-
Juan de la Magritta:
Skoczyłeś, wylądowałeś na nogach, ugięły się pod Tobą, klapnąłeś tyłkiem, ale szybko się poderwałeś na równe nogi. Tam jest! Wyskoczył przez okno! drze się gondolier na środku kanału. Do nadbrzeża przycumowana jest nieco większa łódź, pusta. Znów kulejesz.
Techniczny:
-1 Pkt Żywotności, znów masz 0
-
Juan de la Magritta:
Kurwa, znowu noga. Niech cię szlag! Odwraca się. O, jakiś idiota zostawił pustą łódź, można zwiewać.
-
Juan de la Magritta:
Dostałeś się na łódź, odcumowałeś, chwyciłeś za wiosła. Jednak sterowanie łodzią nie jest takie proste jakby się wydawało. Słyszysz jakiś zaśpiew od strony mieszkania. Nagle wiosła wypadły Ci z rąk, jakaś niewidzialna siła połączyła razem Twe ręce i nogi. Skuj go gondolierze, nic Ci nie zrobi! krzyknął ktoś za twymi plecami i usłyszałeś brzęk metalu, gdy coś ciężkiego upadło na pokład łodzi. Gondolier podpłynął do Ciebie, przywiązał gondolę do łódki, przeskoczył na nią i skuł Ci ręce i nogi żelaznymi kajdanami. Wyprostował się, wyszczerzył i walnął na odlew kułakiem pozbawiając Cię przytomności.
-
Sven (wieczorem po pochowaniu krasnoluda)
Każdy pomodli się za niego jak uważa. Warty ustalić trzeba ja biorę pierwszą, drugą niziołek, ostatnią Arden. Czujni bądźcie, śmierć za nami idzie.
-
Anna de Loiret
Zabierz to, chciałam tylko sprawdzić, czy mięso nie zatrute, bo zbyt podejrzane to, by ot tak ktoś na drodze zostawiał. Może w twoim kraju ludzie sie nie trują nawzajem, u nas tak pięknie nie jest, poza cnotliwą szlachtą jest też wiele hołoty, która poluje na nierozważnych podróżników. Ostrza nie podniosą na szlachcica, bo honorowej walki się boją, wolą się imać podstępów. Roland mnie zawsze przestrzegał, by uważać. Skoroś taka głodna, weźże jedną kuropatwę i ruszajmy chyżo, sumienie mnie nie będzie dręczyć, żem cię nie ostrzegała jak osuniesz się z siodła bez iskry życia. Choć smutek me serce ogarnie i będę cię opłakiwać. Odwróciła wzrok od Elfki i dosiadła konia.
-
Bradni Algrimmson
No człeczyno może i prawda co o tobie mówią. Ano sprawy ludzi mało mnie obchodzą, jakieś Vespera i tralala. Masz no zapłatę za zabig. Poleć mi jaką dobrą karczmę, nie za drogą. Trochę tu zabawię. Wolałbym, żeby atak na szczury jednak siem odbył. Ha!
-
Alessio
Ano też bym wolał krasnoludzie, ale obecnie stoi to pod dużym znakiem zapytania, Doża zebrał wielką siłę wojska, najemników ze wszystkich stron starego świata a tu taka tragedia - kończąc pokręcił głową z niedowierzaniem - A najbliższa karczma jest dosłownie jeden most stąd, pójdziesz do końca tej ulicy, skręcisz w prawo, przejdziesz po moście i będzie centralnie na wprost Ciebie, nie ma szans żebyś ją przegapił,niedrogo, niezłe piwo mają a i karczmarz to swój chłop.
-
Lumpin Cropp
Oczywista sprawa Svenie z Norski! - dokończył zajadać mięsiwo, popił kubkiem piwa i zaczął oblizywać tłuste paluchy. - Och jakie to pyszne, Esmeraldo dziękuję Ci za posiłek godny królów! - pomyślał. Rozłożywszy sobie koc ułożył się na nim wygodnie ręce krzyżując za swoją głową. Dość długo milczał oglądając ciemniejący nieboskłon, nie słuchając rozmów towarzyszy rozmyślał nad tym jak długą drogę przebył. Co chwila zaś Esmeraldzie dziękował, gdyż już od wielu wielu dni tak krzepiącego posiłku nie miał w ustach. Lumpin stwierdził, że pełen jest nowych sił.
O, groźna, groźna nocy!
Niech nad puszczą uśpioną
Gdy ja zamykam oczy
Twoje gwiazdy zapłoną!
Wolno wyrecytował wiersz, przewrócił się na prawy bok i zasnął snem spokojnym, aby jak najdłużej móc śnić nim jego warta nastanie.
-
Arden z Loningbrucku
Dawno nie jadłem nic lepszego - pomyślał po czym udał się na spoczynek
-
Liothannea:
Schowała z powrotem flakonik. Na surowo przecież jej jeść nie będę, trzeba by rozpalić ognisko, obrać z pierza i upiec. Poza tym jechałyśmy cały dzień, czas odpocząć. Pierwsza na warcie stanę, choć i tak jesteśmy pilnowane przez baczne oczy z lasu. Swoją drogą dziwi mnie, że jeszcze nie potraktowali Cię strzałą za wzgardzenie ich poczęstunkiem. Pewno to przez wzgląd na to, że w moim towarzystwie jesteś.
Techniczny:
- 1 pkt żywotności dla Anny za całodzienną jazdę mimo obitego tyłka.
Bradni Algrimmson:
Dotarłeś do karczmy, pewno w niej przebywa także Dietrich, w końcu kazał wioślarzowi zawieźć się do najbliższej.
Alessio Contrarini:
Techniczny:
Ile kupiłeś tej wody, na przemycie ran krasnoludowi, czy więcej?
Sven z Norski, Arden z Loningbrucku, Lumpin Cropp:
Prawdę powiedziawszy Marco nieco przypiekł sarninę, może gdyby niziołek mu pomógł to byłby rarytas... Choć dawno nie mieliście pieczystego w ustach, więc pewno dlatego wydało się Wam to tak dobre. Warty minęły spokojnie, wyruszyliście rano w dalsza drogę. Koło południa słyszycie od strony lasu szmer jakiegoś potoku, spojrzeliście i widzicie kobietę w przeźroczystym ubraniu, która śmiejąc się wydaje taki dźwięk:
http://file.mobilmusic.ru/0f/4f/ba/800725-320.jpg
Napotkawszy Wasz wzrok rzekła W Waszych żyłach płyną czyste i zdrowe soki. Chciała bym poczuć na swym ciele ich ciepło. Który z Was się ze mną nim podzieli? A może wolicie mnie w jaśniejszym listowiu? podbiegła do drogi, wspięła się zwinnie na wystający konar zrzucając po drodze górną część ubrania i zmieniając wygląd:
http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/...0px-Driada.jpg
Juan de la Magritta:
Oprzytomniałeś w celi, Za kratami widzisz dwóch mężczyzn w białych szatach z wyszytym na nich symbolem miecza. Zamiast jelca jednak widnieją dwie szale wagi.
https://mroko.files.wordpress.com/2010/02/verena1.jpg
Jeden z nich zaśpiewał w jakimś dziwnym języku, nie rozpoznajesz słów, po czym spytał:
- Dlaczego zamordowałeś trzy osoby w domu z którego uciekałeś?
- Nie zamordowałem trzech, może czterech wyrwało Ci się zanim zdążyłeś pomyśleć.
- Może?
- Od wypicia krwi byłem pod urokiem wampirzycy, nic nie pamiętam z tego czasu.
- Piłeś krew? Czyją?
- Tak, medyka.
- Z własnej woli?
- Tak, ze strachu że gdy odmówię wampirzyca mnie zabije.
- Jaka wampirzyca?
- Sophie de la Roche, tak się mi przedstawiła i tak podpisała w liście który mi zostawiła.
- Gdzie ten list?
- Mam go przy sobie.
- Podaj go zatem przez kraty.