-
Alessio
Tego nie przewidziałem......., ale i tak szanse że ten szaleniec mnie znajdzie są mikre,najpierw w ogóle musi mnie zacząć szukać a gdy to ewentualnie nastąpi będę już daleko stąd - głos ukochanej wyrwał go z zadumy i przywrócił do rzeczywistości - Aaaa, ten? To rzeczy Ardena - zobaczył gniew i rozczarowanie zaczynające malować się na jej twarzy i szybko odparł unosząc ręce w uspokajającym geście - Spokojnie,powiedział że mogę wziąć wszystkie jego rzeczy jakie chcę,może ta tarcza by Ci się przydała? Ja i tak nie zrobię z niej za dużego pożytku...... - dodał podnosząc ją z pod ściany i podając ukochanej
-
Anna de Loiret
O! Przyda mi się! Podbiegła zadowolona do Alessia i wzięła od niego tarczę, po czym dokładnie obejrzała. Sprawdziła też, jak uchwyt leży w dłoni. Hmmm... Tylko żeby mój herb na niej wymalować, a będzie piękna! A i przy okazji, mamy audiencję popołudniu u księcia - rzuciła dalej zaaferowana tarczą.
-
Alessio
Objął ją,przez krótką chwilę delikatnie masując jej plecy i całując kilka razy w szyję i usta po czym powiedział - Zostawię Was na chwilę same,pewnie macie trochę spraw do obgadania w cztery oczy,ja tymczasem skoczę po wodę do obmycia Ci twarzy i zrobienia okładu a także coś na ząb....., a Ty Liothanneo jesteś głodna? - gdy usłyszy odpowiedź, całuje ukochaną raz jeszcze i rusza w stronę drzwi
-
W tej chwili nie, ale jak zacznę się przyglądać jak jecie, to pewno szybko zgłodnieję odparła Liothannea po bretońnsku i się roześmiała. Ledwo Alessio wyszedł z izby, spytała się Jak wykorzystałaś Anno me pełnomocnictwo? Co zdążyłaś obiecać w imieniu elfiej kolonii Miragliano?
-
Anna de Loiret
Próbowałam uzyskać zgodę na przetrząśnięcie przez elfy miasta, ale fiaskiem się to skończyło. Zamiast tego zawarłam zawieszenie broni, bo ci idioci z senatu wojnę wypowiedzieli, w zamian dałam im tylko informacje o śpiączce i tym czarze. Chcieli złota, koniec końców nie obiecałam im go, zadowolili się informacjami. Poza tym miano ogłosić mobilizację w dzielnicy elfów - odparła Liothannei.
-
Alessio
Schodzi na dół,zajmuje miejsce przy stole i mówi do karczmarza po Tileańsku - Chciałbym zamówić 3 ciepłe posiłki,wodę do obmycia twarzy i jakiś czysty materiał na okłady.
-
Alessio Contrarini
Pizze mogą być? Z dodatkowym serem i kiełbasą? Czy raczej spaghetti? Wino do tego? Cena jednaka, razem z wodą i materiałem to będzie trzy i pół złotej monety. Posiłek gotów będzie za pół godziny. odparł karczmarz w tutejszym języku.
Anna de Loiret
Liothannea odparła w ojczystym języku Anny - Mobilizację ogłoszono, więc doszło by do masakry ludzi. Na szczęście udało Ci się na tyle szybko doprowadzić do zawieszenia broni, że wiadomość o wypowiedzeniu wojny nie zdążyła dotrzeć do elfiej dzielnicy. Nadal podtrzymuję swą ofertę pracy, okazałaś się jej godna.
-
Anna de Loiret
Uradowana, przyklękła przed królewską córką rzecząc cicho po bretońsku - dziękuję ci, moja pani.
-
Alessio
Tak pizze mogą być, wszystkie z dodatkowymi składnikami a do posiłku dwa razy wino i raz woda
-
Anna de Loiret
Elfka uśmiechnęła się i odparła w tym samym języku Wstań Anno, nie jestem Twoją władczynią. Chodźmy na dół, nie każmy czekać zbyt długo Twemu ukochanemu.
Alessio Contrarini
Czyli trzy i ćwierć złotej monety, skoro woda zamiast jednego wina ma być odparł karczmarz w tileańskim.