-
Alessio
Och Aniu,zrobię wszystko jeśli to choć trochę przybliży moment kiedy wreszcie będę mógł z Tobą zostać sam na sam - wyszeptał po Bretońsku i czule pocałował ją w szyje a potem w usta, gdy to uczynił odwrócił się do drzwi i zapytał głośno po Tileańsku - Tak?
-
Święte Oficjum. Otwierać w imię Vereny! rozległ się zza drzwi donośny męski głos w bretońskim języku. Niektórym bardzo znajomy głos.
-
Ann a de Loiret
Uszczęśliwiona pocałunkami, przypadkowo dłonią dotknęła krocza Alessia podchodząc do drzwi, odparła w bretońskim - otworzylibyśmy, gdyby nie to że drzwi są zamkniete magią!
-
Alessio
Anna poczuła od razu znajomy twardy kształt napierający na spodnie swego wybranka, Alessio jedynie podążył za nią wzrokiem nie mogąc go od niej oderwać.
-
Sebastiano, bieżaj po topór do karczmarza, zapłać mu przy okazji za te drzwi! rozległ się kobiecy głos zza drzwi w tileańskim.
-
Alessio - Bretoński
Ujął ukochaną za rękę i począł ją prowadzić w stronę łożą głośno mówiąc - Lepiej się od nich odsuńmy,stanie przy nich gdy Sebastiano będzie je rąbał na kawałki to nie najlepszy pomysł..........
-
Arden
Próbuje dotrzeć do najbliższej ściany i przysiąść przy niej. Próbuje wstać by to zrobić jednak gdy poczuje że nie ustoi na nogach nie podejmuje ryzyka upadku i idzie wspomagając się rekami.
Techniczny:
Co z trucizną? Dalej uwiera Ardena?
-
Anna de Loiret
Dała się poprowadzić wybrankowi, gdy doszli do łoża i jeśli on na nim spoczął, to szlachcianka siada mu na kolanach, obejmując za szyję ręką oraz odgarniając włosy na jedną stronę, rzekła też po bretońsku - cóż nas obchodzi Arden, kiedy mamy siebie...
-
Alessio - Bretoński
Mocno ją przytulił, jednak tak by nie drażnić oparzeń wciąż doskwierających jego lubej i szepnął - Nic a nic,och jakże bym chciał w końcu zostać z Tobą sam na sam - wiedział że się powtarza ale wizja tego momentu całkowicie zdominowała jego myśli i pragnienia.
-
Ardenowi udało się powstać opierając się o ścianę. Boli go tył głowy, rozkwaszony nos, a i szczęka piecze po policzku Anny. Te wszystkie odczucia są tak potężne, że tłumią mniejsze takie jak ewentualne swędzenie.
Drzwi izby otworzyły się. W ich progu stoi czarnowłosa kobieta w czerwonej sukni, bez widocznej broni. Obok niej mężczyzna w dworskim stroju z toporem dzierżonym w jednej ręce, w drugiej zaś dźwigający potężny pakunek.
Alessio z Anną w kobiecie rozpoznali Marię. Lecz z wielkim trudem przyszło im rozpoznanie Sebastiano w nowym stroju.
Rzeczywiście jesteś Panie inkwizytorem Vereny? padło pytanie Liothannei w bretońnskim.
Sebastiano potrafi w tym języku rzec tylko tych kilka słów, których go nauczyłam. Dotąd więcej nie było potrzeby go uczyć. odparła Maria w bretońnskim Oprócz tileańskiego zna staroświatowy. A swoja drogą chyba nas sobie nie przedstawiono.