magritta:
Za drzwiami są schody na pierwsze piętro budynku. Na nim jedno wielkie pomieszczenie z zamkniętymi okiennicami od strony kanału. W pomieszczeniu jest sporo różnych ziół, jakichś cieczy w aortach, jakichś proszków. Z dołu słychać odsuńcie się, zaraz rozwalę te drzwi mocą Pani.
Juan de la Magritta:
Kurde, okna odpadają, złamię całkowicie nogę. Musi być inny sposób ucieczki.
Techniczny:
Możliwe miejsca ucieczki, proszę o szczegóły.
Techniczny:
Nie ma innych. tylko okna na piętrze lub drzwi na parterze. Przeszukałeś całe pomieszczenie, by się upewnić, nic innego nie znalazłeś. Drzwi ustąpiły z trzaskiem, słychać na dole jakieś osoby. Zostały już tylko okna w tym pomieszczeniu.
Juan de la Magritta
Udało im się. Ostatnia szansa. Skaczę przez okno. Innego wyjścia nie ma.
Juan skacze w nadziei, że nie zginie, na nabrzeże.