-
Alessio
Patrzył na nią wyraźnie zszokowany - Kim ona do cholery jasnej jest? I jak ona tu.....? I w ogóle skąd ona zna.....? Co tu się murwa dzieje! - jak by tego było mało owa kobieta o niespotykanej urodzie miała w sobie coś niepokojącego i sprawiała wrażenie śmiertelnie niebezpiecznej,niech za dowód wystarczy fakt że weszła pomimo zamkniętych drzwi a między piersiami ma przewieszone pasy pełne noży do rzucania..... Trwało tak dłuższą chwilę jak patrzył się na nieznajomą w szczerym szoku, po czym otrząsnął się i począł się ubierać, wciąż jednak patrząc na nią nieufnie i kontrolując jej ruchy, choć chyba oszukiwał sam siebie bo miał przeczucie graniczące z pewnością że żyją tylko dlatego bo ona jeszcze tak chce.....
-
Anna de Loiret
Masz rację Liothanneo, nie wstydzę się a nasza przygoda nieopodal Miragliano była bardzo przyjemna i wciąż ją dobrze wspominam - odparła z uśmiechem.
-
Alessio
Co.....? Jak......? Jaka kompania najemników? - wydusił wreszcie,czerwieniąc się - I skąd Wy się znacie?
-
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Białowłosa równie bacznie przygląda się Alessio, co On Jej, najwidoczniej w ogóle nie ciekawa negliżu Anny. W oczach tańczą Jej iskierki, a na ustach pojawił się cień uśmiechu. Odezwała się po bretońnsku Jak to im było? Dzielni synowie Miragliano? Chcieli byśmy spróbowały ich tileańskich... kiełbas. Twa Luba wszystkie dla siebie chciała z początku zagarnąć. A skąd się znamy najlepiej niech sama opowie.
-
Anna de Loiret
Takie marne te kiełbasy z Miragliano, że sobie chciałam ilością nadrobić, wybacz Liothanneo... Odrzekła żartobliwie.
-
Alessio
Ale.....,że Wy........,kiełbasy.......- zaczął bełkotać bez sensu a jego twarz była istną paletą kolorów najpierw zrobiła się cała czerwona niemalże purpurowa a teraz stała się blada niczym ściana, nic już nie był w stanie z siebie wydusić tylko załamany klapnął na łoże.
-
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Chyba przesadziłyśmy Anno. On naprawdę pomyślał że ich spróbowałyśmy rzekła po bretońnsku i parsknęła śmiechem Ale muszę Ci rzec, że dobrze wybrałaś.
-
Arden
Arden puka do drzwi.
-
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Ledwo Liothannea zdążyła pochwalić wybór Anny, rozległo się głośne pukanie do drzwi. Zdążyliście się odziać, białowłosa spytała w bretońnskim Spodziewacie się jeszcze kogoś? kładąc dłoń na rękojeści miecza i odwracając w kierunku drzwi.
Arden z Loningbrucku
Oczekując na odpowiedź zobaczyłeś jak na korytarz wchodzi najpiękniejsza ludzka kobieta, jaką widziałeś w swoim życiu, bardzo dostatnio ubrana.
Szukam cyrulika, niejakiego Alessio Contarini rzekła po tileańsku ledwo Cię zobaczyła głosem słodkim niczym najprzedniejszy miód.
Techniczny:
Wydajesz PS, by powtórzyć nieudany rzut na Siłę Woli? Jeśli tak, to ile, by nagle nie zobaczyła nagłej wypukłości pojawiającej się w gaciach Ardena? Nie miałem deklaracji, że się ubiera, więc uznaję iż jest w jakiegoś rodzaju gaciach i z gołym torsem.
-
Alessio
Kompletnie zignorował pukanie do drzwi i zerwał się z łoża jak by siedział przed momentem na szpilkach,spojrzał na Anię w sposób który przejawiał jednocześnie ulgę,wściekłość i rozczarowanie,patrzył tak na nią krótką chwilę po czym powiedział niezwykle gorzkim głosem - Jak mogłaś tak zabawić się moim kosztem,...........jak mogłaś? - pokręcił głową wyraźnie rozczarowany,widać że naprawdę wiele go kosztowało wysłuchiwanie opowieści Anny i Liothannei, po czym porwał swoją torbę zarzucając ją na ramię i cały zagotowany ruszył szybkim krokiem w stronę drzwi.