-
Zawiózł Was do kurii, pozostałe dwie gondole towarzyszyły Wam całą drogę. Może z tego powodu ta opłata jest tak wysoka. Alessio nie pamięta by kiedyś widział gondolierów pracujących w ten sposób. Do tej pory raczej walczyli o klientów na zasadzie kto pierwszy, ten lepszy.
-
Anna de Loiret
A teraz mnie słuchać uważnie. Jak tam wejdziemy, milczycie, nie zwracacie na siebie uwagi i dacie mi w spokoju przemawiać. Macie wyglądać dumnie, acz nie prowokująco dla nich. Resztę zostawcie mi, zrozumiano? A więc naprzód, i niech Pani Jeziora doda mi siły by plan się powiódł.
-
Alessio
Doprawdy dziwne, z pewnością ma to związek z tymi przeklętymi bestiami co z wody wyłażą, do Anny powiedział jedynie - Dobrze, losy nasze i całego miasta być może od tego zależą więc jeśli Twój plan ma wypalić jestem gotów w pełni się do niego zastosować - póki co pozostawiając swe domysły dla siebie.
-
Anna de Loiret
Poprawiła pospiesznie włosy, wytarła pot z czoła, zacisnęła mocniej pas i pokręciła głową - no Aniu, albo ich ocalisz albo zabijesz hehe - powiedziała cicho do siebie, po czym głośniej - jak wyglądam? Ach moje włosy... Takie potargane...
-
Kuria znajduje się przy głównym rynku miasta. Jeden ocalały most prowadzi stąd do dużej kopuły spiętrzonych dwuręcznych mieczy, zwróconych ostrzami na zewnątrz. Inny most zaś do znanego Alessio budynku uniwersytetu. Widać krzątających się przy nim żaków, wnoszą do środka jakieś skrzynki. Anna podeszła do budynku, drzwi okazały się zamknięte. Użyła kołatki, po chwili odsunął się poziomy wizjer Ascoltare Signiora? spytał się cicho odźwierny. Na tyle cicho by tylko Anna go usłyszała.
-
Anna de Loiret
Jaka Ascoltara, jaka Signiora znowu... Pomyślała. Po bretonńsku - Alessio chodź no tu! Będziesz mym tłumaczem, ten człowiek pyta mnie o jakieś Ascoltare Signiora... Chwileczkę - rzekła w staroświatowym odźwiernemu.
-
Techniczny:
"Ascoltare Signiora" - "Słucham Panią" po tileańsku
-
Alessio
Tłumaczy słowa odźwiernego.
Techniczny
Uznajmy że od tego momentu Alessio wszystko tłumaczy.
-
Anna de Loiret
Mam sprawę nie cierpiącą zwłoki do władz tego miasta, muszę się natychmiast spotkać z jej przedstawicielami. Sprawa dotyczy wydarzeń w tym mieście, to co wiem, może okazać się pomocne.
-
Sven
Czeka spokojnie z tyłu, starając się wyglądać poważnie. Jak na eskortę szlachcianki przystało.
-
Arden
Arden również stara się wyglądać jak eskorta i stoi niedaleko Svena
-
Bradni Algrimmson
Nie próbuje wyglądać jakoś specjalnie. Stoi obok Ardena.
-
O tej godzinie? Senat już dawno zakończył swą pracę na dzisiaj. Proszę przyjść rano, lecz nie skoro świt zatrzasnął wizjer. Faktycznie zdążył się już zrobić wczesny wieczór.
-
Anna de Loiret
Ktoś mi powie, czemu mam ochotę go zabić? Ehhh... No nieważne, musimy znaleźć jakiś nocleg. Ale bardziej przejmuje mnie jedna sprawa, że jutro no... Krwawić będę wiecie skąd... A nie mam sukni na zmianę i... No właśnie i co, bo prędzej ze śmiechu ta cała ich rada padnie a nie mnie z uwagą wysłucha.
-
Dziwne zwyczaje macie człeczyny, u nas tylko mąż wie o takich sprawach skomentowała Glorgina.
-
Anna de Loiret
Ostatnio zaczynam zapominać o tym, że jestem damą. I gdyby nie to, że chyba za chwilę pójdziemy poszukać jakiejś sukni do kupienia, to bym o tym nawet nie wspomniała. Nie mówiąc o tym, iż z tymi panami ostatnio się nie rozstaję na krok. Och Pani Jeziora, jak mogło do tego dojść!
-
Alessio
W mieście panuje chaos, ale na rynku może udało by się jakoś dostać - powiedział, po czym pomyślał - jest jeszcze jeden sposób, sporo osób śpi snem wieczystym i po domach by można jakąś znaleźć ale reszta się nigdy na to nie zgodzi nie mówiąc o samej Annie która by takiej sukni nigdy nie wdziała....
-
Sven
Pani, możesz nam oszczędzić szczegółów? Kup sobie suknie i co tam trzeba.
-
Anna de Loiret
Jeszcze nie upadłam na tyle, by mówić o szczegółach, choć czuję że już niedługo ten stan mnie czeka - powiedziała ze złością po czym rzekła do Alessia - to prowadź gdzieś do jakiegoś krawca czy innego kupca, co może taką sprzedać.
-
Pójdę z Tobą, może i dla siebie coś ciekawego na straganach znajdę rzekła zabójczyni trolli.
-
Bradni Algrimmson
Taka suknia dla człeczyn to musi być droga.
-
Alessio
Zatem chętnych proszę za mną, dobrze by było by Ci co zostają za jakimś noclegiem się rozejrzeli a i uważajcie na sakiewki, na rynku sporo złodziejaszków się kręci.
-
Anna de Loiret
Bradni, Sven, Arden, rozejrzyjcie się za noclegiem zatem a my idziemy poszukać sukni, spotkamy się tu za godzinę.
-
A po co nam mężczyzna do szukania sukni? spytała się krasnoludzica w staroświatowym. I wynudzi się porządnie i będzie nas poganiać marudząc, że za długo odpowiednie rzeczy wybieramy.
-
Anna de Loiret
Uśmiechnęła się i odparła w staroświatowym - a masz i rację, ci mężczyźni, cierpliwości okazać nie potrafią. Ehhh kupić tą suknię i porządnie się umyć, od tego wszystkiego tracę swój wdzięk... Po bretonńsku - Alessio, dołącz jednak do reszty, my we dwie sobie dobrze poradzimy.
-
Alessio
Wedle życzenia, ale... czy któraś z Was zna Tileański? Nie wszyscy handlarze znają staroświatowy. Dla mnie to nawet i lepiej bo wiem że kobiety lubią spędzać dużo czasu na zakupach... - odparł.
-
Anna de Loiret
Ledwo oddaliłyście się od grupy idąc w kierunku skupiska straganów Glorgina spytała Dziewicąś Anno?
-
Techniczny
Wiem gdzie można znaleźć jakiś nocleg w okolicach kurii?
-
Anna de Loiret
Jak widzisz obrączki na palcu nie noszę, zatem owszem. Spotykałam w życiu tylu wspaniałych rycerzy, nawet jednemu wpadłam w oko z tego co mi brat mówił, ale... To przeszłość. Nie wiem, czy spotkam jeszcze jakiegokolwiek Bretonńczyka.
-
Anna de Loiret
Czyli gąbka odpada jak chcesz swe dziewictwo zachować. To zatem musi wystarczyć sięgnęła do swej torby i podała Ci bandaż, od wewnętrznej strony biały i miękki, od zewnętrznej brązowy i nieco chropowaty.
Techniczny:
W okolicach rynku na pewno karczma będzie, ale dość droga (ceny x 2). W sumie rynek nie jest aż tak daleko od Twego domu i znajomej Ci karczmy, gdzie po raz pierwszy spotkałeś większość tej grupy. Po nowych cenach to będzie złota moneta od osoby dla gondoliera.
-
Anna de Loiret
Dziękuję Glorgino.
-
Alessio
Za mną panowie, karczma jest niedaleko, złota moneta za pokój zapewne będzie ale przynajmniej blisko.
-
Anna de Loiret
Doszłyście do straganów gdy słyszycie przeciągły gwizd. Rozległ się od trójki żaków. Jeden z nich ruszył w Waszym kierunku. Pozostała dwójka bacznie Was obserwuje. Witajcie ładne Panie zagaił może macie chęć na dobrą zabawę na tutejszym uniwersytecie?
-
Anna de Loiret
Zabawę? Hmm tańce, śpiewy, pojedynki rycerzy, popisy jeździeckie?
-
Anna de Loiret
Tańce, śpiewy, hulankę. Popisy jeździectwa tez wchodzą w rachubę.
-
Anna de Loiret
Tylko się bardzo przykro złożyło, iż nie mam czasu. A powiedzcie mi, dużo koni macie? Już jakiś czas nie dosiadałam żadnego.
-
Anna de Loiret
Koni sporo się znajdzie, różnych rozmiarów. Będzie mogła Pani wybrać jakiego zechce i pojeździć do woli. A zabawa po zapadnięciu zmroku dopiero, zapraszamy, zapraszamy obydwie Panie pokłonił się nisko.
-
Anna de Loiret
O! Może będzie jakiś tak wielki jak koń mego brata, ledwo co go dosiadłam! A jak stanął dęba to z podziwem zawsze spoglądałam, taki był rosły. Dziękujemy za zaproszenie, chętnie skorzystam.
-
Anna de Loiret
Na słowa Anny uśmiechnął się i podbiegł do swych towarzyszy kiwając głową. Gdy do nich dotarł poklepali go po plecach.
Skoro hulanka to i popitka dobra być musi. Też się przejdę rzekła Glorgina gdy już się oddalił.
-
Anna de Loiret
Zatem czym prędzej chodźmy kupić suknie, potem uprzedzimy resztę iż idziemy po zmroku, już sie nie mogę doczekać aż zobaczę ich konie, taki duży wybór, ciekawe skąd w takim mieście poprzecinanym kanałami...