^^ ... i Europejczyków grających główne postacie :D. Klimat też znają najlepiej. Zgadzam się.
Wersja do druku
^^ ... i Europejczyków grających główne postacie :D. Klimat też znają najlepiej. Zgadzam się.
Od razu na myśl nasunął mi się film pt. Attyla gdzie Gerard Butler grał tytułową postać na tle hordy o głowę od niego niższych Hunów...
Wybieram się we wtorek na Snajpera. Dobrze zajac, że porównujesz go do THL, który mi się podobał. Liczę, że na nowym filmie Clinta, także się nie zawiodę. ;)
Zajac z tym porównaniem nie ma nic wspólnego... :cool:
Zwracam honor Gajuszu! :)
Szybko czytałem, jednocześnie modując generałów Attyli i jakoś mi się zlał cytat zajaca w Twoim poście. :)
Spoko, jestem ciekaw Twoich wrażeń. Dzisiaj zobaczę o co tyle krzyku z tymi 50 twarzami Greya.
Edit
No właśnie. 50 twarzy Greya. Powiem tak: przede wszystkim jest ścieżka dźwiękowa która facetów usypia w sali kinowej. Potem mamy schemat: biedna, szara myszka studentka i młody Apollo. Firma, śmigłowce, licencja pilota - rycerz na białym koniu. Potem dłuuuugo, dłuuugo nic. Kilka klapsów i... napisy końcowe. :devil: Najlepsze, że wychodząc z kina płeć piękna też komentowała jako rozczarowanie. Jak ktoś chciał zrobić wrażenie kręcąc ten film, to spóźnił się o jedno pokolenie. Właściwie to byłoby wszystko oprócz jednej rzeczy. Już widziałem ten film! Odejmiemy miliony i włożymy bardziej interesującą relację między bohaterami i mamy... Sekretarkę! Ogólnie, jednym zdaniem: omijać szerokim łukiem.
50 twarzy Greya
Sekretarka
Gajusz, 50 Twarzy Grey'a to jeden zwykły słaby pornos i to płatny. Poza tym z książką o tym samym tytule ma tyle wspólnego, co III część Hobbita z książką, czyli niewiele. Zaliczam te filmidło do grupy filmów, w których trailer odrzuca od obejrzenia pełnego obrazu filmowego. Sekretarki nie oglądałem i po Twojej opinii nie obejrzę.
Mi wystarczy, że książka jest napisana okropnie! Jakby wyszła spod pióra gimnazjalistki... i to takiej średnio bystrej. Także po filmie nie można spodziewać się nic dobrego;)
Dzisiaj obejrzałem Zrodzony w ogniu (Out the of furnace). Powiem tak, jeżeli mamy we filmie Bale'a, Harrelsona, Whitakera, Dafoe, Afflecka (młodszego) czy Saldanę to film musi coś sobą prezentować. I jest naprawdę niezły. Jeden minus - atmosfera miała być ciężka, ok. Ale chwilami naprawdę, jak na 2 godzinny film, przestojów było za dużo. Zero fajerwerków, w tle kryzys w Stanach. Ciężki klimat aż bije po oczach. I na tym tle dano szansę Bale'owi zagrać aktorsko. Dla mnie dał radę. Film nie dla wszystkich, ale warto przebrnąć.
Obejrzałem Snajpera i oceniam jako całkiem dobry film. Clint w formie. Zastanawiam się czy wiele z negatywnych opinii nie bierze się z oceny filmu, a niechęci do USA ze strony części polskiej widowni.